Aktualności

„Rozmowy nocą”. Małgorzata Ohme o nowym formacie TVP Info

TVP.Info - pon., 09/06/2025 - 10:22
– Dzieci boją się ciemności. Tak mówili. Nie mówili, że dorośli bardziej. Tyle świateł wokół, a gubimy drogę. Ale ona jest – mówi Małgorzata Ohme, ceniona psycholożka i dziennikarka, pomysłodawczyni programu „Rozmowy nocą”, którego premierowy odcinek zobaczymy już dziś o godz. 23:15 na antenie TVP Info. Dodała, że liczy na zbudowanie wokół programu wzajemnie wspierającej się społeczności.
Kategorie: Telewizja

Wizz Air dokłada Dortmund do swojej warszawskiej siatki

Rzeczpospolita — News - pon., 09/06/2025 - 10:18
Loty z Warszawy do Dortmundu odbywać się będą pięć razy w tygodniu.
Kategorie: Prasa

Popłoch w Chinach. Tego nie było od bardzo dawna

wnp.pl Informacje z otoczenia przemysłu - pon., 09/06/2025 - 10:15
Ceny producentów w Chinach odnotowały największy spadek od blisko dwóch lat, a dane dotyczące inflacji również nie napawają optymizmem. Chińska gospodarka wciąż zmaga się ze słabym popytem wewnętrznym, problemami na rynku nieruchomości oraz rosnącymi napięciami handlowymi ze Stanami Zjednoczonymi.
Kategorie: Portale

Wynagrodzenie urlopowe nauczyciela w 2025 roku. Jak je obliczyć? Co się do niego wlicza?

Dziennik - pon., 09/06/2025 - 10:15
Każdy dzień urlopu nauczyciela jest wynagradzany tzw. średnią urlopową. W skład wynagrodzenia za urlop nauczyciela wchodzi m.in. średnia z godzin ponadwymiarowych, dodatek funkcyjny oraz dodatek motywacyjny. Jak obliczyć wynagrodzenie urlopowe nauczyciela w 2025 roku? Oto szczegóły. Anna Kot
Kategorie: Prasa

Spółdzielnie energetyczne w Polsce. Będzie specjalny zespół stymulujący ich rozwój

Portal samorządowy - pon., 09/06/2025 - 10:15
Spółdzielnie energetyczne to jedna z najbardziej opłacalnych i przyszłościowych form produkcji energii. Dzięki nim firmy i samorządy mogą zaoszczędzić dziesiątki tysięcy złotych rocznie. Izba Gospodarcza Europy Środkowej powołała specjalny zespół, który ma pomóc w rozwoju tej wciąż niedocenianej formy współpracy.
Kategorie: Portale

4-dniowy tydzień pracy od 1 lipca. Będą również podwyżki dla tej grupy pracowników

Dziennik - pon., 09/06/2025 - 10:13
W obliczu rosnących problemów z pozyskiwaniem i utrzymywaniem pracowników w administracji publicznej, Szczecinek staje się pionierem. Już od 1 lipca 2025 roku pracownicy Urzędu Miasta przejdą na skrócony, 35-godzinny tydzień pracy, rozłożony na cztery dni. Burmistrz Jerzy Hardie-Douglas ogłosił tę decyzję, mimo że rząd wciąż pracuje nad ogólnokrajowymi przepisami w tym zakresie. Olga Papiernik
Kategorie: Prasa

Pierwszy miesiąc Leona XIV. Są już wskazówki, jaki to będzie pontyfikat

TVP.Info - pon., 09/06/2025 - 10:13

Jak zaznacza dziennik, kardynałowie w dyskusjach przed konklawe zwracali uwagę na pilną potrzebę przywrócenia przez nowego papieża jedności i spokoju w Watykanie. Ważna jest też kwestia poukładania finansów, bo w watykańskich rachunkach jest ogromna dziura budżetowa – głównie wynikająca z funduszu emerytalnego.


Jak twierdzi „Il Messaggero”, zapowiada się „pontyfikat mediacji i gwarancji”, a Leon XIV już rozpoczął działania w tym kierunku. Rzymski dziennik podkreśla, że chodzi o coś więcej niż stroje liturgiczne i to, że papież nosi mucet, czyli pelerynkę, której nigdy nie włożył Franciszek, czy o chęć zamieszkania w apartamencie w Pałacu Apostolskim i wypoczynku w Castel Gandolfo.


Leon XIV przywrócił rzymską procesję w Boże Ciało


Gazeta wymienia, że papież przywrócił zawieszoną przez Franciszka rzymską procesję w Boże Ciało, a także bardzo szybko przyjął na audiencji przedstawicieli dwóch wielkich podmiotów w Kościele – Opus Dei i neokatechumenatu – które, jak zaznaczono w artykule, były ostatnio „szczególnie źle traktowane”.


Czytaj także: Bomby, porwania i śmierć premiera. Włosi chcą zapomnieć o „Latach ołowiu”


Nowy papież chce też naprawić relacje Watykanu z USA – dodaje gazeta. Mówił o rodzinie tworzonej przez mężczyznę i kobietę oraz apelował o ochronę życia ludzkiego, a więc odwołał się do tematów, które według dziennika za pontyfikatu Franciszka często trafiały na drugi plan.


Dziennik „Il Messaggero” jest bardzo dobrze poinformowany w sprawach Watykanu. Tuż przed konklawe – jako jedyny – ocenił, że karty w wyborze nowego papieża będą rozdawać kardynałowie amerykańscy i tak też się stało. 

