Aktualności

Szefernaker: Marszałek Hołownia zadziałał zgodnie z prawem i tradycją

300polityka - wt., 05/08/2025 - 07:48
– Uważam, że w polityce trzeba być przyzwoitym i my to udowodniliśmy w kampanii wyborczej, tzn. bez względu na to, co się działo, robiliśmy swoje i wygraliśmy te wybory i jestem przekonany, że w zarządzaniu państwem też trzeba robić swoje, trzeba być przekonanym do tego, co działa się zgodnie z […]
Kategorie: Portale

Tajne materiały kopiowane na korytarzu. „Nie wiadomo co się z nimi stało”

TVP.Info - wt., 05/08/2025 - 07:45
Materiały operacyjne SKW kserowane na kserokopiarkach w korytarzu, ujawnianie tajnych materiałów NATO i zaginione dokumenty – tak w relacji wiceministra obrony narodowej Cezarego Tomczyka wyglądało MON w czasach Antoniego Macierewicza. Tomczyk mówi o „wierzchołku góry lodowej”, a Macierewicz może już dziś stracić immunitet.
Kategorie: Telewizja

Mastalerek: Jeśli Ziobro chce mieć kompetencje prezydenta, to proszę wystartować i wygrać wybory

300polityka - wt., 05/08/2025 - 07:44
– Minister Ziobro, nie zostając prezydentem, chciał sobie przypisać wtedy, w ustawach sądowych, kompetencje prezydenta. Otóż jeśli minister Ziobro chce mieć kompetencje prezydenta, to proszę wystartować w wyborach prezydenckich i wygrać wybory prezydenckie. I tyle – stwierdził Marcin Mastalerek w „Graffiti” Polsat News.
Kategorie: Portale

Rewolucja w fotowoltaice. Koniec opłat i oddawania energii

Portal samorządowy - wt., 05/08/2025 - 07:43
Nowoczesne rozwiązanie oznacza rewolucję w domowej fotowoltaice. Opracowany w Polsce przez Centrum Badań i Rozwoju Technologii dla Przemysłu i start-up NGCH układ zapewni magazynowanie nadwyżek energii elektrycznej pochodzącej z paneli. Dla prosumentów będzie to brak konieczności oddawania energii do sieci i koniec opłat.
Kategorie: Portale

„Wszystko jest dopięte na ostatni guzik”. Szefernaker o uroczystościach związanych z zaprzysiężeniem nowego prezydenta

300polityka - wt., 05/08/2025 - 07:39
– W państwie zarządzanym przez Tuska trzeba pilnować wszystkich kwestii, trzeba być przygotowanym na to, że może być różnie. Przypominam, że w czasach rządu Donalda Tuska do telewizji weszli silni panowie, którzy przejęli władzę, wyciągając kabel w telewizji publicznej, ostatni raz takie działania miały miejsce w stanie wojennym – powiedział […]
Kategorie: Portale

Nowa droga ekspresowa to drzwi na południe Europy. Otwarcie lada dzień

Portal samorządowy - wt., 05/08/2025 - 07:39
W drugiej połowie sierpnia udostępniona zostanie droga ekspresowa S1 na granicy województw małopolskiego i śląskiego. Budowa S1 to jeden z kluczowych projektów infrastrukturalnych w Polsce. To najbardziej wyczekiwana trasa na południu kraju.
Kategorie: Portale

Drastyczna podwyżka składki. Rząd nie zdążył z reformą

W 2026 roku minimalna składka zdrowotna dla przedsiębiorców ma wzrosnąć o ponad 30 procent – z obecnych 314,96 zł do prognozowanych 432,54 zł miesięcznie. Podwyżka wynika z braku zmian w przepisach dotyczących zasad naliczania tej składki.
Kategorie: Portale

Składka idzie drastycznie w górę. To już przesądzone

W 2026 roku minimalna składka zdrowotna dla przedsiębiorców ma wzrosnąć o ponad 30 procent – z obecnych 314,96 zł do prognozowanych 432,54 zł miesięcznie. Podwyżka wynika z braku zmian w przepisach dotyczących zasad naliczania tej składki.
Kategorie: Portale

Mastalerek: To, co było robione wobec prezydenta Dudy na początku prezydentury, to był polityczny błąd obozu PIS

300polityka - wt., 05/08/2025 - 07:34
– Myślę, że obóz PiS wyciąga wnioski i już drugi raz nie będą popełniali takiego błędu wobec Karola Nawrockiego, jak popełniali wobec Andrzeja Dudy, bo to trzeba nazwać jasno. To, co wówczas było robione wobec prezydenta Dudy na początku prezydentury, to był polityczny błąd obozu PIS, ale szybko prezydent ustawił tę sytuację tak, jak […]
Kategorie: Portale

Rzeź Woli. Niemiecka zagłada dzielnicy, o której zbyt długo milczano

TVP.Info - wt., 05/08/2025 - 07:30
Entuzjazm i godzina „W”


1 sierpnia 1944 roku na Woli, podobnie jak w całej stolicy, wybuchło Powstanie Warszawskie. Mieszkańcy tej robotniczej dzielnicy od dawna czekali na zryw niepodległości. Ulice szybko zapełniły się młodymi ludźmi z biało-czerwonymi opaskami, a na budynkach zawisły polskie flagi. Euforia i nadzieja udzieliły się ludności cywilnej. 


