LogowanieNawigacjaTrybunał Konstytucyjny
Prezydent RP - aktualnościSejm RP - NewsZ Kancelarii Premiera
Strony partii politycznych obecnych w Sejmie VIII kadencji(w układzie alfabetycznym) Książki w promocjiPO — AktualnościPSL
ZNPBelferBlogBLOGI POLITYCZNE„Skrót myślowy” — blog Janiny ParadowskiejGra w klasy — blog Adama SzostkiewiczaNowe wątki na forum DPN |
AktualnościRosja odpowiada na spór Trumpa z Muskiem żartami, drwinami i ofertami pracySpór między Donaldem Trumpem a Elonem Muskiem wywołał plotki, drwiny i rozbawienie wśród klasy rządzącej w Rosji. Jeden z wysokich rangą urzędników zażartował na temat organizacji rozmów pokojowych, a inny stwierdził, że Musk powinien przenieść swoje interesy do Rosji.
Kategorie: Prasa
Polacy wypadli blado w meczu z Mołdawią, ale Probierz jest zadowolony z fragmentów gryW najbliższy wtorek piłkarska reprezentacja Polski w eliminacyjnym meczu do mistrzostw świata zmierzy się z Finlandią. Sprawdzianem przez pojedynkiem w Helsinkach był piątkowy sparing z Mołdawia. Biało-czerwoni wygrali 2:0, ale obiektywnie patrząc podopieczni Michała Probierza zagrali słabo i mieli sporo szczęścia.
Michał Ignasiewicz
Kategorie: Prasa
Uzbrojony mężczyzna zabarykadował się w mieszkaniu. Akcja antyterrorystówArtykuł aktualizowany... W akcji przy ulicy Fredry biorą udział między innymi policyjni negocjatorzy. Ze wstępnych informacji wynika, że mężczyzna może mieć przy sobie niebezpieczne przedmioty. Na miejscu są karetki pogotowia. Jak podał nieoficjalnie RMF FM, nad ranem mężczyzna pobił żonę, później uciekł samochodem, dotarł do swojego mieszkania i tam się zabarykadował. CZYTAJ TEŻ: Kosztowna ucieczka przed policją. Uzbierał ponad 200 punktów karnych Kategorie: Telewizja
Teslę tanio sprzedam. Czerwony kozioł ofiarny konfliktu Trumpa z Muskiem– Wow. To świetny produkt! – tak jeszcze w marcu Donald Trump zachwalał swoje nowe auto. Amerykański prezydent obejrzał wtedy kilka samochodów z firmy Elona Muska, a ostatecznie zdecydował się na czerwony Model S, który kupił na oczach całego świata. Polityk podziwiał pojazd zaparkowany przed Białym Domem, siadał też za kierownicą. Zakup był jednak przede wszystkim symboliczny. Trump postanowił wesprzeć w ten sposób Elona Muska atakowanego przez „wariatów z lewicy”. Niecały kwartał później wsparcie wydaje się już nieaktualne. Trump i Musk publicznie się pokłócili. Prezydent przyznał, że nie wie, czy nadal będzie miał dobre relacje z miliarderem, który krytykuje jego projekt ustawy budżetowej. Oświadczył, że jest „bardzo rozczarowany” swoim byłym bliskim doradcą. Ocenił też, że Musk „oszalał” i zasugerował, że może zakończyć kontrakty zawarte między amerykańskim rządem i firmami najbogatszego człowieka świata. Miliarder, który w ubiegłym tygodniu zakończył pracę dla Białego Domu jako szef Departamentu Wydajności Rządu (DOGE), napisał natomiast, że Trump wygrał wybory dzięki jego wsparciu. Odpisał też „tak” na wpis internauty, który zasugerował, że Trump powinien być poddany impeachmentowi, a jego miejsce miałby zająć wiceprezydent J.D. Vance. Ocenił, że cła ogłoszone przez prezydenta wywołają recesję w drugiej połowie roku. Do tego stwierdził, że Trump znajduje się na tak zwanej liście Epsteina. Czytaj więcej: To musiało się tak skończyć. Oto przyczyny „rozwodu” miliarderów Trump – jak donoszą amerykańskie media – szykuje się do symbolicznej zemsty na Musku. Sky News i NBC News potwierdziły, że