LogowanieNawigacjaTrybunał Konstytucyjny
Prezydent RP - aktualnościSejm RP - NewsZ Kancelarii Premiera
Strony partii politycznych obecnych w Sejmie VIII kadencji(w układzie alfabetycznym) Książki w promocjiPO — AktualnościPSLZNPBelferBlogBLOGI POLITYCZNE„Skrót myślowy” — blog Janiny ParadowskiejGra w klasy — blog Adama SzostkiewiczaNowe wątki na forum DPN |
AktualnościPolska i Ukraina zgodne w sprawach historycznych i militarnychPodczas konferencji prasowej po spotkaniu z szefem ukraińskiego MSZ w Chobielinie (woj. kujawsko-pomorskie) Sikorski nawiązał do informacji z Kijowa o kolejnych ofiarach rosyjskich ataków. – Tragiczne doniesienia z Kijowa przypominają nam o okrucieństwie rosyjskich ataków; dziś w atakach rosyjskich rakiet i dronów zginęło 31 Ukraińców, w tym pięcioro dzieci – zauważył. – Wierzę głęboko, że Polska zawsze będzie wspierać wolną, niezawisłą Ukrainę. Cieszę się, że rozmowa prezydenta Zełenskiego z naszym prezydentem elektem to potwierdziła – dodał szef MSZ. Jak ocenił, „w tej sprawie panuje zgoda narodowa pomiędzy najważniejszymi ugrupowaniami”. – Czynimy tak w najlepiej rozumianym interesie naszego sąsiada, ale przede wszystkim w naszym polskim interesie. Wolna Ukraina to bezpieczna Polska – podkreślił Sikorski. Zobacz również: Rosyjski „kret” opracował atak na lotniska z ukraińskimi F-16 i Mirage 2000 Szef polskiej dyplomacji poinformował, że rozmawiał już z Sybihą o kontynuacji wojskowej współpracy między Polską a Ukrainą w przeciwstawianiu się rosyjskiej agresji i imperializmowi. – Omówiliśmy realizację już 47. pakietu pomocy wojskowej oraz trwające prace nad pakietami numer 48 i 49, które są szczególnie ważne dla Ukrainy, gdyż w ich ramach jeszcze w bieżącym roku możliwe będzie istotne wsparcie potencjału obronnego naszego sąsiada – podkreślił Sikorski. Jak dodał, Polska cieszy się, że jej argumenty dotyczące konieczności utrzymania i zwiększania pomocy wojskowej dla Ukrainy spotykają się z pozytywnym odbiorem ze strony kluczowych partnerów, głównie Stanów Zjednoczonych. – Z zadowoleniem witamy decyzję prezydenta (USA Donalda) Trumpa, który zdecydował o wznowieniu wsparcia na rzecz Ukrainy. Szczególną satysfakcję mam, jeśli to nastąpiło w odpowiedzi na informację o uszkodzeniu polskiego konsulatu w Kijowie – powiedział szef MSZ. Zobacz także: Dyktatorzy odpowiadają Trumpowi. „Niech przestanie wydawać polecenia” Według niego, sukcesem współpracy polsko-ukraińskiej jest postęp w sprawach poszukiwań i ekshumacji ofiar Rzezi Wołyńskiej. – Kolejne zgody na prace poszukiwawczo-ekshumacyjne są wydawane. Czekamy też na rozpoczęcie ukraińskich prac we wsi Jureczkowa (…) oraz polskich ekshumacji ofiar 1939 roku na terenie Zboiska we Lwowie. Rozumiem, że być może prace zaczną się już w poniedziałek – oświadczył szef polskiej dyplomacji. – Obecnie czekamy też na decyzje dotyczące umowy dwustronnej regulującej kwestie oświaty mniejszości oraz decyzje umożliwiające zachowanie statusu szkolnictwa z językiem polskim – zaznaczył Sikorski. Szef ukrainskiej dyplomacji wskazał, że podczas rozmowy z Sikorskim podsumowali „dotychczasowy, konstruktywny dialog w kwestiach historycznych”. Sybiha przypomniał, że w tej sprawie ministrowie spotkali się już w listopadzie ubiegłego roku. Dodał, że od tego czasu odbyły się już „pierwsze od wielu lat faktyczne prace poszukiwawcze i ekshumacyjne”. Jego zdaniem świadczy to o tym, że Polska i Ukraina potrafią rozwiązywać problemy „z wzajemnym szacunkiem”. – Nie ma alternatywy dla pojednania i jedności. Ukraińcy i Polacy są narodami sojusznikami – zaznaczył. Szef ukraińskiego MSZ podkreślił też, jak ważna jest „synchronizacja sankcji i zwiększeniu presji transatlantyckiej na agresora”. – Ważną rolę we wzmacnianiu europejskiego bezpieczeństwa odgrywają wielostronne formaty współpracy, w szczególności Trójkąt Lubelski i Weimar Plus – powiedział. Zobacz też: Ekshumacje w nowym miejscu w Ukrainie. Jest zgoda władz Kategorie: Telewizja
Europa w trudnym położeniu pomiędzy Rosją a Bliskim Wschodem. "To może oznaczać wręcz katastrofę"- Rozwiązanie konfliktu izraelsko-palestyńskiego jest kluczem do pokoju na Bliskim Wschodzie, w oparciu o rozwiązania dwupaństwowe. Europa powinna być mediatorem w tym konflikcie na własnych warunkach, ponieważ od tego zależy też bezpieczeństwo na naszym kontynencie - mówi WNP Krzysztof Płomiński, były ambasador RP w Arabii Saudyjskiej i Iraku.