Kategorie: Telewizja

Bomba ciepła zmierza do Polski. Ponad 30 stopni. Eksperci wskazali datę

Dziennik - pon., 09/06/2025 - 10:10
Czerwiec w tym roku pokazuje zmienne oblicze. Po chłodnym początku tygodnia wkrótce czeka nas powrót letnich temperatur. W połowie miesiąca słupki rtęci mogą poszybować powyżej 30°C. Nic nie wskazuje jednak na to, aby upały utrzymały się dłużej niż kilka dni. Jakub Laskowski
Kategorie: Prasa

Najpopularniejszy tiktoker świata zatrzymany w USA

TVP.Info - pon., 09/06/2025 - 10:10

25-letni obywatel Włoch został zatrzymany przez agentów Immigration and Customs Enforcement (ICE), jednak tego samego dnia został zwolniony i dobrowolnie opuścił terytorium Stanów Zjednoczonych.


Tik-tok, tik-tok – czas ważności wizy minął


Lame przebywał w USA od 30 kwietnia. Jak poinformował ICE w oświadczeniu przesłanym agencji AFP, doszło do naruszenia przepisów imigracyjnych polegającego na „przekroczeniu dozwolonego okresu pobytu”. Zatrzymania dokonano na międzynarodowym lotnisku im. Harry’ego Reida w Nevadzie. Lame opuścił kraj jeszcze tego samego dnia.


Milczenie tiktokera


Do sobotniego popołudnia Khaby Lame nie odniósł się publicznie do sytuacji. Jego profil na TikToku śledzi ponad 162 miliony użytkowników, co czyni go najpopularniejszym twórcą na tej platformie. Lame jest również ambasadorem dobrej woli UNICEF i współpracuje z wieloma globalnymi markami.


Tło polityczne: zaostrzenie polityki migracyjnej w USA


Zdarzenie miało miejsce w kontekście zaostrzającej się polityki imigracyjnej Stanów Zjednoczonych. Od początku swojej drugiej kadencji prezydent Donald Trump realizuje zapowiedzi dotyczące ograniczenia migracji i zwiększenia liczby deportacji. Część działań Białego Domu w tej sprawie jest obecnie przedmiotem sporów sądowych.


Fenomen Khaby’ego Lame’a


Khaby Lame zasłynął z krótkich, niemych filmów parodiujących skomplikowane poradniki internetowe. Jego charakterystyczny gest – dłonie skierowane ku górze i zdumiony wyraz twarzy – stał się jego znakiem rozpoznawczym. Pochodzący z Włoch mężczyzna rozpoczął karierę w mediach społecznościowych po utracie pracy w marcu 2020 roku. Od tego czasu jego treści zdobyły globalną popularność.


Według magazynu Forbes w okresie od czerwca 2022 do września 2023 roku Lame zarobił ok. 16,5 miliona dolarów dzięki umowom reklamowym z międzynarodowymi markami.


Czytaj także: Bliźniaczki odnalazły się po 70 latach. Teraz chcą nadrobić stracony czas

Kategorie: Telewizja

Zwrot ws. wynagrodzeń dla lekarzy, pielęgniarek i psychologów. "Podwyżki od 1 stycznia"

Dziennik - pon., 09/06/2025 - 10:06
Jutro, czyli 10 czerwca, prezydium Zespołu trójstronnego ds. ochrony zdrowia ma się zająć sprawą zmian w ustawie o wynagrodzeniach minimalnych. Rząd chce zahamować tempo wzrostu pensji m.in. lekarzy, pielęgniarek i psychologów. Minister zdrowia Izabela Leszczyna zapowiada także zmianę terminu korekty wynagrodzeń. Agnieszka Maj
Kategorie: Prasa

Nadchodzi waloryzacja emerytur. Tak ma wyglądać podwyżka świadczeń

Dziennik - pon., 09/06/2025 - 10:00
Do 15 czerwca rząd musi przedstawić propozycje podwyżek rent i emerytur. Jeśli nie będzie miał swojej koncepcji, emeryci i renciści będą mogli liczyć na 5,5 proc. podwyżki. To może być ostatnia taka waloryzacja, bo inflacja ma już znacznie się obniżać. Beata Zatońska
Kategorie: Prasa

"Znaczna część świadczeń jest finansowana z bieżących składek". Raport ZUS

TVN24 Biznes i Świat - pon., 09/06/2025 - 09:56
Liczba osób ubezpieczonych w Zakładzie Ubezpieczeń Społecznych na koniec marca tego roku była wyższa o 16,3 tysiąca osób w skali roku - wynika z najnowszego raportu ZUS. - Znaczna część świadczeń jest finansowana z bieżących składek - wskazuje Radosław Socha, wicedyrektor do spraw planowania funduszy w Departamencie Finansów ZUS. Urosły jednak także koszty Funduszu Ubezpieczeń Społecznych - o blisko 12 miliardów złotych.
Kategorie: Telewizja

Chętnych więcej niż pieniędzy. Skończyły się dotacje do magazynów energii

Portal samorządowy - pon., 09/06/2025 - 09:55
Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej zakończył nabór wniosków na dofinansowanie magazynów energii. Chętnych było więcej niż pieniędzy.
Kategorie: Portale

Przymusowa restrukturyzacja Idea Banku. Jest decyzja sądu

TVP.Info - pon., 09/06/2025 - 09:53

Pierwotnie ogłoszenie wyroku dotyczącego decyzji Bankowego Funduszu Gwarancyjnego z grudnia 2020 r. planowano na 3 czerwca. Ze względu na skomplikowany charakter oraz wagę sprawy NSA przełożył publikację orzeczenia na 9 czerwca.