prezydent myśli o sprzedaży swojej Tesli, a nawet – co zapewne wyjątkowo zabolałoby Muska – o oddaniu auta za darmo. Oficjalna oferta jeszcze się nie pojawiła, jednak już wiadomo, że auto mogłoby znacznie przekroczyć średnią rynkową cenę. Samochód może zainteresować przede wszystkim kolekcjonerów. Pojazd, który należał do Donalda Trumpa, automatycznie zyskuje na wartości. Warto też wspomnieć, że prezydencka Tesla jest niemal nieużywana. Auto stoi na terenie Białego Domu i rzadko opuszcza parking, bo przywódcom USA – ze względów bezpieczeństwa – nie wolno prowadzić. Asystentka prezydenta Margo Martin zamieściła kilka dni temu zdjęcie, na którym ona i rzeczniczka Białego Domu Karoline Leavitt siedzą w najsłynniejszej Tesli w USA. Trump przekonywał w piątek: – Jestem tak zajęty, że nie myślę o Elonie Musku, ale dobrze mu życzę. Prezydent przyznał, że trwają próby załagodzenia sporu między nim i Muskiem, jednak „tak naprawdę go to nie interesuje”, interesuje go tylko „rozwiązywanie problemów krajowych”. CZYTAJ TEŻ: Elon Musk rezygnuje. „Moja misja dobiegła końca” Kategorie: Telewizja
Ankieta w PSL. Pytanie o sojusz z PiS i Konfederacją. Leszek Miller: No to już po ptakachByły premier Leszek Miller opublikował w sobotę na X wpis. Chodzi o tajną ankietę, rozesłaną do członków Polskiego Stronnictwa Ludowego, w której pojawiło się pytanie o możliwość... utworzenia rządu z Prawem i Sprawiedliwością oraz Konfederacją. Co więcej, w tej zaskakującej wizji, premierem miałby zostać lider PSL, Władysław Kosiniak-Kamysz.
Weronika Papiernik
Kategorie: Prasa
Od lipca na rachunki wraca dodatkowa opłata
Wraz z końcem czerwca wygasają przepisy, które zawieszają opłatę mocową. To jedna ze składowych rachunku za prąd. Stawka opłaty mocowej na 2025 rok wynosi od 2,86 do 16,01 złotego netto miesięcznie w zależności od zużycia prądu.
Kategorie: Telewizja
Trump o Musku: Nie myślę o nim. Koniec sojuszu gigantów?"Jestem tak zajęty, że nie myślę o Elonie Musku, ale dobrze mu życzę" - powiedział w piątek prezydent USA Donald Trump. Szef Tesli napisał z kolei w serwisie X, że w USA potrzebna jest nowa partia polityczna. Dzień wcześniej doszło między nimi do ostrej wymiany zdań.
Weronika Papiernik
Kategorie: Prasa
Kiedy obniżka stóp procentowych? "Trzeba do tej kwestii podchodzić ostrożnie"Tym razem Rada Polityki Pieniężnej nie podjęła decyzji o obniżce stóp procentowych. Ale jak zapewnił w TOK FM prof. Przemysław Litwiniuk, sprawa obniżek cały czas jest w grze. Wyjaśnił też, od czego zależy to, czy w Polsce raty kredytów będą niższe.
Kategorie: Radio
Matka z córką idą do WOT-u. Dla jednej to spełnienie marzenia, dla drugiej wizja przyszłościIwona pracuje w urzędzie gminy, a Aleksandra uczy się w oddziale przygotowania wojskowego w Zespole Szkół im. Wisławy Szymborskiej w Częstochowie. Wkrótce obie założą mundur i wyjadą na szkolenie.
Kategorie: Prasa
Aparat słuchowy w kosztach działalności? Fiskus się zgadzaPrzedsiębiorca mający problemy ze słuchem może zaliczyć do kosztów uzyskania przychodów wydatki na aparat, dzięki któremu czuje się bezpieczniej i lepiej dogaduje się z klientami. Interpretacje są na tak.
Kategorie: Prasa
Sondaż: Dymisja rządu Donalda Tuska? Więcej Polaków przeciw niż za„Czy po porażce Rafała Trzaskowskiego w wyborach prezydenckich rząd Donalda Tuska powinien podać się do dymisji?” - takie pytanie zadaliśmy w sondażu SW Research dla „Rzeczpospolitej”.