Kategorie: Portale
Potrzebna agencja do kampanii promującej czytelnictwoInstytut Książki wybiera w przetargu agencję, która zajmie się przeprowadzeniem kompleksowej kampanii promującej czytelnictwo w Polsce w 2025 roku w ramach programu "Mała książka – wielki człowiek".
Kategorie: Portale
Milionowa umowa PGE Energetyka Kolejowa z ElektrotimPGE Energetyka Kolejowa podpisała ze spółką Elektrotim umowę na prace budowlano-montażowe związane z budową podstacji trakcyjnej PT Kościerzyna. Wartość umowy to 19,7 mln zł brutto.
Kategorie: Portale
Będzie kampania promująca Krajowy System e-FakturMinisterstwo Finansów planuje przeprowadzić w tym roku przetarg związany z kampanią promującą Krajowy System e-Faktur. Budżet to 2,228 mln zł netto.
Kategorie: Portale
Cła Trumpa coraz droższe. Miliardowe koszty dla koncernu FordNa dwa miliardy dolarów koncern Ford wycenił wartość kosztów, jakie przyniosą mu cła Trumpa. Dzięki nim największe przychody w historii nie doprowadziły do wysokich zysków. Przeciwnie – Ford notuje spadki mimo poprawy efektywności.
Kategorie: Portale
Cztery policyjne kule dosięgły agresora z Sosnowca. Są wyniki sekcji zwłokWedług relacji policjantów, interweniowali oni około godz. 5.00 na ul. Stanisława Mikołajczyka w Sosnowcu. Zostali wezwani do pobudzonego mężczyzny, który miał poruszać się z maczetą w dłoni, uszkadzając samochody osobowe oraz autobus. Ostatecznie okazało się, że była to metalowa rurka. Mężczyzna miał zachowywać się agresywnie i zaatakować mundurowych, którzy odpowiedzieli używając broni służbowej. Napastnik trafił do szpitala, w którym zmarł. – Otrzymaliśmy wstępne wyniki sekcji zwłok. To, co udało się stwierdzić, to fakt istnienia czterech ran wlotowych i czterech ran wylotowych na ciele mężczyzny. Dwa pociski trafiły w jego tułów, a dwa w prawą nogę. Pociski spowodowały wielonarządowe obrażenia wewnętrzne, wskutek czego zaistniał masywny krwotok, który doprowadził do zgonu – powiedział rok. Bartosz Kilian z Prokuratury Okręgowej w Sosnowcu. Śledczy czekają na wyniki zleconych badań toksykologicznych i histopatologicznych. – Pobraliśmy do badań szeroko zakrojony materiał – podkreślił prokurator. Zaznaczył, że podczas interwencji padło w sumie pięć strzałów, które oddał jeden funkcjonariusz. Wszystko zarejestrowały kamery zamontowane na umundurowaniu. Prokuratura wszczęła dwa śledztwa w celu wyjaśnienia okoliczności tej sprawy. Pierwsze dotyczy ewentualnego przekroczenia uprawnień lub niedopełnienia obowiązków ze strony mundurowych. – To standardowa procedura w przypadku użycia broni służbowej – wyjaśnił prok. Kilian. Drugie dotyczy czynnej napaści na policjantów przy użyciu metalowej rurki oraz uszkodzenia mienia – samochodów osobowych oraz autobusu. Zobacz także: „Inżynier z maczetą”? Fałszywe informacje o napastniku z Sosnowca W mediach społecznościowych pojawiły się pytania i insynuacje na temat narodowości napastnika. Sugerowano, że może być to obcokrajowiec. Zdementowali to śledczy, którzy ustalili, że był to 45-letni Polak mieszkający w Skoczowie. Komenda Główna Policji poinformowała, że mundurowi od początku 2025 r. 9721 razy interweniowali wobec osób „przejawiających niestandardowe zachowania”. W komunikacie wyjaśniła, że to osoby zachowujące się agresywnie, irracjonalnie, które nie reagują na polecenia, są nieprzewidywalnie, a niejednokrotnie działają pod wpływem nielegalnych substancji. Zobacz też: Policjanci z Sosnowca zastrzelili napastnika z maczetą Kategorie: Telewizja
Warszawa zamarła. W godzinę „W” zawyły syreny i rozbrzmiały dzwonyNa ulicach stanęli przechodnie, zatrzymywały się prywatne samochody. Hołd powstańcom oddali też strażacy, policjanci i medycy, włączając o godzinie 17.00 syreny w swoich pojazdach. Rondo Dmowskiego spowił biało-czerwony dym z rac. Motocykliści, którzy corocznie spotykają się w tym miejscu, dołożyli dym z opon. Już przed godziną W było w tym miejscu tyle osób, że zablokowany został ruch tramwajowy, a potem autobusowy na Alejach Jerozolimskich. Na minutę zatrzymały się pojazdy komunikacji miejskiej: autobusy, tramwaje, metro. W tym roku pracownicy Zarządu Transportu Miejskiego ubrani są w rocznicowe koszulki. Na placu Zamkowym mieszkańcy utworzyli ogromny znak Polski Walczącej. Na budynku PAST-y powiewały biało-czerwone flagi z symbolem Polski Walczącej. W każdej warszawskiej dzielnicy w charakterystycznych punktach mieszkańcy wspólnie uczcili godzinę wybuchu powstania. Cześć powstańcom oddali