„Myśmy na to Powstanie bardzo czekali. Bardzo chcieliśmy tego Powstania” – wspominała Eulalia Rudak, mieszkanka Woli, która miała 12 lat, gdy rozpoczęły się walki. W pierwszych dniach powstania dzielnica była areną zaciętych starć. Najcięższe boje toczyły się wzdłuż ulicy Wolskiej – strategicznej arterii ciągnącej się ze wschodu na zachód Woli. Powstańcy zbudowali barykady, dzielnie odpierając kolejne ataki.


Jednak już w trakcie tych pierwszych potyczek Niemcy dawali pokaz okrucieństwa wobec cywilów. Odwetowe rozstrzeliwania mieszkańców rozpoczęły się niemal równocześnie z wybuchem walk. Każdy schwytany Polak – niezależnie od płci czy wieku – stawał się potencjalną ofiarą. Mimo to między 1 a 4 sierpnia skala tych mordów była jeszcze stosunkowo ograniczona, doraźna. Wszystko zmieniło się piątego dnia powstania. Wtedy Niemcy przystąpili do realizacji makabrycznego rozkazu, który zapadł na najwyższym szczeblu III Rzeszy.


Zobacz też: Reportaż Telewizji Polskiej: Cena „W”olności


Rozkaz zagłady miasta


Kiedy tylko w Berlinie dotarła wieść o wybuchu powstania, Adolf Hitler wpadł w szał. Dyktator zdecydował się zetrzeć Warszawę z powierzchni ziemi i wymordować wszystkich jej mieszkańców. Rozkaz był jednoznaczny:



Ten plan masowej rzezi miał złamać ducha oporu Polaków i stać się przestrogą dla całego kontynentu. Na Woli rozkaz eksterminacji ludności cywilnej zaczął być realizowany z pełną premedytacją już 5 sierpnia.


Do tłumienia powstania Niemcy skierowali specjalnie dobrane, brutalne jednostki. Dowództwo nad grupą szturmującą Wolę objął SS-Gruppenführer Heinz Reinefarth (na zdjęciu głównym, pierwszy z lewej) – doświadczony oficer policji, od początku nastawiony na bezwzględną pacyfikację. Pod jego komendą znalazły się m.in. oddziały z 608. pułku ochronnego Wehrmachtu, bataliony policji z Poznania i Łodzi, a także jednostki SS zebrane z najgorszych elementów. Trzonem sił uderzeniowych była brygada SS-Oberführera Oskara Dirlewangera – złożona z kryminalistów wypuszczonych z więzień i obozów, którzy w zamian za udział w masakrze mieli „odpokutować” swoje zbrodnie dla III Rzeszy.


W skład grupy Reinefartha wszedł również zbrodniczy pułk kolaboracyjny SS RONA Bronisława Kamińskiego – formacja złożona m.in. z Rosjan i Ukraińców, znana z okrucieństwa na tyłach frontu wschodniego. Ponura zbieranina w mundurach Wehrmachtu, Waffen-SS, policji i kolaboracyjnych formacji – od Kozaków po Azerów – ruszyła na Wolę z jednym celem: zabijać Polaków.



Palić wszystko! Nie oszczędzać nikogo! Nie brać jeńców!”


Tuż przed rozpoczęciem głównego natarcia na Wolę odbyła się odprawa niemieckich dowódców na skrzyżowaniu ulic Wolskiej i Syreny, w sztabie Reinefartha. Tam padły słowa, które w praktyce były wyrokiem śmierci na całe tysiące niewinnych ludzi. Każdego napotkanego mieszkańca Warszawy uznano za „bandytę” i skazano na śmierć.


Świadkowie zeznawali po wojnie, że Reinefarth polecił swoim żołnierzom nie okazywać litości nikomu – groził sądem polowym tym, którzy nie wykażą się „należytą energią” w zabijaniu. Podobne rozkazy płynęły w dół hierarchii: do szeregowych esesmanów odczytywano polecenie Himmlera, by zabijać wszystkich – „Palić wszystko! Nie oszczędzać nikogo! Nie brać jeńców!”. Taką komendę usłyszeli m.in. żołdacy z brygady Dirlewangera. Policjantom z formacji Ordnungspolizei wprost oznajmiono, że „Führer rozkazał całkowite zniszczenie Warszawy”, co oni zrozumieli jednoznacznie: „spalić wszystko wraz z mieszkańcami”. Ta makabryczna machina zagłady została wprawiona w ruch o świcie 5 sierpnia 1944 roku.