Kategorie: Prasa
Korea Północna odcięta od świata. Nawet propaganda zamilkłaW sobotę w Korei Północnej nastąpiła rozległa awaria sieci internetowej - poinformował mający swoją bazę w Wielkiej Brytanii badacz Junade Ali. Wyraził opinię, że awaria została spowodowana przez przyczyny wewnętrzne i nie był to cyberatak.
Weronika Papiernik
Kategorie: Prasa
Zełenski ujawnia szczegóły operacji "Pajęczyna". "Rosyjscy kierowcy nie wiedzieli, co transportują"W piątek w rozmowie z ABC News prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski ujawnił, że rosyjscy kierowcy ciężarówek nie mieli pojęcia, że transportują drony przeznaczone do ataku na lotniska wojskowe w Rosji. Zełenski podkreślił również, że w operacji o kryptonimie "Pajęczyna" wykorzystano wyłącznie ukraińskie bezzałogowce.
Weronika Papiernik
Kategorie: Prasa
Co pomyślała Jill Biden na widok Joe Bidena? „Dzięki Bogu to tylko jedna randka”Jill Biden w Warszawie mówi o pierwszej randce z przyszłym prezydentem i pięciu oświadczynach, a także - sile do czynienia dobra. „Nie powinniśmy spędzać zbyt wiele czasu na rozkoszowaniu się przeszłymi osiągnięciami lub roztrząsaniu niepowodzeń".
Kategorie: Prasa
Borys Szyc o trudnej relacji z ojcem. "Był dla mnie obcym facetem"Borys Szyc w najnowszym wywiadzie szczerze opowiedział o swojej relacji z ojcem. Okazuje się, że aktor nie potrafił wymówić słowa "tato", bo z niczym mu się nie kojarzyło. "Był dla mnie obcym facetem" - powiedział Szyc.
Marta Kawczyńska
Kategorie: Prasa
Arcytrudny QUIZ z literatury. Dopasuj bohatera do książki. 15/15 tylko dla moli książkowychTen quiz to gratka dla tych, którzy uwielbiają czytać, ale też mają całkiem dobrą pamięć. Waszym zadaniem jest dopasowanie bohatera do książki. Obiecujemy, że łatwo nie będzie a niektóre pytania to naprawdę niezła zagwozdka.
Marta Kawczyńska
Kategorie: Prasa
W kinach zarobiła 325 milionów. Kultowa komedia kryminalna wraca, nowe rewelacje ujawnioneKomedia kryminalna "Na noże" okazała się niespodziewanie jednym z największym hitów kinowych 2019 roku. Trzy lata później doczekała się kontynuacji, a w tym roku zobaczymy część trzecią. Jednak nie w kinie, lecz na jednej z czołowych platform streamingowych. Gdzie konkretnie trafi "Żywy czy martwy: Film z serii Na noże" – i kiedy nastąpi premiera?
Piotr Kozłowski
Kategorie: Prasa
Zabić posła. Warszawski kryminał z podlaskim sercemWtorek, 7 czerwca 1927 roku, godzina dziewiąta rano. Dworzec Główny w Warszawie. W bufecie pachnie kawą, kelnerzy leniwie zerkają na garstkę podróżnych przy stolikach – może trafi się napiwek. Jeszcze kwadrans temu przez halę przetaczały się tłumy śpieszących do pracy, wybrzmiewały gwizdki konduktorów, prychały lokomotywy. Teraz dworzec pogrąża się w ciszy. I właśnie w środku tej martwej godziny, w kłębach pary, wjeżdża międzynarodowy pociąg Berlin-Moskwa. Z wagonu sypialnego wysiada kilkunastu eleganckich mężczyzn. Bagażowi od razu podbiegają, by pomóc z walizkami. Ale nie wszyscy opuszczają pociąg na dobre. Jeden zapala papierosa, rozgląda się po peronie, sprawdza zegarek. To Arkadij Rozengolc – radziecki urzędnik, właśnie wydalony z Londynu za działalność szpiegowską. Wraca do Moskwy przez Berlin i Warszawę. Wyszedł tylko rozprostować kości. Może czeka na kogoś. I rzeczywiście – od strony miasta wchodzi dziarskim krokiem mężczyzna w zielonym, letnim płaszczu i kapeluszu. To Piotr Wojkow, sowiecki dyplomata, oficjalnie reprezentujący ZSRR w Polsce. Omiata wzrokiem peron, dostrzega Rozengolca i unosi rękę