również wodniacy, którzy przepłynęli flotyllą pod most Poniatowskiego i w nurt Wisły, w symbolicznym miejscu zatopienia statku Bajka, złożyli wieniec za tych wszystkich, którzy w rzece i na jej brzegach poświęcili życie podczas powstania. Na warszawskim niebie nad mostami Poniatowskiego i Świętokrzyskim pojawił się dymny znak Polski Walczącej. Stworzyli go piloci Aeroklubu Warszawskiego i Polskiego. Oprócz tego wzdłuż Wisły przeleciał samolot holujący baner z napisem „Pamiętamy 1944”. Powstanie Warszawskie wybuchło 1 sierpnia 1944 o godzinie 17.00. Do walki stanęło ok. 40-50 tys. powstańców. Planowane na kilka dni powstanie trwało ponad dwa miesiące. W czasie walk w stolicy zginęło ok. 18 tys. powstańców, a 25 tys. zostało rannych. Straty wśród ludności cywilnej wyniosły ok. 180 tys. zabitych. Pozostałych przy życiu mieszkańców Warszawy, ok. 500 tys., wypędzono ze zniszczonego miasta, które po powstaniu Niemcy niemal całkowicie zburzyli. Czytaj także: Powstanie Warszawskie, anatomia zbrodni. „Każdego mieszkańca należy zabić” Kategorie: Telewizja
Warszawa uczciła 81. rocznicę wybuchu Powstania WarszawskiegoPunktualnie o godzinie 17.00 w Warszawie zawyły syreny, a w kościołach rozległ się dźwięk dzwonów. Całe miasto zatrzymało się na minutę, by oddać hołd bohaterom Powstania Warszawskiego, które wybuchło 81 lat temu.
Kategorie: Telewizja
Kryzys w Polskim Czerwonym Krzyżu. Słynne kontenery mogą zniknąć31 lipca Polski Czerwony Krzyż wydał oświadczenie, w którym poinformował, że musi ograniczyć działania dotyczące zbiórki odzieży do kontenerów ze znakiem PCK. Głównym powodem tej decyzji jest wypowiedzenie przez firmę Wtórpol umów o współpracy. Czerwony Krzyż zaznacza, że na zakończenie współpracy wpłynęły zmiany prawne, dotyczące zbiórki i recyklingu zużytych tekstyliów, które weszły w życie z początkiem 2025 r. Operator uważa, że nowe przepisy dotyczące klasyfikacji i gospodarowania odpadami tekstylnymi przyczyniły się do pogorszenia jakości odzieży trafiającej do kontenerów oraz istotnego wzrostu kosztów jej przetwarzania. Teoretycznie tekstylia powinny trafiać do Punktów Selektywnej Zbiórki Odpadów Komunalnych (PSZOK), ale w praktyce ludzie nadal wyrzucają wszystko do kontenerów PCK. Firma rozpoczęła już proces zwózki kontenerów oznaczonych znakiem Polskiego Czerwonego Krzyża. Organizacja podkreśla, że w najbliższej przyszłości może całkowicie zniknąć z przestrzeni publicznej jako podmiot prowadzący zbiórkę używanej odzieży. Zbiórka odzieży była głównym źródłem finansowania akcji charytatywnych – dzięki zebranym tekstyliom Polski Czerwony Krzyż był w stanie realizować wiele programów społecznych, a szczególnie tych lokalnych. „To poważne zagrożenie dla naszej działalności – może przełożyć się zarówno na brak produktów, które trafiają do osób potrzebujących, jak i ograniczenie dostępnych funduszy na inne formy pomocy” – zaznacza firma. Czytaj także: Wyrzucamy je w Polsce, trafiają do Indii. Tak podróżują nasze śmieci Miasta rezygnują z kontenerów PCK na tekstyliaW związku z kryzysem, z którym mierzy się Polski Czerwony Krzyż, wiele samorządów decyduje się na oficjalne wypowiedzenie umów z PCK. Jednym z nich jest Świdnik w woj. lubelskim. – Wypowiemy umowy na pojemniki na używaną odzież z racji tego, że nie są opróżniane zbyt często oraz wiele osób wyrzuca inne śmiecie obok nich – ogłosił burmistrz Świdnika Marcin Dmowski na Facebooku. W zamian, pojemniki na odzież mają pojawić się wyłącznie przy PSZOK-ach. Czytaj także: Praca ponad siły w „Wiosce Shein”. Tanie ubrania kosztem ludzi Polski Czerwony Krzyż nie zamierza się poddać. Firma aktywnie poszukuje rozwiązań pozwalających na kontynuację zbiórki i wykorzystania używanej odzieży. Podkreślają, że są otwarci na współpracę z samorządami, organizacjami, firmami oraz partnerami lokalnymi i ogólnopolskimi, którzy podzielą ich cele i wartości. Nadal można przynosić czystą, zadbaną odzież do oddziałów PCK w całej Polsce oraz w Warszawie do DOBROsklepu PCK. Trafi ona bezpośrednio do osób potrzebujących, wspierając ich w codziennym życiu. Kategorie: Telewizja
Kolejny europejski kraj nie chce współpracować z rosyjskim GazpromemMołdawska Narodowa Agencja Regulacji Energetyki podjęła decyzję o cofnięciu od 1 sierpnia spółce Moldovagaz JSC na dostawy gazu ziemnego do odbiorców końcowych. Te obowiązki przejmie państwowy Energocom. Głównym akcjonariuszem Moldovgaz jest rosyjski Gazprom, który kontroluje 63 proc. udziałów.