„Czarna sobota”


Sobotni poranek 5 sierpnia 1944 roku przeszedł do historii Warszawy jako „czarna sobota”. O godzinie 7:00 rano siły Reinefartha ruszyły do szturmu od zachodniej strony Woli. Początkowo niemieckie grupy bojowe napotkały opór oddziałów powstańczych – na niektórych barykadach walki trwały kilka godzin. Ale gdy tylko niemieckie czołgi i miotacze ognia przełamały linie obrony, rozpoczęło się to, co niemieccy oprawcy zaplanowali: metodyczna rzeź mieszkańców Woli.


Oddziały SS i policji wkraczały w kolejne kwartały Woli i natychmiast, „dom po domu, ulica po ulicy”, przystępowały do masowych egzekucji. Scenariusz był wszędzie podobny: żołnierze wyciągali z domów wszystkich ludzi – całe rodziny, dziesiątki, setki osób na raz – i gnali ich przed sobą. „To wyglądało tak, że wygarniali z domów mieszkańców – dziesiątkami, setkami, czasem tysiącami, bo niektóre kamienice były duże i gęsto zamieszkane (...). Ludzie na początku niczego się nie spodziewali, sądzili, że zostaną wywiezieni” – opisuje Piotr Gursztyn w książce „Rzeź Woli: zbrodnia nierozliczona”.


Spędzonych mieszkańców ustawiano pod murami, na podwórzach, przy płotach. Następnie do akcji wkraczały karabiny maszynowe. „Kiedy tych ludzi zgromadzono pod jakimś murem czy ogrodzeniem – często w podwórzach otoczonych ścianami – wtedy ich rozstrzeliwano seriami z broni maszynowej. Trwało to godzinami” – relacjonuje Gursztyn przebieg masakry.


Z początku mordowano chaotycznie – strzelano do każdego Polaka na widoku. Do mieszkań i piwnic Niemcy wrzucali granaty, domy podpalali miotaczami ognia. Przerażeni cywile wybiegali na ulice, uciekając przed płomieniami, a tam czekały na nich nastawione karabiny maszynowe. 


Uciekających koszono seriami broni, nie oszczędzając nikogo. W wielu miejscach egzekucje miały charakter doraźnej rzezi – żołnierze wpadali do podwórek i natychmiast mordowali spotkanych mieszkańców. W pierwszych godzinach czarnej soboty zginęły w ten sposób tysiące ludzi – rozstrzelanych na klatkach schodowych, w bramach kamienic, na ulicach. Ci, którzy próbowali ukryć się w piwnicach, ginęli od wrzucanych granatów lub byli żywcem paleni wraz z podpalonymi budynkami. Dochodziło do aktów potwornego sadyzmu: bagnetami dobijano rannych, niemowlęta zabijano uderzeniem kolby, zdarzało się nawet, że małe dzieci wrzucano żywcem w ogień płonących domów razem z ich matkami.


Czytaj też: Powstańcza miłość. „Kula dla mnie, kula dla ciebie”


W miarę upływu dnia Niemcy wprowadzili bardziej „systematyczną” organizację masowych egzekucji. Gdy front przesuwał się na wschód Woli, na tyłach za linią walk gromadzono ocalałych mieszkańców z już zdobytych ulic. Pędzono ich kolumnami na wybrane miejsca kaźni – fabryczne dziedzińce, parki, place. Tam grupami po kilkanaście czy kilkadziesiąt osób ustawiano ich nad dołami lub przed ścianą i rozstrzeliwano strzałami w tył głowy albo seriami z karabinów maszynowych.


Świadkowie opowiadali, że ciała pomordowanych układano warstwami. Stosy ciał osiągały rozmiary makabrycznych piramid – ciągnęły się na kilkadziesiąt metrów długości, parę metrów wysokości. Kaźń trwała bez przerwy cały dzień.


Niemcy nie cofali się przed żadną zbrodnią. Zabijali pacjentów szpitali, personel medyczny, księży, zakonnice. Tego dnia wymordowano rannych i lekarzy ze szpitali wolskich – m.in. ze Szpitala Wolskiego przy ul. Płockiej (dzisiejszy Instytut Gruźlicy przy Płockiej 26) oraz Szpitala św. Łazarza przy ul. Leszno. Chorzy wyciągani na noszach ze szpitalnych piwnic byli ustawiani pod ścianą i rozstrzeliwani na miejscu. Zginęły całe rodziny – od dziadków po niemowlęta. Nie oszczędzano kobiet ciężarnych ani matek z dziećmi. Oprawcy nie wahali się mordować dzieci na oczach rodziców, a potem zabijać samych rodziców. W jednej ze zbiorowych egzekucji przy ul. Wawelberga hitlerowcy zamordowali co najmniej 20 małych sierot – SS-mani z brygady Dirlewangera roztrzaskiwali główki dzieci kolbami karabinów, „oszczędzając” w ten sposób amunicję.