w geście powitania. Mężczyźni ściskają się serdecznie, poklepują po plecach. Wojkow wskazuje bar. Do odjazdu zostało czterdzieści minut – idą na kawę. Rozmawiają cicho, jakby nie chcieli zwracać uwagi. Ale ktoś już ich obserwuje. Do bufetu zagląda Borys Kowerda – młodzian o czarnych włosach i poważnym spojrzeniu. Podchodzi do baru, nic nie zamawia. Wymienia kilka słów z kelnerką, która patrzy na niego zalotnie. Kowerda nie odwzajemnia uśmiechu. Wychodzi. Kątem oka jeszcze raz spogląda na Wojkowa i Rozengolca. Kiedy ich mija, zaciska dłoń na ukrytym w kieszeni rewolwerze. Z megafonu słychać komunikat: „Pociąg do Moskwy odjedzie za dziesięć minut”. Sowieci dopijają kawę, Wojkow rzuca kilka monet na blat. Z bufetu wychodzi się wprost na peron. Wagon sypialny stoi nieco dalej. Wojkow obejmuje Rozengolca ramieniem i prowadzi ku drzwiom. I wtedy pada strzał. Wojkow chwyta się za plecy i odwraca. Naprzeciwko niego idzie spokojnym krokiem Kowerda. Drugi strzał – pudło. Trzeci – również. Rozengolc wskakuje między wagony. Wojkow chce dobyć broni, ale nie zdąży nacisnąć spustu. Kula przeszywa mu pierś. Osuwa się na ziemię. Płaszcz ciemnieje od krwi. Świst pary. Krzyk kobiety. Zdezorientowani podróżni cofają się w stronę poczekalni. Ktoś upuszcza walizkę. Ktoś przeklina. Jeszcze nikt nie wie, że właśnie wydarzyło się coś, co ZSRR nazwie za kilka godzin... aktem wojny. – Nazywam się Borys Kowerda – powiedział spokojnie do pierwszego z policjantów, który dopadł go po strzałach. – Strzelałem do posła sowieckiego. – Szkoda, że nie w Trockiego – mruknął funkcjonariusz. Kowerda nie stawiał oporu. Gdy jak spod ziemi wyrósł fotoreporter, wyciągnął z kieszeni własne zdjęcie. – Weźcie lepiej to. Tu wyglądam porządnie. Zdjęcie obiegło świat jak dzisiejszy hit na Instagramie. Ma na nim dziewiętnaście lat. Ubrany w ciemny garnitur, twarz spokojna, chłopięca. A jednak to właśnie on z zimną determinacją zastrzelił. Kim był ten, który nagle stał się mordercą i bohaterem jednocześnie? Borys Kowerda urodził się w Wilnie w 1907 roku jako syn Supryma (Sofroniusza) i Anny. Ojciec – z pochodzenia prawosławny włościanin – był bardzo zdolny: ukończył szkołę miejską w Bielsku Podlaskim, pracował jako urzędnik bankowy w Wilnie, pisał do białoruskiej prasy i rekrutował do antybolszewickiej organizacji „Zielony Dąb”. Matka, nauczycielka, miała pedagogiczne wyczucie i duchowe ciepło. Mieli troje dzieci. Rodzinnym gniazdem ojca były Kotły – wieś pod Bielskiem Podlaskim. Tam, wśród lasów, wilgotnych łąk i cerkiewnych dzwonów, Borys spędzał wakacje. Można by o nim powiedzieć: „dziecko dawnego świata, wychowane w cieniu ikon i opowieści o carach”. Czytaj też: Oleńka i Michał w drugiej turze… wyborów prawdziwych wartości W 1915 roku, po zajęciu Wilna przez Niemców, Kowerdowie ruszyli w bieżeństwo – ewakuowali się w głąb Rosji i dotarli do Samary. Tam Borys jako dziecko zobaczył, czym jest czerwony terror. Ludzie znikali w nocy. On to zapamiętał. W sądzie matka mówiła potem: – Borys był wrażliwy, cichy. Gdy miał sześć lat, czytałam mu historię Susanina. I powiedział: „Mamo, ja chcę być jak on. Chcę umrzeć za Rosję”. Susanin to legendarny chłop, który zginął, ratując cara przed polskim oddziałem w XVII wieku. Po I wojnie światowej Kowerdowie wrócili do polskiego już Wilna. Borys nie miał polskiego obywatelstwa – posługiwał się paszportem nansenowskim, dokumentem bezpaństwowców. Uczył się w gimnazjach: najpierw białoruskim, później rosyjskim. Dorabiał jako korektor i tłumacz w