Rozpatrywana przed NSA sprawa należy do jednej z najobszerniejszych w ostatnim czasie. Do Izby Gospodarczej NSA wpłynęło 48 skarg kasacyjnych wniesionych przez 434 podmioty od wyroku Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie, który zapadł 25 sierpnia 2021 r. Wówczas WSA oddalił 606 skarg wniesionych na decyzję Bankowego Funduszu Gwarancyjnego z 30 grudnia 2020 r.


Głośna decyzja BFG dotyczyła przymusowej restrukturyzacji Idea Banku. „Bankowy Fundusz Gwarancyjny, ze względu na bardzo złą sytuację kapitałową Idea Banku S.A., wszczął jego przymusową restrukturyzację. Bank zostanie 3 stycznia 2021 r. przejęty przez Bank Pekao S.A., jeden z największych banków w Polsce” – informowano wówczas.


Jak mówił ówczesny prezes BFG Piotr Tomaszewski, „szukanie innych niż ekonomiczno-finansowe kontekstów decyzji o przymusowej restrukturyzacji Idea Banku jest nieuzasadnione”. Jak wskazywał „sytuacja kapitałowa Idea Banku była bardzo zła, a według oszacowania przygotowanego przez niezależną, renomowaną firmę PwC Advisory bank miał kapitały ujemne na poziomie minus 482,8 mln zł, co oznacza, że aktywa nie wystarczały na pokrycie zobowiązań”. Szef Idea Banku Leszek Czarnecki komentował zaś wtedy w „Gazecie Wyborczej”, że za decyzją BFG, która zapadła w czasie rządów PiS, „kryje się nacjonalizacja podszyta odwetem”.


Zobacz także: Nowe otwarcie dla przedsiębiorców. Projekt ustawy deregulacyjnej w Sejmie


„Ponad 9 tys. poszkodowanych”


– Wszczęcie przymusowej restrukturyzacji Idea Banku to jedna z wielu decyzji organów państwa w związku z aferą GetBack. Krąg poszkodowanych obejmuje ponad 9 tys. osób, a sprawa wzbudza ogromne zainteresowanie społeczne – zwracał z kolei uwagę rzecznik praw obywatelskich Marcin Wiącek, który śledził przebieg tej sprawy i przystąpił do postępowania przed NSA.


Latem 2021 r. WSA oddalił skargi na decyzję o wszczęciu przymusowej restrukturyzacji i uznał, że decyzja ta nie została wydana z naruszeniem prawa.


„W ocenie sądu I instancji zaskarżona decyzja BFG odpowiadała prawu, realizując cele postępowania restrukturyzacyjnego, nadto spełnione zostały ustawowe przesłanki do jej podjęcia. Sąd I instancji nie podzielił zarzutów dotyczących »podwójnej« roli BFG w stosunku do banku, czyli działań podejmowanych przez BFG jednocześnie jako organ stosujący prawo, wydający decyzję o przymusowej restrukturyzacji oraz jako kurator restrukturyzowanego banku” – relacjonował w niedawnym komunikacie NSA.   


Od tego orzeczenia wpłynęły do NSA skargi kasacyjne. Podniesiono w nich m.in. zarzuty nieważności postępowania z uwagi na nienależycie obsadzony sąd i niewłaściwe uzasadnienie wyroku sądu pierwszej instancji. „Powtarzały się również zarzuty dotyczące przebiegu postępowania w zakresie powołania rzeczoznawcy, sporządzenia oszacowań, wynagrodzenia dla rzeczoznawcy, wyboru podmiotu przejmującego, łączenia przez BFG różnych funkcji w stosunku do restrukturyzowanego banku” – informował NSA.


Zobacz także: Nie pomaga nawet zastrzeżenie PESEL-u. Ten pomysł ma powstrzymać nadużycia


Skarga kasacyjna


Rozprawa dotycząca tej skargi kasacyjnej odbyła się 21 maja. Jak informował NSA, uczestniczyło w niej kilkudziesięciu pełnomocników reprezentujących skarżących kasacyjnie, w tym Radę Nadzorczą restrukturyzowanego banku, właściciela banku, syndyka, a także skarżących przed sądem pierwszej instancji. „Stawili się również pełnomocnicy Bankowego Funduszu Gwarancyjnego oraz pełnomocnik rzecznika praw obywatelskich, który przystąpił do postępowania przed Naczelnym Sądem Administracyjnym” – podawał NSA.


Wówczas rozprawa trwała kilka godzin, zaś jej większość odbyła się przy drzwiach zamkniętych z uwagi na możliwość ujawnienia w wystąpieniach pełnomocników informacji niejawnych, w tym np. tajemnicy bankowej.


Przedstawiciel RPO wnosił, by NSA uchylił wyrok WSA w sprawie restrukturyzacji i rozpoznał skargi na decyzję BFG. „Osoby poszkodowane działaniami GetBack S.A. mają prawo do zbadania przez sąd sprawy przymusowej restrukturyzacji Idea Bank S.A.” – podkreślało Biuro RPO.


Jak bowiem zwracał uwagę Wiącek w piśmie do NSA, „podjęcie przez BFG decyzji o wszczęciu przymusowej restrukturyzacji ukształtowało sytuację prawną obligatariuszy GetBack, którzy nabyli obligacje za pośrednictwem Idea Banku, faktycznie pozbawiając ich możliwości jakiegokolwiek dochodzenia roszczeń z tytułu nabycia obligacji”.