Zobacz także: Ukraina chce wyjaśnić rzeź wołyńską. „To przez lata psuło nasze stosunki”


Bestialstwo bez granic – relacje świadków


Potworność Rzezi Woli przetrwała w relacjach nielicznych ocalałych świadków, którym jakimś cudem udało się ujść z życiem spod stosów trupów. Ich zeznania malują obraz prawdziwego piekła. Józefa Marczak, mieszkanka Woli, która przeżyła egzekucję przy ul. Elekcyjnej, tak opisywała scenę, którą zobaczyła na chwilę przed tym, gdy sama cudem uniknęła śmierci:



Wacław Pikuła, portier Szpitala Wolskiego, który ocalał z masakry personelu i chorych przy ul. Staszica, zeznawał po wojnie:



Najbardziej wstrząsające świadectwo pozostawiła Wanda Lurie – nazywana „Polską Niobe” – matka, która straciła na Woli troje dzieci, sama ciężko ranna przeleżała kilka dni pod zwałami trupów. Jej historia stała się symbolem gehenny Woli. Wanda Lurie wraz z dziećmi (w wieku 3, 6 i 11 lat) została 5 sierpnia popędzona z domu na ul. Wawelberga do fabryki Ursus przy ul. Wolskiej 55, gdzie Niemcy urządzili jedno z głównych miejsc straceń. Tam była świadkiem dantejskich scen: na dziedzińcu piętrzył się stos ciał zamordowanych wcześniej osób, słychać było błagania kolejnych ofiar.


Lurie próbowała ocalić dzieci – błagała niemieckich i kolaboranckich żołnierzy o litość, ofiarowała pierścionki jednemu z „ukraińskich” esesmanów w zamian za wypuszczenie ich z szeregu. Na próżno – dowodzący egzekucją oficer SS dostrzegł to i z wściekłością wepchnął ją z powrotem do grupy skazanych, bijąc jej najstarszego synka kolbą i wrzeszcząc: „Prędzej, ty polski bandyto!”.


Chwilę później rozległy się strzały. 



Esesmani i ich kolaboranci urządzili sobie pijacką ucztę pośród konających ofiar. Wanda Lurie spędziła trzy dni w stosie rozkładających się ciał – na przemian tracąc i odzyskując przytomność – zanim udało jej się wydostać spod martwych ciał. Uratowała się, podobnie jak jej nienarodzone dziecko – syn Mścisław, którego urodziła kilka tygodni później w obozie przejściowym w Pruszkowie.


Relacje takich świadków każą uświadomić sobie, jak niewyobrażalnego bestialstwa dopuścili się Niemcy na Woli. Nawet niektórzy niemieccy żołnierze doznawali wstrząsu, widząc skalę masakry – po wojnie odnotowano przypadki załamania nerwowego oprawców, którzy patrzyli na góry trupów. Wielu jednak przyjmowało mordowanie z entuzjazmem i perwersyjną satysfakcją – niejeden robił sobie pamiątkowe fotografie na tle stosów ciał.


Przez cały 5 sierpnia Wola tonęła we krwi. Generał Reinefarth sam raportował tego dnia dowództwu, że w walce zginęło zaledwie kilku jego ludzi, za to „straty przeciwnika – wraz z rozstrzelanymi – ponad 10 000”. Liczba zamordowanych Polaków była tak ogromna, że wieczorem 5 sierpnia kat Woli miał nadać znamienny komunikat przez radio: „Co mam robić z zatrzymanymi? Mam więcej zatrzymanych niż amunicji – meldował Reinefarth do dowódcy 9. Armii niemieckiej. A rzeź dopiero się rozkręcała.


Czytaj też: Odnaleziono dokumenty dotyczące polskiej agentki brytyjskich służb specjalnych


Bilans ludobójstwa: dziesiątki tysięcy ofiar



Po tzw. czarnej sobocie mordy na masową skalę były kontynuowane również 6 i 7 sierpnia – choć ostatniego dnia nieco osłabły, gdyż dowództwo niemieckie zaczęło stopniowo wycofywać się z planu totalnej eksterminacji. Generał Erich von dem Bach-Zelewski, mianowany dowódcą sił tłumiących Powstanie, zorientował się bowiem, że masowe rzezie tylko wzmagają opór Polaków, a jego żołnierze bardziej zajęci są gwałtami, rabunkiem i mordowaniem bezbronnych, niż walką z powstańcami. 7 sierpnia wieczorem von dem Bach formalnie nakazał zaprzestać zabijania kobiet i dzieci.


Jednak rozkaz ten nie od razu dotarł „na dół” i nie wszędzie był respektowany – jeszcze przez kilka dni dochodziło do mordów cywilów, zwłaszcza mężczyzn uznanych za potencjalnych powstańców. Tak naprawdę dopiero około 12 sierpnia Niemcy całkowicie zaprzestali egzekucji ludności cywilnej, koncentrując się na walce z powstańcami. Do tego czasu zginęły jednak dziesiątki tysięcy osób.