redakcji antykomunistycznego pisma „Biełaruskaje słowa”. Mentorami Borysa byli Arsień Paulukiewicz – białoruski działacz narodowy, lekarz, publicysta i wydawca oraz Michaił Jakowlew, były oficer białej armii, uczestnik wojny z bolszewikami, konspirator. Obaj byli związani z antykomunistycznym ruchem emigracyjnym w Wilnie. W maju 1927 roku Borys przyjechał do Warszawy. Noc spędził w hotelu „Astoria” przy ulicy Chmielnej, potem przeniósł się na Bugaj 26. Oficjalnie – by starać się o wizę do ZSRR. Gdy mu odmówiono, pozostał. Czekał. Śledził. Szukał Wojkowa. Podobno powtarzał: „Mam swój egzamin do zdania”. Nie rozumiano, co ma na myśli. Aż do 7 czerwca. W jego obronie przed sądem wystąpiło 21 świadków: matka, siostra, dyrektor gimnazjum, prawosławny duchowny, koledzy z klasy. Wszyscy mówili zgodnie: zamknięty w sobie, spokojny, wrażliwy. Głęboko wierzący. – Wyróżniał się tym od innych – mówił batiuszka Dziczkowski. – Nie był papierowym chrześcijaninem. – On nosił w sobie coś wielkiego – dodawał dyrektor szkoły. – Wszyscy to czuli. A ofiara? Piotr Łazarewicz Wojkow urodził się w 1888 roku w Kerczu. Ojciec był nauczycielem lub urzędnikiem, wywodzącym się z ukraińskich chłopów, matka – absolwentką żeńskiego instytutu pedagogicznego. W domu czytywano o rosyjskich rewolucjonistach, a młody „Pietruś” szczególnie przejął się losem Andrieja Żelabowa, straconego za udział w zamachu na cara Aleksandra II. Wojkow długo nie zabawił w gimnazjum – za działalność konspiracyjną wyrzucono go z dwóch szkół, po czym cała rodzina przeniosła się do Jałty. Tam wstąpił do Socjaldemokratycznej Partii Robotniczej Rosji i działał w strukturach bojówkarskich. W 1906 roku brał udział w przygotowaniach zamachu na generała Iwana Dumbadzego. Ładunek wybuchł przedwcześnie – dwóch zamachowców zginęło, generał ocalał, Wojkow zdołał uciec. Od 1907 roku studiował w Genewie i Paryżu, utrzymując się z pracy fizycznej. Związał się z Międzynarodówką Socjalistyczną i zbliżył do środowisk leninowskich. W 1917 roku, po rewolucji lutowej, powrócił do Rosji, choć nie w słynnym wagonie z Leninem. Po przewrocie bolszewickim objął funkcje urzędowe w Jekaterynburgu i to z tym epizodem wiąże się jego mroczna legenda. Czytaj też: Putin nieodrodnym uczniem Stalina. Na marginesie profanacji w Miednoje Nie uczestniczył bezpośrednio w egzekucji cara Mikołaja II i jego rodziny, ale jako członek Rady Rewolucyjno-Wojskowej Jekaterynburga współdecydował o ich losie. To on zaproponował użycie kwasu siarkowego do zniszczenia zwłok. Jego podpis widnieje pod zamówieniem 11 pudów tej substancji – ponad 180 kilogramów. To wystarczyło, by uznano go za carobójcę. „Kat carskiej rodziny”, „rzeźnik Romanowów” – tak o nim pisano. Po wojnie domowej zrobił karierę w handlu zagranicznym. Zarządzał sowieckimi spółkami eksportowymi, a według niektórych doniesień nadzorował sprzedaż dzieł sztuki i klejnotów z carskich kolekcji – w tym jaj Fabergé. W 1924 roku został ambasadorem, a właściwie – według ówczesnej nomenklatury – posłem ZSRR w Polsce. Był skuteczny: znał język polski, miał uprzejmy sposób bycia i potrafił prowadzić trudne negocjacje. W Warszawie mieszkał przy Nowym Świecie, jeździł służbowym samochodem i był znaną postacią w towarzystwie. Tajemnicą poliszynela była jego słabość do kobiet – często widywano go w stołecznych domach publicznych. Ale dla rosyjskich emigrantów, których w Polsce nie brakowało – i dla chłopaka z Kotłów – jego nazwisko oznaczało jedno: najgorszy ze zbrodniarzy. Carobójca. Czytaj