Kategorie: Portale
Godzina "W". Warszawa stanęła. Syreny rozległy się w całej Polsce1 sierpnia, w 81. rocznicę Powstania Warszawskiego, o godzinie 17, w całej Polsce zawyły syreny. Polacy w godzinę "W" oddali hołd powstańcom poległym w walce z niemieckim okupantem.
Jakub Laskowski
Kategorie: Prasa
Nawarzyliśmy sobie piwa. Polska jednym z liderów UEEurostat, czyli urząd statystyczny Unii Europejskiej, poinformował, że w 2024 roku wyprodukowano 32,7 mld litrów piwa o zawartości alkoholu powyżej 0,5 proc.. Niemal co dziesiąty litr złocistego trunku został wyprodukowany w Polsce. W tym zestawieniu nasz kraj zajmuje trzecie miejsce w całej UE. W zeszłym roku w polskich browarach uwarzono 3,4 mld litrów. Zdecydowanym liderem pozostają Niemcy – 7,2 mld litrów i 22,2 proc. całkowitej produkcji UE. Drugie miejsce zajmują Hiszpanie z 4 mld litrów – 12,3 proc.. W UE lawinowo rośnie także popularności piwa o zawartości alkoholu poniżej 0,5 proc. oraz bezalkoholowego. W ubiegłym roku wyprodukowano w UE 2 mld litrów tego napoju. To o 11,1 proc. więcej niż w 2023 roku. Zobacz także: Polska jednym z najtańszych krajów UE. Tanio nie znaczy jednak bogato Kategorie: Telewizja
81. rocznica Powstania Warszawskiego. Te gwiazdy walczyły na ulicach stolicyPowstanie Warszawskie wybuchło 1 sierpnia 1944 o godzinie 17. Do walki stanęło ok. 40-50 tys. powstańców. Planowane na kilka dni powstanie trwało ponad dwa miesiące. W czasie walk w stolicy zginęło ok. 18 tys. powstańców, a 25 tys. zostało rannych. Straty wśród ludności cywilnej były ogromne i wyniosły ok. 180 tys. zabitych. Pozostałych przy życiu mieszkańców Warszawy, ok. 500 tys., wypędzono ze zniszczonego miasta, które po powstaniu Niemcy niemal całkowicie zburzyli. W szeregach tych, którzy walczyli, było wielu młodych ludzi, którzy stali się potem gwiazdami.
Beata Zatońska
Kategorie: Prasa
Powstańcza miłość. „Kula dla mnie, kula dla ciebie”Irena Romanowska z domu Tercjak nie miała jednak zamiaru ulec rodzinie i zostać dentystką. Zamiast tego w 1936 roku wybrała Szkołę Pielęgniarstwa i Higieny w Poznaniu, bo – jak sama mówiła – harcerstwo miała we krwi. Harcerstwo, a więc i mundur. Zbigniew Romanowski planował iść do wojska, ale namówiony przez agitatora zdecydował się w tym samym roku na Szkołę Podchorążych Lotnictwa w Warszawie. Ich drogi się rozeszły. Gdy Rzesza Niemiecka zaatakowała Polskę, Irena skończyła właśnie edukację i jako pielęgniarka dostała kartę mobilizacyjną do Warszawy. – Nie zdawałam sobie sprawy z niebezpieczeństwa – wspominała. – Przestałam się śmiać i żartować, kiedy zobaczyłam na ulicy ranną kobietę, gdy Luftwaffe zbombardowała (2 września 1939 r. - red) mój pociąg z Poznania do Warszawy. Rozbite wagony zostały na torach, a Irena, zgodnie z otrzymanym rozkazem, pieszo ruszyła do Warszawy. Do stolicy weszła 7 września od strony Pragi. Zajęła się tym, co potrafiła najlepiej: pomocą. Tymczasem Zbyszek utknął na Łotwie. Cała jego szkoła w 1939 roku została internowana do obozu w Litene, następnie przeniesiona do Ulbroku. Rok później oficerowie zostali przekazani do obozu NKWD na Smoleńszczyźnie. Tak Zbyszek znalazł się w Kozielsku. I wyrywał się do Polski. Przyszedł i już został – Któregoś dnia w 1941 roku ktoś zapukał do drzwi – opowiadała Irena. – Otworzyłam i zamarłam. Na korytarzu stał Zbyszek, mój Zbyszek! Ostatnie o nim wieści miałam z września 1939 roku. Wiedziałam, że był internowany na Łotwie i na tym ślad się urywał. Żadnych listów, wiadomości. A teraz stał żywy, cały i zdrowy, choć wyglądał na zmęczonego. Nie mówił dużo o sobie. Dopiero dużo, dużo później wyznał, że w nocy z 16 na 17 sierpnia 1941 r. wylądował na spadochronie koło Piotrkowa Trybunalskiego. To była słynna grupa „Michała”, czyli „piątka Arciszewskiego”. Dotarł do Warszawy, szukał kontaktu, uzyskał adres. Przyszedł i już został.