Ile dokładnie ofiar pochłonęła Rzeź Woli? Historycy do dziś podają szacunki w pewnym przedziale – najczęściej mówi się o 40–50 tysiącach zamordowanych w dniach 5–7 sierpnia 1944. Już kilka miesięcy po powstaniu, w 1945 roku, polskie władze podziemne oceniały liczbę zabitych cywilów Woli na ok. 45 tysięcy. Spotyka się także ostrożniejsze szacunki – np. 30 tysięcy – oraz wyższe, dochodzące do 60 tysięcy. Piotr Gursztyn podaje, że w gruzach jednej tylko dzielnicy, w ciągu kilku dni sierpnia 1944, życie straciło od 30 do 60 tysięcy bezbronnych ludzi. Była to hekatomba bez precedensu w historii Polski. 


Rzeź Woli, obok Holokaustu Żydów, była największą zbrodnią wojenną na ziemiach polskich podczas II wojny światowej – świadomie zaplanowaną eksterminacją o znamionach czystki etnicznej.


Zobacz też: Szczątki w dawnym domu Göringa na Mazurach. Nie mają dłoni i stóp


Niemcy starali się zatrzeć ślady swojego ludobójstwa. Już od 6 sierpnia, gdy ulice Woli pokryły się tysiącami gnijących ciał, zorganizowano specjalne komanda do palenia zwłok. Pod groźbą śmierci zmuszono polskich więźniów i ocalałych mieszkańców do pracy przy usuwaniu ciał – układania ich na stosach i podpalania przy pomocy benzyny.


Jednocześnie okupanci kazali palić przy zwłokach wszystkie dokumenty znalezione przy ofiarach, aby uniemożliwić ich identyfikację. Tym samym ogromna większość pomordowanych na Woli do dziś pozostaje bezimienna. Do końca sierpnia 1944 na Woli spalono niemal wszystkie ciała zamordowanych mieszkańców, zrównując z ziemią także wiele zabudowań – tak jak Hitler przykazał.


Świadectwa z tamtych dni są jednoznaczne: to, co wydarzyło się na Woli w pierwszym tygodniu sierpnia 1944 roku, było planową eksterminacją ludności polskiej – aktem zemsty i ludobójstwa dokonanym przez niemieckich okupantów. Historyk Martin Gilbert trafnie podsumował: „Przez trzy dni rzezi [Niemcy] zabili dodatkowe trzydzieści tysięcy cywilów (...), w tym setki pacjentów w każdym ze szpitali na ich drodze”Rzeź Woli to część szerszego planu wyniszczenia Warszawy, jaki Hitler zamierzał zrealizować w odwecie za powstanie. W jego chorym zamyśle stolica Polski miała zostać zgładzona – zarówno miasto, jak i jego mieszkańcy – tak by już nigdy nie podnieść się z gruzów. Wola stała się pierwszą ofiarą tej makabrycznej strategii.


Kaci Woli bez kary


Po wojnie ofiary Woli nie doczekały się sprawiedliwości. Niemieccy sprawcy tej zbrodni w ogromnej większości uniknęli jakiejkolwiek odpowiedzialności. Najlepszym symbolem jest tu postać kata Woli – generała Heinza Reinefartha. Ten człowiek, który w dniach 5-7 sierpnia 1944 dowodził masakrą dziesiątek tysięcy warszawiaków, nigdy nie stanął przed sądem za swoje czyny. Reinefarth, odpowiedzialny za ludobójstwo w Warszawie, po wojnie robił karierę w spokojnej, dostatniej RFNPrzez kilkanaście lat był burmistrzem kurortu Westerland na wyspie Sylt, później posłem do parlamentu landu Szlezwik-Holsztyn, szanowanym adwokatem. Z ironią losu można stwierdzić, że zbrodniarz ten dożył swoich dni w komforcie – podczas gdy prochy jego ofiar na zawsze wsiąkły w ziemię Woli. Wymiar sprawiedliwości po 1945 roku zawiódł na całej linii.


Dlaczego Reinefarth nie został ukarany? Zaraz po wojnie alianci zachodni zatrzymali go, ale wykorzystali jako świadka w procesach norymberskich – liczył się jego wysoki stopień i wiedza o hitlerowskim aparacie. Później władze RFN nie były chętne, by rozliczać swoich „bohaterów od wypędzonych” (Reinefarth angażował się w organizacje ziomkowskie). Polska – wtedy znajdująca się za żelazną kurtyną – formalnie domagała się jego ekstradycji, ale na zimnowojennej scenie głos komunistycznej Warszawy łatwo było zignorować. RFN odmówiła wydania Reinefartha, tłumacząc to brakiem dostatecznych dowodów.


Co prawda w latach 60. prokuratura niemiecka wszczęła śledztwo w sprawie zbrodni na Woli i przesłuchała setki świadków, jednak finał okazał się farsą. Śledczy w zachodnioniemieckim Flensburgu przyjęli kuriozalną linię obrony Reinefartha, jakoby generał „nic nie widział ani nie słyszał” o masowych egzekucjach dokonywanych tuż za linią frontu. W 1967 roku umorzono dochodzenie, uznając, że nie ma dowodów na osobiste winy generała – i tak kat Woli oficjalnie pozostał niewinny. „


Gdyby nie tragiczny charakter sprawy, można by to nazwać komedią pomyłek z elementami groteski” – skomentował po latach Piotr Gursztyn tę parodię śledztwa. Reinefarth zmarł spokojnie w 1979 roku, pobierając generalską emeryturę od państwa niemieckiego.