też: Podlasie i psy Sienkiewicza, czyli o miedzę Rzędziana za daleko Sowiecka dyplomacja zareagowała gwałtownie. W Warszawie zginął ich urzędnik najwyższego szczebla. Już kilka godzin po zamachu „Prawda” pisała o akcie wojny, domagając się od Polski bezwzględnej reakcji. W Moskwie ogłoszono żałobę narodową, Czerwoną Armię postawiono w stan gotowości. Nocą z 9 na 10 czerwca 1927 roku, w akcie zemsty, bez sądu rozstrzelano kilkudziesięciu przedstawicieli rosyjskiej arystokracji – ludzi wcześniej aresztowanych lub zatrzymanych. W Warszawie również panowało napięcie. Śledczy przeszukiwali środowisko rosyjskich emigrantów, szukając rzekomego spisku. Aresztowano kilka osób, w tym „generała Wiktorowa”, który okazał się robotnikiem z Piotrkowa noszącym rosyjskie nazwisko. Sprawa nabierała groteskowego wymiaru, więc podjęto decyzję: Borys Kowerda stanie przed sądem doraźnym. Formalnie uznano, że choć Wojkow nie był obywatelem Polski, to jako akredytowany przedstawiciel ZSRR pełnił funkcję publiczną – co dawało podstawę prawną do osądzenia zamachu jako ataku na urzędnika państwowego. Ten pragmatyczny zabieg pozwalał Polsce „zachować twarz” na arenie międzynarodowej. Sala sądowa stała się areną ideologicznej batalii – dyskutowano nie tylko o kulach na dworcu, ale o carach, bolszewikach i śmierci Mikołaja II. Polskie gazety relacjonowały rozprawę z mieszanymi uczuciami; niektóre tytuły nie ukrywały sympatii dla Kowerdy. Dla rosyjskiej emigracji, zwłaszcza środowisk antybolszewickich, był on męczennikiem i bohaterem. Sam Kowerda milczał. Wyprostowany, spokojny, z chłopięcym spojrzeniem, nie szukał litości. Gdy sąd ogłosił wyrok – dożywocie – ani nie płakał, ani nie krzyczał. Dla Moskwy kara była zbyt łagodna, dla niektórych Polaków – za surowa. W rzeczywistości był to kompromis. Borys Kowerda zniknął z publicznej pamięci. W więzieniu spędził dziesięć lat, zwolniono go w czerwcu 1937 roku. Przez chwilę pozostał w Polsce, potem wyjechał – najpierw do Jugosławii, później do Francji, a ostatecznie osiadł w Stanach Zjednoczonych, gdzie dożył późnej starości. Pracował fizycznie, pisał i bywał gościem emigracyjnych spotkań. Według relacji zaprzyjaźnionego z nim duchownego, w 1984 roku, tuż przed śmiercią, miał powiedzieć, że „nie żałuje”. A co z zamordowanym Wojkowem? Spoczął pod murem Kremla – tam, gdzie chowano czołowych rewolucjonistów. Stał się oficjalnym męczennikiem sowieckiego państwa, a jego nazwisko otrzymały szkoły, ulice, fabryki oraz… stacja metra w Moskwie. Dziś, podróżując linią Zamoskworiecką, możemy wysiąść na stacji Wojkowskaja – ciągle przypominającej o postaci Piotra Wojkowa. W publikacjach sprzed 1989 roku zamach na Piotra Wojkowa traktowano przede wszystkim przez pryzmat dyplomatycznych konsekwencji oraz oficjalnych ustaleń śledztwa, które – mimo ekspresowego tempa przeprowadzenia – uznawano za ostateczne i niepodważalne. Tymczasem analiza źródeł oraz zeznań wskazuje, że sprawa była znacznie bardziej złożona, a oficjalna wersja budzi poważne wątpliwości. Po pierwsze, samo dochodzenie trwało zaledwie osiem dni, a sąd podczas procesu nie dociekał dokładnie okoliczności zamachu, niemal bezkrytycznie akceptując zeznania. Świadkowie potwierdzali jedynie pobyt Kowerdy w Warszawie, jednak nie wyjaśniono, skąd znał on dokładny czas i miejsce pojawienia się Wojkowa na dworcu. Kowerda tłumaczył to znajomością rozkładów jazdy i informacji prasowych, ale badania historyczne nie potwierdzają, by istniały ku temu wiarygodne przesłanki. Po