Pan się nie wygłupia, panie Zbyszku kochany – W przeddzień Powstania zgłosiłem się do punktu przydziałowego. Nie znam nazwiska ani pseudonimu człowieka, który mnie przyjmował, ale zapytał, czy umiem fotografować. No, umiałem. Dali mi porządny aparat, Leica Standard. „Będzie pan fotografem przy Komendzie Głównej”, powiedział – opowiadał Zbyszek. Przypisano go do Grupy Polowej Sztabu 6 Głównego, tzw.BIP-u. (Biuro Informacji i Propagandy) Miał czekać w domu, aż łączniczka przyjdzie, zawiadomi, kiedy ma się stawić. Przyjął pseudonimy „Andrzej Nowicki”, „Nowy”. – Rozkaz o godzinie W zastał nas na Powiślu – mówiła Irka. – Dostałam przydział u doktor „Justyny” w powstańczym szpitalu, który mieścił się w budynku PKO. I czekaliśmy. Irena przyjęła pseudonim „Irena”, żeby było trudniej zgadnąć. Bo kto dojdzie, że pseudonim oznacza prawdziwe imię? Nazwiska stosowała przemiennie: Tercjak, Romanowska, Karpowicz. – Cała Warszawa wiedziała, że coś się szykuje. Kiedy 1 sierpnia rano wyszedłem na Solec, żeby kupić Irce jakąś bułkę, ona była przecież w ciąży i musiała coś jeść ludzkiego, nie przydziałowy chleb z trocinami, to przekupki powiedziały: „co, pan jeszcze nie w Powstaniu?”. Udałem zdziwienie, w jakim powstaniu, a one: „No, niech pan nie udaje, że pan nie wie. Wszyscy wiedzą, że dziś będzie Powstanie” – opowiadał Zbyszek. – Przekupki powiedziały, łączniczka nigdy nie dotarła. – Poszliśmy zatem z Irką w stronę budynku PKO, na Świętokrzyską. Wyszliśmy na ulicę Moniuszki, równoległą do Świętokrzyskiej – i ani rusz. Ani w jedną, ani w drugą stronę – opowiadał. – Ostrzał był bardzo silny z Poczty Głównej, z Placu Napoleona. To się Plac Powstańców Warszawy nazywa teraz. Doczekaliśmy ciemności u przygodnych ludzi. Zapukaliśmy do mieszkania, wpuścili nas i poczekaliśmy parę godzin, aż się ściemniło. Wyskoczyliśmy razem i trafiliśmy do powstańczego szpitala. Prowizoryczny szpital polowy budynku PKO mieścił się piętro pod ziemią. Irka dostała torbę sanitarną, w niej cztery igły w spirytusie, strzykawka i trochę bandaży. Szpital zapełnił się w kilka dni. Ranni leżeli w salach, na korytarzach. Młodzi chłopcy, młode dziewczyny. Straszliwie okaleczeni. Brakowało morfiny. Zbyszek ze swoją Leicą ruszył „w miasto”. Irka: Niewielu przeżyło. Umierali przy mnie, jedni majacząc, inni zupełnie przytomnie. Musiałam patrzeć na ich śmierć z wiedzą, że nie mogę im pomóc. Był chłopiec taki, 13 czy 14 lat, ciężko ranny. Płakałam razem z jego matką, a on powtarzał wciąż: „Jak wróci ojciec, powiedz mu, że byłem dzielny”. Matka błagała, żeby podać mu morfinę, ale kiedy sięgałam po strzykawkę, nie pozwalała zrobić mu zastrzyku. „Niech on do mnie mówi!” krzyczała. Nie udało się go uratować. Zbyszek: Byłem w ciągłym ruchu. Na Starówce byłem, ale krótko. Zdążyłem jeszcze uciec wierzchem, nie kanałami. Już ostrzeliwana była arteria między Śródmieściem a Starówką. Na drodze leżały ciała a ja biegłem, ile sił w nogach. Wtedy nie zdawałem sobie z tego sprawy, że jako jeden z ostatnich przedostałem się „górą”. Irka: Oprócz tego, że miałam opiekę nad moimi rannymi, szykowałam też butelki z benzyną na czołgi. Nieraz trzeba było biec na ulicę, odkopywać zasypanych, budować czy wzmacniać barykadę. Tafle z chodnika nosiłam na te barykady, i to biegiem. Byłam wtedy w ciąży. Dałam radę. Zbyszek: Przechodziłem obok domu, który zawalił się, jak domek z kart. W piwnicach zostali ludzie i jakiś człowiek, oszalały z rozpaczy, rękami gruz chwytał, chciał podnosić. Irka: Przyniesiono dziewczynkę, chyba łączniczką była. Umierała, a wciąż pytała „czy Polska żyje jeszcze?”. Co miałam jej powiedzieć? Tak, żyje. W tobie. I teraz tak: nie znam jej imienia, nie znam nazwiska. Czyje to dziecko, skąd ono jest? Czy matka wie? Jak to wspominam, to się bardzo denerwuję. Zbyszek: Widziałem chłopczyka ze starą twarzą, wyprowadzono go z zawalonego domu. Osiwiały. Z postawy miał może 6, może 8 lat, ale twarz starca. I siwe włosy. To chłopiec był. Dziecko. – Bywałem też na odcinku na rogu ulicy Towarowej, przy ulicy Miedzianej, gdzie grupka młodych gazeciarzy zorganizowała obronę odcinka. O tej grupie nikt nie wiedział, dosłownie, nikt nie wiedział, że to jest w rękach polskich – opowiadał Zbyszek. Chłopakami trzeba było się zająć. Byli bardzo słabo uzbrojeni, ale mocno