Zobacz także: Polacy donoszą na banki. Tysiące wniosków do UOKiK


Odroczenie ogłoszenia wyroku


BFG w odpowiedzi na skargi kasacyjne wnioskował o oddalenie skargi Rady Nadzorczej restrukturyzowanego banku oraz odrzucenie skarg kasacyjnych pozostałych stron.


Sędzia NSA Małgorzata Korycińska po rozprawie odroczyła ogłoszenie wyroku do 3 czerwca. Tego dnia poinformowała jednak kilkunastu zgromadzonych pełnomocników, że ze względu na obszerność, skomplikowanie i wagę sprawy publikacja wyroku nastąpi w poniedziałek 9 czerwca.


Zgodnie z Prawem o postępowaniu przed sądami administracyjnymi „ogłoszenie wyroku powinno nastąpić na posiedzeniu, na którym zamknięto rozprawę”. „Jednakże w sprawie zawiłej sąd może odroczyć ogłoszenie wyroku na czas do czternastu dni. W postanowieniu o odroczeniu sąd powinien wyznaczyć termin ogłoszenia wyroku i ogłosić go niezwłocznie po zamknięciu rozprawy” – stanowi przepis. Jednocześnie dodano w nim także, że „termin ten może być przedłużony tylko raz i co najwyżej o siedem dni”.


Zobacz także: Ceny mieszkań hamują przed recesją. Oto co musi się stać, żeby potaniały

Kategorie: Telewizja

Rosjanie uznali ją za zdrajczynię. Po ogłoszeniu tej informacji znów będą na nią wściekli

Dziennik - pon., 09/06/2025 - 09:47
Daria Kasatkina w swojej ojczyźnie jest uważana za zdrajczynię. Tenisistka zmieniła obywatelstwo i od kilku miesięcy reprezentuje Australię. Teraz 28-latka przekazała kolejną informację, która w Rosji wywoła spore niezadowolenie. Michał Ignasiewicz
Kategorie: Prasa

Gigantyczna inwestycja niemal gotowa. To jedna z najdłuższych i najwyższych estakad w Polsce

Portal samorządowy - pon., 09/06/2025 - 09:45
Już w tym roku kierowcy pojadą wyczekiwanym od lat fragmentem drogi ekspresowej S1. W jej ciągu wybudowano jedną z najdłuższych i najwyższych estakad w Polsce. Obiekt robi ogromne wrażenie. GDDKiA podkreśla, że droga S1 stanie się częścią trasy od morza do morza.
Kategorie: Portale

Bardzo trudny QUIZ. 15/20 zdobędzie tylko ten, kto miał piątkę z Wiedzy o Społeczeństwie

Dziennik - pon., 09/06/2025 - 09:44
W tym quizie sprawdzisz, czy pamiętasz do jakiej partii należeli ci posłowie. Powodzenia! Michał Ignasiewicz
Kategorie: Prasa

Pilot? Tak, byle nie człowiek! Nowe strategie zmieniają oblicze wojny

TVP.Info - pon., 09/06/2025 - 09:40

Przez ostatni rok na froncie w Ukrainie Rosjanie nie posunęli się prawie w ogóle. Pomimo wsparcia ze strony Chińczyków i Koreańczyków z Północy oraz przestawienia własnego przemysłu na produkcję wojenną Kreml nie jest w stanie poradzić sobie z mocno wyczerpaną już ukraińską armią.


Jedną z tajemnic „sukcesu” obrońców jest wykorzystanie na niespotykaną dotychczas skalę różnego rodzaju bezzałogowców. Ukraińcy są obecnie największym na świecie producentem dronów. Są też światowym liderem w rozwijaniu strategii wojennej opartej o bezzałogowe maszyny. Zbierają doświadczenia na żywym organizmie (czego pozbawione są inne armie), ale też potrafią świetnie z nich korzystać i uczyć się na własnych błędach.


Tylko w tym roku przeprowadzili kilka spektakularnych ataków na rosyjskie obiekty wojskowe, którymi zadziwili świat i o których z pewnością niebawem powstaną filmy sensacyjne. Przekonali też – wahające się do niedawna – dowództwa największych armii świata, że bezzałogowce na polu walki mogą mieć o wiele większy potencjał, niż pierwotnie zakładano.


Miliony dronów mocnym wsparciem ukraińskiej armii


Minister spraw zagranicznych Ukrainy Andrij Sybiha powiedział w lutym, że Ukraina jest w stanie produkować już około 4 mln dronów rocznie. Takie są plany na 2025 rok. Dotyczą one wszystkich typów, a zdecydowaną większość stanowią małe i stosunkowo tanie drony FPV (first person view), ale na wyposażeniu ukraińskiej armii są też większe i droższe bezzałogowce – jak choćby Rubaka o zasięgu około 500 km, UJ-22 Airborne (800 km), Bóbr (1 000 km) czy Sokół-300 (3 300 km). Ten ostatni może przenosić ładunek wybuchowy o masie 300 kg, a jego rozpiętość skrzydeł wynosi około 14 m. 


Te środki bojowe są budowane na bazie zachodnich komponentów i nie stanowią wielkiego „odkrycia”, natomiast Ukraińcy wyspecjalizowali się w wykorzystaniu dostępnych technologii przy tworzeniu unikatowych systemów dronowych i wykorzystywaniu ich w bardzo zmyślnych strategiach. 