Czytaj też: Tu Niemcy mordowali Polaków. IPN zakończył badania


Inni główni sprawcy Rzezi Woli również nie ponieśli kary. SS-Oberführer Oskar Dirlewanger, dowódca berlińskich kryminalistów, wprawdzie nie dożył procesów – zginął w 1945 roku w niejasnych okolicznościach w alianckim areszcie – prawdopodobnie zatłuczony przez byłych więźniów obozów lub polskich strażników. Ale jego czynów nikt już nie osądził. 


SS-Brigadeführer Bronisław Kamiński, dowódca kolaboracyjnej brygady RONA, został zastrzelony przez samych Niemców pod koniec sierpnia 1944 (prawdopodobnie za zbyt wielką samowolę i rabunki podczas tłumienia powstania). Natomiast SS-Obergruppenführer Erich von dem Bach-Zelewski, który dowodził całą tłumiącą powstanie operacją, po wojnie uniknął odpowiedzialności za Wolę – zeznawał w Norymberdze jako świadek oskarżenia, a później odsiedział tylko kilka lat więzienia za inne, wcześniejsze zbrodnie.


PRL: cisza i zakłamanie


Dramatyczne wydarzenia z sierpnia 1944 r. przez długie lata nie przebijały się do świadomości społecznej tak, jak na to zasługiwały. W okresie PRL pamięć o Rzezi Woli została w dużej mierze przemilczana, a nawet celowo stłumiona.


Oficjalna propaganda komunistyczna niechętnie eksponowała historię Powstania Warszawskiego – które uznawano za „niepotrzebną awanturę” dowództwa Armii Krajowej. W tym kontekście również los cywilnych ofiar powstania nie był tematem nagłaśnianym przez władze. O niemieckiej masakrze ludności Woli nie uczono w szkołach, nie wspominano w podręcznikach historii. Przez wiele lat temat ten praktycznie nie istniał w publicznym dyskursie.


Tuż po wojnie, owszem, starano się zabezpieczyć miejsca straceń – w 1945 roku ekipy miejskie zinwentaryzowały kilkadziesiąt punktów masowych egzekucji na Woli i oznaczyły je skromnymi tablicami z piaskowca. Jednak na tym poprzestano. Przez długi czas nie podejmowano żadnych innych działań, by uczcić pamięć ofiar ludobójstwa na Woli.


Co więcej – w latach stalinizmu i później, władze często usuwały oddolnie stawiane upamiętnienia. Mieszkańcy Woli spontanicznie ustawiali krzyże, małe pomniki, kapliczki w miejscach największych masakr, ale wiele z tych znaków pamięci zostało rozebranych z polecenia komunistów (zwłaszcza jeśli zawierały symbole religijne). Reżim wolał, by o masakrze dokonanej na warszawskiej Woli zbyt głośno nie mówiono.


Milczenie to dotknęło nawet żyjących świadków. Wanda Lurie po wojnie starała się dać świadectwo – złożyła obszerne zeznania przed polskimi komisjami dokumentującymi zbrodnie niemieckie. Jej relacja trafiła nawet do akt procesów norymberskich jako dowód przeciw nazistowskim zbrodniarzom. Jednak jej samej władze PRL nie pozwoliły wyjechać na proces – świadek ludobójstwa z Woli nie mógł przemówić na forum międzynarodowym. Co więcej, Wanda i jej mąż (żołnierz AK) byli w Polsce Ludowej represjonowani za swą akowską przeszłość. Lurie przez wiele lat milczała, tłumiąc w sobie traumy – swoim dzieciom opowiedziała o przeżyciach wojennych dopiero w latach 60., po ponad dekadzie od wojny. Jej historia żyła głównie w przekazach mieszkańców Woli i rodzin ofiar.


Zobacz też: Zbezczeszczono pomnik ofiar Rzezi Woli



Ogółem w PRL-u Powstanie Warszawskie zaczęło być otwarcie wspominane dopiero pod koniec lat 50., a i tak w sposób ograniczony. Konkretnie o Rzezi Woli pisano niewiele. Symbolicznym dowodem zaniedbania może być fakt, że aż do lat 80. nie wzniesiono żadnego większego pomnika upamiętniającego ofiary z Woli. 


W 1973 roku odsłonięto wprawdzie Pomnik „Polegli – Niepokonani”, monumentalny kurhan na Cmentarzu Powstańców Warszawy przy ulicy Wolskiej, kryjący prochy blisko 50 tysięcy ofiar Powstania. Jednak był to pomnik zbiorowy, obejmujący wszystkich poległych i pomordowanych warszawiaków z lat 1939-1945, niepoświęcony konkretnie tragedii mieszkańców Woli z pierwszych dni sierpnia 1944 roku. 