drugie, zeznania Kowerdy oraz późniejsze wspomnienia wskazują na rolę jego wileńskich mentorów. Arsenij Pawlukiewicz miał być pomysłodawcą i inspiratorem akcji. Natomiast Michaił Jakowlew, były oficer carski, odpowiadał za logistykę i dostarczenie broni. Te fakty podważają oficjalną narrację o samotnym zamachowcu i sugerują, że Kowerda mógł działać w ramach szerszej siatki antybolszewickich środowisk, a być może nawet pełnił rolę podwójnego agenta – co było przedmiotem spekulacji wśród historyków. Co więcej, istnieje przypuszczenie, że sowiecki wywiad wojskowy mógł mieć związek z zamachem, a m.in. Pawlukiewicz działał najprawdopodobniej jako podwójny agent. Rodzi to hipotezę, iż atak na Wojkowa mógł być inspirowany przez samą Moskwę – w celu likwidacji zdyskredytowanego dyplomaty lub jako element większej, wciąż nieodgadnionej gry wywiadowczej. Wreszcie, pojawiły się alternatywne tezy dotyczące tożsamości ofiary. Niektórzy badacze sugerują, że to nie Wojkow, lecz jego towarzysz Rosenholc miał być obiektem ataku. Ta hipoteza radykalnie zmienia dotychczasowy obraz wydarzeń i stawia nowe pytania o motywy oraz przebieg zamachu. Czy Kowerda naprawdę działał sam? Czy był tylko narzędziem w rękach wpływowych inspiratorów, których tożsamość wciąż ginie w półcieniach emigracyjnych salonów i wywiadowczych archiwów? Czy zamach, przez lata opisywany jako gest politycznego desperata, był w rzeczywistości efektem chłodnej kalkulacji – może nawet innej niż dotąd przypuszczaliśmy? A może wszystko było jeszcze bardziej przewrotne: nie tylko nie wiemy, kto kazał strzelać – ale nawet nie możemy być pewni, kto miał paść ofiarą strzału. Wobec tylu znaków zapytania jedno wydaje się pewne: historia wciąż nie powiedziała tutaj ostatniego słowa. Jego potomek, pan Naumczuk, dziś mieszka w Warszawie, ale latem wraca na swoją wieś. Wakacje spędza w starym, pachnącym drewnem domu – czysto, schludnie, bez telewizora, za to z makatkami i świętymi obrazami na ścianach. To on mówi, że prawdziwe Podlasie jest poza konwencją, poza kliszą: ani Wschód, ani Zachód. Tutaj, w Kotłach pomieszkiwał ten, który w czerwcu 1927 roku zastrzelił w Warszawie radzieckiego posła Piotra Wojkowa – Borys Kowerda. Zapewne wierzył, że działa w imię wyższej sprawiedliwości. W tych lasach i łąkach, gdzie mieszkali jego najbliżsi, mogła dojrzewać ta myśl. Tu podjął zapewne ostateczną decyzję. Naumczuk wskazuje ręką półtora kilometra dalej – na Hryniewicze Duże. A stamtąd pochodził Ignacy Hryniewicki, polski szlachcic i członek Narodnej Woli, który 13 marca 1881 roku w Petersburgu rzucił bombę w cara Aleksandra II. W przeciwieństwie do Żelabowa Hryniewicki wykonał swoje zadanie skutecznie: car zginął. Ignacy stał się drugim w historii Polski, po zabójcach Przemysła II w Rogoźnie w 1296 roku, królobójcą. I oto prawdziwy kryminał i thriller polityczny w jednym – obraz z serca Podlasia przeciętego czwartorzędną drogą. Niech was to jednak nie zmyli – ta drożyna była niegdyś głównym traktem Rzeczpospolitej. Ale to już inna historia. Czytaj też: „Nie pytaj o cenę – wszystko za pensa”. Jak I Rzeczpospolita współtworzyła Leeds? Kategorie: Telewizja
Największy atak Rosji na Charków. Miasto pod gradem pocisków. Są ofiaryW wyniku nocnych, zmasowanych ataków Rosji na Charków, miasto położone na północnym wschodzie Ukrainy, zginęły co najmniej trzy osoby, a 17 zostało rannych. Jak podały w sobotę rano władze, Rosjanie użyli do ataku prawie 50 dronów, a także rakiet i kierowanych bomb lotniczych.