3 maja bezzałogowa platforma morska Magura V7 została wykorzystana do zestrzelenia wartego około 50 mln dol. rosyjskiego myśliwca Su-30SM w pobliżu Noworosyjska nad Morzem Czarnym. Na morskim dronie zamontowano (prawdopodobnie) zmodyfikowany pocisk rakietowy R-73 klasy powietrze-powietrze (lub AIM-9 Sidewinder). Żadna armia wcześniej nie stosowała takiego rozwiązania (choć pociski te były wykorzystywane już np. na platformach lądowych).



Zobacz także: Ukraińcy pokazali legendarną broń. Topowe osiągnięcie myśli technicznej


Wcześniej, w 2024 roku, dzięki morskiemu dronowi rakietowemu Magura V5, wywiad wojskowy Ukrainy po raz pierwszy na świecie zniszczył cel powietrzny – dwa rosyjskie śmigłowce Mi-8.


Analityk przewidział scenariusz ataku rok wcześniej


1 czerwca Ukraińcy znowu wprawili w osłupienie świat, kiedy ich drony zaczęły nagle wylatywać z rosyjskich TIR-ów zaparkowanych w pobliżu kilku baz lotniczych i zniszczyły lub uszkodziły około 40 samolotów wroga wartych w sumie (w zależności od źródła) od dwóch do siedmiu miliardów dolarów.


Lekkie drony były ukryte w poddaszu przewożonych kontenerów i wystartowały, po automatycznym zrzuceniu dachów z ciężarówek. Istotny był element zaskoczenia, bo żadne rosyjskie systemy radarowe nie zdołały poinformować o nadciągającym niebezpieczeństwie. Kilka godzin po ataku prezydent Wołodymyr Zełenski zdradził, że operacja „Pajęczyna” była przygotowywana przez półtora roku. W tym wypadku za „drona matkę” (nosiciela) posłużyły TIR-y (nie wszystkie zresztą dotarły do miejsc przeznaczenia, których było w sumie pięć). Pomysł pokazał ogromne możliwości operacyjne ludzi i sprzętu, choć nie jest nowy.



Już w ubiegłym roku przed podobnym atakiem przestrzegał amerykański analityk wojskowy Tom Shugart, były oficer Marynarki Wojennej USA służący na okrętach podwodnych.


Ogromny kontenerowiec pod chińską banderą wpłynął do amerykańskiego portu. Nagle dachy niezliczonych kontenerów transportowych na pokładzie jednocześnie podniosły się dzięki tajnej, wewnętrznej hydraulice. Z niektórych kontenerów niezliczone pociski manewrujące i przeciwokrętowe wystrzeliły w niebo w kłębach ognia i dymu, podczas gdy z innych drony i krążąca amunicja kamikadze wystartowały w powietrze, aby siać dalsze zniszczenia przeciwko wyznaczonym celom” – taką wizję przedstawił w „The Economic Time” Shugart, pracownik naukowy ds. programu obronnego w Center for a New American Security (CNAS), już w sierpniu 2024 roku.


Oliwy do ognia amerykański weteran dodał w mediach społecznościowych, informując 21 sierpnia, że właśnie do portu w Norfolk (Wirginia) wpłynął chiński statek z 14 tysiącami kontenerów na pokładzie. Jednostka należała do COSCO Shipping – konsorcjum powiązanego z przemysłem obronnym Chin. Została ona zbudowana przez stocznię Jiangnan, która konstruuje również okręty wojenne dla armii Państwa Środka i ukończyła budowę najnowszego chińskiego lotniskowca Shandong.


Zobacz także: Rosja nie może się pozbierać. Odbudowa zajmie jej lata


W pobliżu portu handlowego w Norfolk znajduje się również baza US Navy, w której stacjonują flagowe okręty amerykańskiej floty. Skojarzenia z Pearl Harbor były uzasadnione, tyle że straty amerykańskiej armii miałyby wielokrotnie większe rozmiary niż w grudniu 1941 roku.


AI bierze odpowiedzialność na siebie


Być może Ukraińcy natknęli się gdzieś na wizjonerskie teorie Shugarta, bo ich akcja była zorganizowana w podobnym zamyśle. Nie kryją też, że ich działania dotyczące dronów będą zmierzać do rozwijania strategi m.in. w oparciu o „drony matki”, które w rzeczywistości będą początkować ataki na wybrane cele. Poza tym, w coraz większym stopniu, za funkcjonowanie dronów ma odpowiadać sztuczna inteligencja (AI) – z biegiem czasu nawet za całą misję.


Ukraiński startup Strategy Force Solutions twierdzi, że jego statki-matki dronów wykonały pierwsze autonomiczne misje z udziałem bezzałogowców szturmowych w ramach prób przeciwko celom rosyjskim.


– Misja za 10 tysięcy dolarów zastępuje poprzednie misje, które wymagały systemów rakietowych za 3-5 milionów dolarów – powiedział „Forbesowi” dyrektor techniczny firmy Andrij (nazwisko zostało zastrzeżone ze względów bezpieczeństwa).


Kluczowym produktem Strategy Force jest system SmartPilot, który wykorzystuje kombinację zaawansowanych czujników, kamer i AI. 


– Łączy on dane dotyczące percepcji otoczenia i rozpoznawania celów – mówi Andrij „Forbesowi”.


Dzięki takiemu obrazowi świata sztuczna inteligencja może podejmować decyzje, planować trasę lotu i wykonywać misję tak samo jak człowiek-pilot.