Dopiero w 2004 roku powstał pierwszy pomnik wprost dedykowany ofiarom Rzezi Woli – monument przy ul. Leszno z inskrypcją „Pamięci 50 tysięcy mieszkańców Woli zamordowanych przez Niemców podczas Powstania Warszawskiego”. Ten symboliczny gest pamięci przyszedł zatem z niemal sześćdziesięcioletnim opóźnieniem.



Późne przebudzenie pamięci


W przywracaniu należnej pamięci o wydarzeniach z sierpnia 1944 na Woli przełomowe znaczenie miało utworzenie w 2004 roku Muzeum Powstania Warszawskiego. Jego działalność edukacyjna, wystawy i publikacje zwróciły uwagę szerokiej publiczności na los cywilnych ofiar powstania – w tym ofiar Rzezi Woli. Dopiero ostatnie dwie dekady przyniosły szersze zainteresowanie tą tragedią.


Historycy, publicyści i instytucje pamięci narodowej robią coraz więcej, by tragiczny los mieszkańców Woli przebił się do świadomości zbiorowej. Instytut Pamięci Narodowej prowadzi badania i akcje edukacyjne – publikowane są wspomnienia świadków („Zapisy Terroru”), powstają artykuły i filmy dokumentalne przypominające tamte wydarzenia. Muzeum Powstania Warszawskiego każdego roku w rocznicę Rzezi Woli organizuje uroczystości i Marsz Pamięci – pochód ulicami Woli w hołdzie pomordowanym cywilom.


W 2010 roku, z inicjatywy środowisk kombatanckich, Rada m.st. Warszawy ustanowiła dzień 5 sierpnia Ogólnowarszawskim Dniem Pamięci Mieszkańców Woli zamordowanych podczas Powstania Warszawskiego. Od tego czasu co roku 5 sierpnia odbywają się oficjalne uroczystości ku czci ofiar – przy pomniku 50 tysięcy pomordowanych mieszkańców Woli zbierają się przedstawiciele władz państwowych i samorządowych, kombatanci oraz mieszkańcy, by złożyć kwiaty i zapalić znicze. Nazwę „Rzeź Woli” zna dziś już znacznie więcej Polaków niż przed laty, choć nadal – jak zauważają badacze – nie jest ona tak zakorzeniona w zbiorowej pamięci, jak np. zbrodnia wołyńska czy pacyfikacja Warszawy we wrześniu 1939.


W 80. rocznicę Rzezi Woli prezydent Andrzej Duda napisał: „Ta dzielnica była świadkiem i ofiar ludobójstwa dokonanego przez niemieckich okupantów”; Wszyscy jesteśmy zobowiązani do mówienia prawdy o tym, co wydarzyło się 80 lat temu na Woli”.


Pozostaje pytanie: czy świat pamięta o Rzezi Woli? Niestety, poza Polską wiedza o tej zbrodni jest znikoma. Na zachodzie Europy i w Niemczech wiele osób wciąż nie zdaje sobie sprawy, że oddziały Wehrmachtu i SS dokonały w Warszawie tak potwornej rzezi cywilów już po upadku powstania w getcie warszawskim i tuż przed Holokaustem w Łodzi. W świadomości międzynarodowej Powstanie Warszawskie jako całość bywa marginalizowane, a cierpienie polskich cywilów – przyćmione przez inne wojenne tragedie. Dlatego tak ważne jest przypominanie światu o Woli. 


Prawda i pamięć


Dziś, w kolejną rocznicę Rzezi Woli, musimy głośno i wyraźnie mówić o tym, co stało się w dniach 5-7 sierpnia 1944 roku. Przez lata ta tragedia nie funkcjonowała w masowej wyobraźni tak, jak powinna. Czas to nadrobić – nie tylko dla uczczenia ofiar, ale i dla prawdy historycznej. Rzeź Woli to nie tylko epizod Powstania Warszawskiego – to odrębny akt ludobójstwa, dokonany z zimną krwią na ludności polskiej. Ta prawda musi wybrzmiewać, nawet jeśli jest niewygodna dla naszych zachodnich sąsiadów. Jesteśmy to winni ofiarom – dziesiątkom tysięcy niewinnych warszawiaków, którym odebrano życie w tak okrutny sposób.


Wola w sierpniu 1944 krwawiła, lecz pamięć o niej długo była raną zamkniętą w milczeniu. Teraz wreszcie mówimy głośno: pamiętamy.


***


Tekst ten powstał na podstawie dziesiątek relacji świadków, dokumentów historycznych, opracowań naukowych i publikacji instytucji zajmujących się pamięcią narodową. Kluczowe znaczenie miała książka Piotra Gursztyna „Rzeź Woli. Zbrodnia nierozliczona” – szczegółowe, wstrząsające studium niemieckiego ludobójstwa w Warszawie. Wykorzystano także materiały Muzeum Powstania Warszawskiego, opracowania Instytutu Pamięci Narodowej, zbiory Archiwum „Zapisy Terroru” Instytutu Pileckiego oraz relacje świadków zgromadzone przez PAP, IPN i MPW. Cytowane fragmenty pochodzą z zeznań składanych tuż po wojnie, raportów powstańczych oraz współczesnych opracowań historycznych.