Weronika Papiernik
Kategorie: Prasa
Trump obwinia ofiarę. „Dali Putinowi powód, by zbombardował ich w cholerę”Co najmniej trzy osoby zginęły, a 17 zostało rannych w nocnych po zmasowanych uderzeniach wojsk Rosji na Charków na północnym wschodzie Ukrainy. Miasto atakowane było przez prawie 50 dronów – przekazały w sobotę rano władze. Dodają, że Charków przeżywa największy atak od początku pełnowymiarowej wojny. Trump skomentował sytuację na froncie. Odniósł się do ukraińskiej operacji „Pajęczyna” w piątek na pokładzie Air Force One podczas lotu do swojej posiadłości w New Jersey. Pytany, czy zmieniło to jego postrzeganie sytuacji na temat "kart" które ma do dyspozycji Ukraina, Trump krytycznie skomentował te działania. Zobacz też: Ukraińcy się dopiero rozkręcają. Brudna wojna nabierze rozpędu „Cóż, oni dali Putinowi powód, żeby wszedł i zbombardował ich w cholerę minionej nocy” – powiedział. Dodał, że nie podobał mu się ukraiński atak. „Kiedy to zobaczyłem, powiedziałem 'no to zaczynamy, teraz będzie uderzenie (Rosji)'” – relacjonował prezydent. Serwis Axios pisał przed paroma dniami, powołując się na współpracowników Donalda Trumpa, że prezydent był zachwycony uderzeniem Ukraińców. – Ocenił, że to było cholernie dobre – powiedział informator amerykańskiemu portalowi. W opinii amerykańskiego prezydenta przygotowywana przez półtora roku przez ukraiński wywiad operacja „Pajęczyna” była też „twarda”. Źródło dodało, że prezydent powstrzymał się od publicznych komentarzy ze względu na wysiłki mediacji pomiędzy Rosją i Ukrainą. Jak pisaliśmy w portalu TVP.Info, Trump był również pytany o swój stosunek do projektu ustawy Kongresu dotyczącego ostrych sankcji przeciwko Rosji. Odpowiedział, że „zobaczy” i że jest skłonny użyć sankcji, jeśli uzna, że Rosja nie będzie chętna zawrzeć porozumienia pokojowego. „Oni (Kongres) mają projekt ustawy, który będzie zależał ode mnie. To będzie moja opcja” – zaznaczył. Jak dodał, nie ma nic przeciwko ustawie, lecz nie podjął jeszcze decyzji o nałożeniu sankcji „To bardzo mocny projekt” – zaznaczył, nie odpowiadając wprost na pytanie, czy prawdą jest - jak pisał „Wall Street Journal” – że naciska na złagodzenie zapisów projektu. Kategorie: Telewizja
![]() |
Sondaże polityczneAnkietaStudio OpiniiTVN24 - wiadomości, KrajGazeta Wyborcza — kraj
wnp.pl Informacje z otoczenia przemysłu
TOK.fm - Najważniejsze informacje z Polski
TVN24 Biznes i ŚwiatPortaleTVP.Info
300polityka
Dziennik
Wirtualnemedia.pl
CzęstochowaZ serwisów lokalnych Urząd Miasta CzęstochowyPowiat CzęstochowskiDziennik Zachodni - Częstochowa
Gazeta.pl — Częstochowa
wCzestochowie.pl
Częstochowa - samorząd
|
Ostatnie odpowiedzi
14 lat 44 tygodnie temu
17 lat 27 tygodni temu