Zobacz także: Paraliż na lotniskach w Moskwie. Wszystko przez atak ukraińskich dronów


Ukrainiec twierdzi, że SmartPilot bez problemu może trafiać w określone miejsce i atakować tam cele. Mówiąc o dronach-matkach dyrektor techniczny Strategy Force miał na myśli bezzałogowiec Gogol-M, który może przenosić dwa małe drony FPV. Pod tym względem jednak Ukraińcy nie mogą się równać z najlepszymi – np. z Chińczykami, którzy poszli już znacznie dalej.


Jiutian – chińska matka wszystkich dronów


Chiny są w elicie, jeśli chodzi o produkcję wszelakiego uzbrojenia – także statków bezzałogowych. W listopadzie ubiegłego roku wprawili wszystkich w osłupienie, prezentując podczas 15. targów lotniczych w Zhuhai swój statek bezzałogowy Jiutian. Na czerwiec zaplanowano jego loty operacyjne.


Jiutian jest wyrazem ogromnych ambicji Pekinu. Jego projekt kosztował ponad 3 miliardy juanów (blisko pół miliarda dolarów) i jest oparty w całości na krajowym łańcuchu dostaw. Program stanowi duży skok zarówno w integracji AI, jak i modułowej konstrukcji UAV (Unmanned Aerial Vehicle – bezzałogowy statek powietrzny).


Wszechstronność platformy Jiutian ma w sobie łączyć m.in. największe osiągnięcia amerykańskiej „myśli dronowej” – sprawność rozpoznania i zwiadu RQ-4 Global Hawk i możliwości uderzeniowe MQ-9 Reaper, jednocześnie dodając funkcję roju dronów.  


Chiny twierdzą, że Jiutian, mający cechy stealth (ograniczonej możliwości namierzania radarowego), może latać przez 12 godzin i pokonywać 7000 kilometrów, przenosząc sześciotonowe uzbrojenie, w tym drony i pociski. Jego całkowita masa to 16 ton, maksymalny pułap lotu 15 000 m, a maksymalna prędkość 700 km/godz.


Liczba dronów FPV, jaką Jiutian jest zdolny zabrać to ok. 100. Chiński bezzałogowiec ma osiem punktów podwieszenia, z których sześć może być używane do ciężkiego uzbrojenia, a dwa do rakiet powietrze-powietrze. Może on przenosić m.in. rakiety przeciwokrętowe KD-88 o zasięgu do 200 km i półtonowe bomby szybujące LY-V501 (odpowiednik amerykańskich AGM-154 JSOW).



Zobacz także: Rosja buduje drony w Chinach? Tajny program Kremla


Mocną stroną Jiutian ma być modułowość. Jego ładunki można wymienić w czasie krótszym niż dwie godziny, w zależności od misji – walki elektronicznej, uderzenia i wsparcia czy ratownictwa – co umożliwia jego wykorzystanie zarówno w zadaniach cywilnych i wojskowych.


Groźny superdron czy papierowy tygrys?


Jiutian budzi poważne obawy zachodnich strategów, ale wskazują oni też (potencjalnie) słabe strony tego bezzałogowego statku powietrznego.


– Z pewnością to interesująca koncepcja, ale biorąc pod uwagę, że statek-matka nie wydaje się być szczególnie niewidzialny, z dronami FPV, które prawdopodobnie mają dość krótki zasięg, wyobrażam sobie, że w poważnej walce mógłby zostać zniszczony przez samoloty wroga lub obronę przeciwlotniczą, zanim zbliżyłby się na tyle, aby wypuścić te drony. Zdecydowanie warto jednak mieć oko na jego rozwój – ocenił Tom Shugart w wypowiedzi dla amerykańskiego „Newsweeka”.


Znaczny przekrój radarowy (RCS) oraz pułap lotu około 15 km mogą czynić Jiutian dość łatwym celem. Starsze typy środków obrony przeciwlotniczej, takie jak SA-6 „Gainful” lub Buk-M1, może by sobie z nim nie poradziły (mają zasięg do 14 km), ale amerykański system THAAD przechwytuje cele do 150 kilometrów. Patriot PAC-3, południowokoreański KM-SAM Block II, japoński Aegis BMD i tajwański Sky Bow III mogą osiągnąć lub przekroczyć 20 kilometrów.


Również wypuszczony przez Jiutian rój dronów może być zneutralizowany. Sami Chińczycy dysponują systemem przeciwdronowym „Bullet Curtain”. Wykorzystuje on pociski 35 mm, które eksplodują w powietrzu, tworząc „śmiercionośną chmurę”, która unicestwia roje dronów.


Także niedawny sukces Indii w neutralizacji pakistańskich rojów dronów podczas operacji Sindoor, gdzie wykorzystano kombinację czujników, urządzeń zagłuszających i pocisków, dowodzi, że skoordynowana obrona powietrzna jest w stanie rozbić ataki z udziałem wielu dronów. Trudno sobie też wyobrazić, aby np. Amerykanie nie dysponowali podobnymi środkami.



Zobacz także: Chiny rozpychają się na morzu. „Niespotykana liczba jednostek”


Być może nieco więcej o rzeczywistych możliwościach Jiutiana będzie można powiedzieć niebawem, bowiem w najbliższych dniach mają odbyć się pierwsze loty operacyjne chińskiego drona-matki. Według nieoficjalnych informacji Chińczycy mają gotowe cztery takie bezzałogowe statki powietrzne.