zżyci ze sobą. Wcześniej roznosili gazety i żyli z tego. – Mieli tylko trzy karabiny i kiedy okazało się, że trzeba salwę honorową wystrzelić, to okazało się, że jeden z dzieciaków strzelać nie potrafi. Ale kiedy zdobyli budynek obsadzony przez Ukraińców, to się dozbroili, broń przeciągnęli na swoją stronę. Oprócz tego znaleźli tam rozmaite kosztowności: złote pióra wieczne, obrączki, papierośnice – wspominał. – Kiedy tam przyszedłem po tym ich natarciu, zastałem ich wszystkich siedzących w kółku nad rozłożoną gazetą, na gazecie rozłożone kosztowności, i radzili, co z nimi zrobić. Dzielić między sobą – to im się nie podobało. Myśleli, myśleli i jeden z nich powiedział: „dajcie mi to wszystko, pójdę do Śródmieścia i tak kupię za to wszystko pestki”. „Pestkami” nazywało się naboje, pociski. I przyniósł, rzeczywiście, ledwie przytargał – mówił Zbyszek. Sam oceniał, że to, co nazywamy patriotyzmem, w wielkich słowach i z ważnych ust, to nic wobec postawy tamtych dzieci. Najstarsze miało 14 lat. Kula dla mnie, kula dla ciebie – Wciąż mam przepustkę z dnia kapitulacji, 2 października 1944 roku. Przepustkę na półtorej godziny dostałem na pożegnanie z żoną – opowiadał Zbyszek. Po zbombardowaniu szpitala w budynku PKO, Irena wraz z rannymi została przeniesiona do Szpitala Polowego przy ulicy Mokotowskiej 55. Mieścił się w wypalonych ruinach, pod gołym niebem. Była zrozpaczona, bo szpital miał być ewakuowany za dzień, dwa, w każdym razie Niemcy zostawiali wyjście szpitali z Warszawy na koniec. Najpierw cywile, potem wojsko, na końcu szpitale. Irka nie wiedziała, dokąd trafi i co Niemcy zrobią z rannymi. – Była zrozpaczona, ja też. Nie wiedziałem, co robić. Więc mówię do żony: słuchaj, jeżeli się dowiem, że Niemcy szpitale mordują, to przyjdę i z tego swojego rewolweru...dwie kule, jedna dla ciebie, druga dla mnie. Na tym stanęło, zgodziliśmy się. Do dziś pamiętam ten płacz jej, gdy schodziłem po schodach. Potem żałowałem, bo przecież mogłem z tej broni przestrzelić sobie rękę i pojechać ze szpitalem, razem. To dałoby się zrobić. Ale nie przyszło mi to wtedy do głowy. Najgorszą historię – przyznaje – przeżył później, kiedy miałem wychodzić z Warszawy z wojskiem. – Wciąż miałem ten swój Nagan (Nagant – red.), na podwórku postawiliśmy butelkę i ja z tego Nagana w nią strzeliłem. Butelka poszła w drzazgi, stawiamy drugą. Ja – pyk, pyk, pyk, wszystkie naboje – niewypały. Poza tym pierwszym. Wszystkie naboje. Więc gdyby naprawdę doszło do tego, że miałbym zastrzelić swoją ciężarną żonę, to do niej bym strzelił. Do siebie bym nie miał czym. Irena znalazła się w transporcie do Zeithein w Saksonii, gdzie w obozie jenieckim 6 stycznia 1945 roku urodziła córkę, Elżbietę Marię, moją mamę. Zbyszek został uwięziony najpierw w obozie w Sandbostel, potem w Lubece. Nigdy nie opowiedział o tym, co go tam spotkało. Gdy wrócił do Polski, ważył 39 kilo. Zamieszkali razem w Białymstoku, doczekali się trójki dzieci – Elżbiety, Jerzego i Bogny. Babcia Irena kontynuowała pracę w ochronie zdrowia, dziadek Zbyszek wrócił do latania. Choć powojenna rzeczywistość ich nie rozpieszczała, nie rozważali emigracji. Jak powtarzała babcia: „na własnym podwórku to się inaczej czuje, chociaż gorzej żre”. Pytana o sens Powstania Warszawskiego babcia Irena irytowała się. – Nie można tak mówić, że Powstanie to nic, Powstanie przekreślić. Nie można. Nie wolno tego robić – mówiła. – Że w nieodpowiednim czasie było, to „góra” decydowała. My nie byliśmy żadna „góra”. Myśmy byli przede wszystkim Polacy. Tylko Polacy. Zwykli, zjednoczeni. Bo Niemiec bił. Irena i Zbyszek Romanowscy zostali pochowani we wspólnym grobie na białostockim cmentarzu komunalnym. Przy pracy nad artykułem korzystałam z archiwów „Gazety Współczesnej”, Polskiego Radia oraz archiwum rodzinnego. Kategorie: Telewizja
To już pewne. Groźna pogoda uderzy w Polskę. "Lepiej nie wychodzić z domu"W ten weekend najlepiej nadrobić zaległości w domu lub mieszkaniu, bo na pogodę nie ma co liczyć ani nad morzem, ani w górach – powiedziała Dorota Pacocha z Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej. Synoptyczka dodała, że praktycznie w całej Polsce w najbliższych dniach prognozowane są opady deszczu. Wydano też ostrzeżenia hydrologiczne drugiego stopnia dla niektórych regionów.