Myśliwy upolowany przez zwierzynę w Jemenie


Biorąc pod uwagę dynamicznie zmieniającą się sytuację na rynku dronów wojskowych i intensywne wykorzystywanie doświadczeń płynących z wojny w Ukrainie, można powiedzieć, że Amerykanie mogą niebawem być pozbawieni roli lidera w tym segmencie. Ostatnio ponieśli wielką klęskę wizerunkową tracąc w Jemienie siedem elitarnych dronów MQ-9 Reaper w ciągu niecałych sześciu tygodni (od 15 marca do końca kwietnia). Maszyny zostały zestrzelone przez rebeliantów Huti. Każdy dron, zbudowany przez General Atomics, kosztuje około 30-40 milionów dolarów, co oznacza, że Pentagon stracił bezzałogowe statki powietrzne warte ponad 200 milionów dolarów.


MQ-9 Reaper jest uznawany za jeden z najlepszych dronów bojowych na świecie. Jest na wyposażeniu polskiej armii, ale też wojsk Wielkiej Brytanii, Francji, Belgi, Niemiec czy Włoch. To jeden z największych, najcięższych i najbardziej zaawansowanych technologicznie bezzałogowców na świecie. Na jego wyposażeniu znajdują się m.in.: zintegrowane systemy kamer, lasery i dalmierze, radar ze zdolnością mapowania obszaru oraz system śledzenia celów do 23 kilometrów. Poza tym dron może przenosić do 1360 kg uzbrojenia (w tym np. pociski Hellfire, JDAM oraz bomby kierowane laserowo GBU-12).


Jego maksymalna prędkość to 480 km/godz., a zasięg to prawie 6000 kilometrów przy pułapie wynoszącym ponad 15 000 metrów. Parametry amerykańskiego „myśliwego” na początku XXI wieku były imponujące, ale obecnie nie robią już takiego wrażenia, nawet na partyzantach Huti. Ogromnym plusem dla użytkowników jest jego niezawodność. MQ-9 Reaper to sprzęt sprawdzony m.in. podczas operacji USA w Afganistanie, Iraku, Syrii, Jemenie i Somalii.



Zobacz także: Tajemnica dronów rozwikłana. Trump oskarżył Bidena. Szybka odpowiedź


Jego ulepszoną wersją jest MQ-9B SkyGuardian. Bezzałogoiwec ten może przenosić do 2 ton uzbrojenia, jego zasięg wzrósł do 11 tysięcy km (może być w powietrzu nawet 40 godzin), a zaawansowana elektronika i systemy rozpoznawcze pozwalają prowadzić skuteczne działania wywiadowcze oraz bojowe nawet w trakcie burzy czy śnieżycy. Dron może prowadzić także rozpoznanie radioelektroniczne (SIGINT) – jest w stanie np. lokalizować wrogie radiostacje, telefony komórkowe, czy radary, a także przechwytywać łączność przeciwnika.


Trafi on także do polskiej armii. Kilka sztuk zostało zakupionych za sumę 1,2 mld złotych. Mają być dostarczone do Polski w pierwszej połowie 2027 roku.


X-47B – eksperyment za 900 mln dolarów


Innym flagowym amerykańskim bezzałogowcem jest RQ-4 Global Hawk, którego jednostkowa cena to ok. 130 mln dolarów. Jest wykorzystywany głównie do prowadzenia misji wywiadowczych na dużych wysokościach, monitorowania obszarów konfliktów i gromadzenia informacji na temat przeciwnika. Jego pułap operacyjny to 18-20 000 m, a zasięg – 22 780 km. Bezzałogowiec jest w stanie przyjąć na pokład 1,5 tony sprzętu. Może przebywać w powietrzu średnio ok. 20 godzin bez przerwy.


29 marca 2014 roku RQ-4 wykonał lot trwający 34,3 godz., był to najdłuższy lot tego typu maszyny (bez tankowania). Jest to system autonomiczny i po odpowiednim zaprogramowaniu może wykonywać zadania bez udziału operatora. Zamontowane na płatowcu komputery przejęły rolę operatora lotu, jednak zadanie może zostać zmienione lub przerwane przez naziemne centrum zarządzania. Zaawansowane systemy komunikacji RQ-4 Global Hawk pozwalają na transmisję danych w czasie rzeczywistym do centrów dowodzenia, gwarantując natychmiastowe rozpowszechnianie informacji wywiadowczych.


Za miarę (niespełnionych) ambicji amerykańskiej armii można uznać dron X-47B. To eksperymentalny model stealth stworzony przez marynarkę wojenną – pierwszy statek bezzałogowy zdolny do startu i lądowania na lotniskowcach (pierwsza taka operacja miała miejsce w listopadzie 2013 roku na lotniskowcu USS George HW. Bush). Ma zdolność przenoszenia uzbrojenia o masie 2 300 kg, rozwijana prędkość to 0,45 macha (ok. 600 km/godz), zasięg 3400 km i maksymalny pułap lotu ok. 12 000 m.


Dotychczas wyprodukowano zaledwie dwie jednostki – jedną z przeszkód do ich wykorzystania mogły być koszty (cały program kosztował ok. 900 mln dolarów).



Zobacz także: Trump zachwycony operacją Ukraińców. „Cholernie dobre”


Bezzałogowiec X-47B został zintegrowany z operacjami lotniskowców US Navy obok samolotów załogowych w sierpniu 2014 r. Ostatecznie, w 2015 roku, amerykańska Marynarka Wojenna zdecydowała się utrzymać je w stanie latającym do czasu dalszego rozwoju.


Kizilelma – samodzielny myśliwiec, a nie skrzydłowy


To, co niezbyt udało się Amerykanom, z powodzeniem rozwijają Turcy z firmy Baykar Defense. Ich flagowym dronem obecnie jest „niewidzialny” (stealth) Kizilelma – jednosilnikowy (z napędem odrzutowym) bezzałogowy bojowy statek powietrzny (ang. unmanned combat aerial vehicle – UCAV), zdolny do startów i lądowań na lotniskowcu.


Baykar Defense – niegdyś niewielka manufaktura dronów – w ostatnich latach stał się jednym z najszybciej rozwijających się producentów sprzętu obronnego na świecie. Jego bezzałogowiec Bayraktar TB2 jest wysoko ceniony po tym, jak sprawdził się w Syrii, wojnie rosyjsko-ukraińskiej i konflikcie Azerbejdżanu z Armenią.


Projektant i współwłaściciel Baykar Defense Haluk Bayraktar w wywiadzie dla „The Atlantic” stwierdził, że drony niebawem zastąpią powietrzne statki w wojnach.


– Obecnie na świecie jest około 13 000 załogowych samolotów myśliwskich. Jednak w nadchodzących latach wszystkie te platformy stopniowo staną się bezzałogowe. Być może ta wymiana nie będzie jeden do jednego i myśliwiec zostanie zastąpiony nie jednym dronem, a trzema czy pięcioma platformami dronowymi. Kierunek jest jasny, wojny będą teraz w rękach maszyn, a nie ludzi – powiedział Turek, którego partnerem biznesowym jest brat, Selcuk Bayraktar, mąż córki prezydenta kraju Recepa Tayyipa Erdogana.



Haluk Bayraktar opisał Kizilelmę jako samodzielny myśliwiec, a nie skrzydłowy (dron wsparcia towarzyszący myśliwcowi), który w niedalekiej przyszłości mógłby zastąpić załogowe samoloty szturmowe.


Warto przy tym wziąć pod uwagę, że zaawansowany bezzałogowy statek powietrzny, taki jak Kizilelma, kosztuje około 5–10 milionów dolarów, co jest znacznie tańsze niż samolot myśliwski, którego cena może wynieść 100–150 milionów dolarów za maszynę 5. generacji, taką jak F-35. Ponadto koszty utrzymania bezzałogowych statków powietrznych są znacznie niższe niż samolotów myśliwskich, co czyni je atrakcyjną opcją dla krajów o niższych budżetach obronnych.


Zobacz także: Turecka firma Baykar rozpoczęła budowę fabryki dronów pod Kijowem


„Biorąc pod uwagę przyszłość, w której walka powietrzna będzie zdominowana przez technologię bezzałogową, nasz myśliwiec Bayraktar Kizilelma Fighter UCAV, w pełni rozwijany w granicach Turcji, z pewnością będzie odgrywał coraz ważniejszą rolę w przyszłości” – zapewniło konsorcjum Baykar Defense. 


Dron z „potencjałem zrewolucjonizowania nowoczesnej wojny”


Program Kizilelma został zainicjowany w 2021 r., a już w grudniu 2022 prototyp odbył swój pierwszy lot testowy (w sumie przygotowano cztery prototypy). Bezzałogowiec ma trafić do tureckiej armii już w 2026 roku. Kizilelma posiada cechy stealth, pułap operacyjny wynoszący 13 716 metrów, rozwija prędkość do 0,9 macha (ok. 880 km/godz.) i może zabrać 1 500 kg uzbrojenia (jego maksymalna masa startowa to 8 500 kg). 


Producent przewiduje zastosowanie szerokiej gamy rakiet powietrze-ziemia i powietrze-powietrze. Wśród nich mają się znaleźć między innymi naprowadzane radarowo pociski rakietowe Gökdoğan (powietrze-powietrze), naprowadzane na podczerwień pociski krótkiego zasięgu Bozdoğan (powietrze-powietrze), przeciwradarowe Akbaba oraz warianty kierowanych bomb HGK-82/83/84.


Promień działania Kizilelmy wynosi 926 km i może on operować w powietrzu ok. 4-5 godzin.


Bezzałogowiec wyposażony jest w zestaw zaawansowanych czujników. Obejmuje on elektrooptyczny system celowniczy, system wyszukiwania i śledzenia w podczerwieni (IRST) oraz radar AESA. Systemy te umożliwiają dronowi wykrywanie, śledzenie i atakowanie celów z dużą precyzją.



Kizilelma oferuje niezwykły krok naprzód w dziedzinie bezzałogowych platform bojowych, mający potencjał zrewolucjonizowania nowoczesnej wojny. Baykar pracuje dzień i noc. Przeprowadzają testy i jeśli Allah pozwoli, to wejdzie do służby w armii w przyszłym roku – powiedział o tureckim superdronie, który ma „odciążyć” pilotów, Haluk Gorgun, prezes prezydium tureckiego przemysłu obronnego (SSB), w wywiadzie dla „Turkiye Today”.


Zobacz także: Wojna dronów przybiera na sile. W tle broń jądrowa


Turcy są przekonani, że przyszłość na światowej scenie działań wojennych należeć będzie do statków powietrznych, za których sterami nie będzie ludzi. Ukraińcy już tę wizję wdrażają w życie, bo choć operację „Pajęczyna” wymyślili ludzie, to wykonały ją maszyny bazujące w dużej mierze na sztucznej inteligencji.

Kategorie: Telewizja
Subskrybuj zawartość