Jakub Laskowski
Kategorie: Prasa
Zrzuty humanitarne nad Gazą. Berlin i Paryż zwiększają presję na Izrael„Dziękujemy naszym partnerom w Jordanii, Zjednoczonych Emiratach Arabskich i Niemczech za wsparcie, a także naszym wojskom za ich zaangażowanie” – dodał we wpisie prezydent Francji. Podkreślił też, że dostawy żywności do Strefy Gazy są niewystarczające. Wezwał Izrael, by umożliwił transport pomocy humanitarnej do enklawy, by wyeliminować ryzyko głodu. Łącznie wysłano cztery samoloty z 10 tonami pomocy humanitarnej. Zobacz też: Kryzys humanitarny w Strefie Gazy. Paryż wyśle samoloty Pomoc humanitarną dla cywilnych Palestyńczyków zrzuciły też niemieckie siły zbrojne. Minister spraw zagranicznych Niemiec Johann Wadeful ogłosił dodatkowe wsparcie rządu swojego kraju dla Strefy Gazy. Łącznie dostarczono 14 ton żywności oraz produktów medycznych w niemieckich transportach. W powszechnej ocenie organizacji pomocowych zrzuty nie są w stanie zastąpić dostaw drogą lądową, są jedynie kroplą w morzu potrzeb. Problem stanowi też to, że pomoc z powietrza nie jest precyzyjna, a osoby ranne, osłabione czy samotnie wychowujące dzieci mają trudności z dotarciem do niej. To, że zrzuty są w znacznej mierze symboliczne, przyznawał kanclerz Niemiec Friedrich Merz. Zastrzegał jednak, że angażując się w inicjatywę, Niemcy wysyłają „ważny sygnał”. Międzynarodowa organizacja IPC, która bada kwestie związane ze zjawiskiem głodu w różnych częściach świata, poinformowała, że w palestyńskiej półenklawie w ostatnich tygodniach drastycznie rośnie liczba zgonów spowodowanych niedożywieniem. Problem w równym stopniu dotyczy dorosłych, jak i dzieci, również poniżej piątego roku życia. Zobacz także: Internetowa propaganda Izraela. W filmie oskarża ONZ o sabotaż pomocy dla Gazy Kategorie: Telewizja
Premier Norwegii: to oni ucierpią najdotkliwiej
Jonas Gahr Stoere, premier Norwegii, skrytykował władze USA po zapowiedzi nałożenia 15-procentowych ceł na norweskie towary. Podkreślił, że na taryfach najbardziej ucierpią producenci łososia. Decyzja Donalda Trumpa spowodowała spadki na giełdzie w Oslo.
Kategorie: Telewizja
Nauka, sztuka i moda w jednym miejscu? Na Future Frombork Festival!Nauka, sztuki wizualne, moda i muzyka po raz kolejny połączą się w tym wielowymiarowym wydarzeniu w przedostatni weekend wakacji. W ubiegłym roku, podczas pierwszej edycji, festiwal gościł duet Nanook of the North, który tworzą producent muzyki elektronicznej Piotr Kaliński (Hatti Vatti) oraz skrzypek i kompozytor Stefan Wesołowski. We fromborskiej katedrze zabrzmiała muzyka elektroniczna inspirowana przestrzenią kosmiczną, a niesamowitego wrażenia dopełniła projekcja wprost z pokładu sondy kosmicznej. W tegorocznej edycji odsłona „Art” również zapowiada się bardzo atrakcyjnie. Będzie to spotkanie różnych wrażliwości i estetyk. Już w piątek 22 sierpnia w gotyckich wnętrzach zabrzmi wspólny projekt Anny Marii Jopek i Roberta Kubiszyna, w którym znajdą się m.in. fragmenty Ordo Virtutum Hildegardy z Bingen oraz utwory z płyty Czas Kobiety. Kolejnego wieczoru w niezwykłej scenerii zdesakralizowanego kościoła św. Mikołaja wystąpią Nene Heroine z Kasią Lins, a zakończy go duet Etnobotanika, którego najnowsza płyta Kosmobotanika doskonale wpisuje się w tematykę i klimat wydarzenia. CZYTAJ TEŻ: Święto muzyki alternatywnej na Śląsku. Rusza 18. edycja OFF Festival Ostatniego dnia festiwalu czeka nas muzyczna podróż z zespołem BLED, a kulminacją będzie koncert symfoniczny pod batutą prof. Piotra Sułkowskiego, dyrektora Opery Krakowskiej. Warto zaznaczyć, że to właśnie Piotr Sułkowski na Wzgórzu Katedralnym poprowadził przed dwoma laty prapremierę musicalu „Kopernik”. Dyrektor merytoryczny festiwalu, Michał Szwajewski, zadbał, by w ramach odsłony naukowej pojawiły się m. in. wykłady o roli technologii satelitarnych i badań prowadzonych w przestrzeni kosmicznej w naszym życiu oraz o to, by do Fromborka przybyli znakomici eksperci i naukowcy, nie tylko krajowego, ale i międzynarodowego formatu. Szwajewski, sam od ponad 15 lat jest związany z sektorem kosmicznym, prowadząc i realizując wielodyscyplinarne projekty badawczo-inżynieryjne. Zajmuje się m.in. ryzykiem i ekonomią w kosmosie, w tym tematyką ubezpieczeń i zarządzania ryzykiem w łańcuchach dostaw sektora NewSpace. Dlatego naturalnym wydaje się partnerstwo merytoryczne Polskiej Agencji Kosmicznej, a sponsorem strategicznym Future Frombork Festival by Copernicus Open jest Energa z Grupy Orlen. Ale festiwal to także interesujące warsztaty, spotkanie z twórczością Stanisława Lema, koncerty i spotkanie z designem. – Mówimy o kosmosie, ale tak naprawdę rozmawiamy o rzeczach bardzo bliskich: o rolnictwie, transporcie, ochronie środowiska, zdrowiu czy bezpieczeństwie. Ale technologia to nie tylko narzędzie. To też język, którym opowiadamy o świecie - o tym, jak żyjemy, co nas porusza, czego się boimy, za czym tęsknimy. Dlatego zaprosiliśmy nie tylko naukowców, ale też artystów, którzy potrafią to przełożyć na obraz, dźwięk czy gest– mówi pomysłodawca festiwalu Dawid Adamski zapraszając na przedostatni wakacyjny weekend do Fromborka. W 2025 roku szczególną uwagę przyciągają dwa pokazy mody młodych, ale już uznanych polskich projektantów. Karolina Pieniążek, ubiegłoroczna laureatka prestiżowego konkursu dla młodych projektantów „Złota Nitka”, zaprezentuje kolekcję balansującą na granicy jawy i snu. Jej projekty to opowieść o ludzkiej kruchości, marzeniach i tęsknocie za tym, co niematerialne. Z kolei Alex Hayel jest projektantem i twórcą narracji wizualnych wywodzącym się z pokolenia głęboko zanurzonego w doświadczeniu wyobcowania. Na co dzień działa na styku projektowania ubioru, performance’u i refleksji kulturowej. Oba pokazy to kontynuacja idei z pierwszej, ubiegłorocznej edycji, kiedy to twórcy uznanej marki MMC, Ilona Majer i Rafał Michalak zaprezentowali podczas festiwalu kolekcję inspirowaną mapą gwiazdozbiorów i ruchem planet. Frombork to nie tylko tło wydarzenia — to jego serce i dusza. Gotyckie mury, dźwięk dzwonów, szelest kart drogocennych map i rękopisów przypominają o wielkiej rewolucji, która zmieniła bieg dziejów. To właśnie tu Kopernik napisał De revolutionibus orbium coelestium. Dziś, niemal pięć wieków później, festiwal staje się symboliczną przestrzenią do odkrywania nowych wszechświatów — naukowych, artystycznych i duchowych. TVP jest patronem wydarzenia. CZYTAJ TEŻ: Bryan Adams uhonorowany w Krakowie. „Jestem bardzo wzruszony” Kategorie: Telewizja
Nie tylko dla seniora. Tym grupom też przysługuje „czternastka”Czternasta emerytura, zwana potocznie „czternastką”, to dodatkowe świadczenie pieniężne wypłacane raz w roku przez ZUS i KRUS. Wprowadzona w 2021 roku jako jednorazowe wsparcie, od 2023 roku stała się stałym elementem systemu emerytalnego. W pełnej kwocie przysługuje osobom, których świadczenie podstawowe nie przekracza określonego progu dochodowego, a przy wyższych dochodach stosowana jest zasada „złotówka za złotówkę”. Czytaj także: Babciowe, czyli pomoc dla... rodziców. Nawet dwa tys. zł miesięcznie Emerytura kojarzy nam się z seniorami, ale „czternastka” jest nie tylko dla nich. Przysługuje ona osobom, które mają prawo do pobierania: – emerytury lub renty w systemie powszechnym, – emerytury lub renty służb mundurowych, – emerytury lub renty rolników, – emerytury pomostowej, – renty socjalnej, – nauczycielskiego świadczenia kompensacyjnego, – rodzicielskiego świadczenia uzupełniającego, – renty inwalidów wojennych i wojskowych. Zobacz też: „Dobry Start". Składasz wniosek i dostajesz 300 złotych na wyprawkę szkolną W 2025 roku czternasta emerytura wypłacona będzie w kwocie odpowiadającej równowartości najniższej emerytury, czyli 1 878,91 zł brutto, jeśli wysokość świadczenia emerytalnego lub rentowego, które przysługuje na dzień 31 sierpnia 2025 roku, nie przekracza kwoty 2900 zł. Jeżeli ją przekracza, tegoroczna „czternastka” wypłacana zostanie w kwocie pomniejszonej o kwotę różnicy pomiędzy wysokością świadczenia emerytalnego lub rentowego a kwotą 2 900 zł. Przykładowo: gdy wysokość świadczenia to 3000 zł, wartość „czternastki” wyniesie 1778,91 zł. Czternasta emerytura w 2025 roku będzie wypłacona we wrześniu – w różnych dniach tego miesiąca. Miesiąc wypłaty określany jest każdorazowo przez Radę Ministrów w rozporządzeniu wydawanym nie później niż do 31 października danego roku (poprzedzającego daną wypłatę). Emerytom i rencistom przysługuje również trzynasta emerytura. Od 1 marca 2025 wynosi ona również 1878,91 zł. Została wypłacona w kwietniu. Kategorie: Telewizja
![]() |
Sondaże polityczneAnkietaStudio OpiniiTVN24 - wiadomości, KrajGazeta Wyborcza — kraj
wnp.pl Informacje z otoczenia przemysłu
TOK.fm - Najważniejsze informacje z Polski
TVN24 Biznes i ŚwiatPortaleTVP.Info
300polityka
Dziennik
Wirtualnemedia.pl
CzęstochowaZ serwisów lokalnych Urząd Miasta CzęstochowyPowiat CzęstochowskiDziennik Zachodni - Częstochowa
Gazeta.pl — Częstochowa
wCzestochowie.pl
Częstochowa - samorząd
|
Ostatnie odpowiedzi
15 lat 1 dzień temu
17 lat 35 tygodni temu