Kategorie: Telewizja

Kapelan w kancelarii Karola Nawrockiego na zdjęciu z neonazistą. Widać, że są w zażyłych stosunkach

Dziennik - wt., 05/08/2025 - 07:27
Karol Nawrocki skompletował skład swojej kancelarii. Jedną z ostatnich osób, która dołączyła do ekipy nowej głowy państwa był Jarosław Wąsowicz, który został prezydenckim kapelanem. Ksiądz łączony jest ze środowiskiem piłkarskich kibiców. Do sieci wyciekło jego zdjęcie, na którym widać go w objęciach kibola Lechii Gdańsk, znanego z nazistowskich poglądów i kryminalnej przeszłości. Michał Ignasiewicz
Kategorie: Prasa

Zbliża się aukcja w Janowie Podlaskim

TVN24 Biznes i Świat - wt., 05/08/2025 - 07:24
W Janowie Podlaskim w czwartek rozpoczynają Dni Konia Arabskiego. Odbędzie się też aukcja Pride of Poland, na której licytowanych będzie 15 klaczy. Dyrektor Krajowego Ośrodka Wsparcia Rolnictwa Henryk Smolarz zapewnia, że konie nie zostaną sprzedane poniżej ustalonych cen.
Kategorie: Telewizja

Nadciąga finansowy cios. Fala podwyżek zaboli każdego

W 2026 roku czekają nas zmiany, które mocno odbiją się na domowych budżetach – w górę pójdą składki ZUS, opłaty lokalne oraz abonament RTV. Co istotne, ten ostatni miał zostać zniesiony, jednak rząd wciąż nie zrealizował tej zapowiedzi. Które opłaty wzrosną i ile zapłacimy? Oto szczegóły.
Kategorie: Portale

Gorący dzień w Sejmie: immunitety, emerytury i zakaz telefonów w szkołach

TVP.Info - wt., 05/08/2025 - 07:23

Na czas dyskusji nad uchyleniem immunitetu posła Macierewicza z Sejmu zniknąć muszą kamery, mikrofony i dziennikarze – samo głosowanie nad immunitetem byłego ministra obrony będzie jawne. Tajna część rozpocznie się o godzinie 9. Wznowienie w trybie jawnym zaplanowano na godzinę 11.


Sprawa ukraińska


Po wznowieniu obrad w trybie jawnym posłowie będą pracować nad rządowym projektem nowelizacji ustawy o pomocy obywatelom Ukrainy. Projekt przewiduje przedłużenie do 4 marca 2026 r. okresu, w którym pobyt na terytorium Polski obywateli Ukrainy - którzy przybyli ze swojego kraju w związku z działaniami wojennymi - jest uznawany za legalny. W tym okresie obywatele Ukrainy będą mieć też w Polsce dostęp do świadczeń zdrowotnych, świadczeń na rzecz rodzin i świadczeń socjalnych.


Czytaj więcej: Macierewicz bliżej utraty immunitetu


Renty i emerytury


Sejm zajmie się też dwoma projektami rządowym i poselskim dotyczącymi emerytur i rent, które dotyczą wysokości emerytur z Funduszu Ubezpieczeń Społecznych ustalonych w czerwcu w latach 2009-2019.


Koniec z telefonami w szkołach?


Sejm będzie też pracować nad projektem nowelizacji Prawa oświatowego, który zakłada wprowadzenie zasady, zgodnie z którą zakazane jest korzystanie przez uczniów szkół podstawowych (na terenie szkół) z telefonów komórkowych i innych urządzeń elektronicznych umożliwiających porozumiewanie się na odległość.


Sprawozdanie NIK


Po południu w Sejmie odbędą się głosowania m.in. nad poprawkami Senatu do kilkunastu ustaw. Ostatnim punktem obrad ma być sprawozdanie z działalności Najwyższej Izby Kontroli w 2024 roku.


Poseł Fritz bez immunitetu?


Podczas wtorkowych obrad posłowie wysłuchają także między innymi sprawozdania Komisji w sprawie wniosku prokuratora Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga w Warszawie o wyrażenie zgody przez Sejm na pociągnięcie do odpowiedzialności karnej posła Romana Fritza. Poseł Konfederacji Korony Polskiej ma odpowiedzieć za „zuchwałą kradzież” flagi Unii Europejskiej wystawionej w holu Ministerstwa Przemysłu w Katowicach.


Kategorie: Telewizja

Karolak zaskoczył kolegów z parkietu "Tańca z gwiazdami". Głosy oburzenia

Dziennik - wt., 05/08/2025 - 07:20
Do startu jesiennej edycji „Tańca z gwiazdami” pozostało jeszcze kilka tygodni. Jak się okazuje jeden z uczestników tanecznego show, aktor Tomasz Karolak, budzi już wśród kolegów pewne kontrowersje. Okazuje się, że już trenuje, choć oficjalnie treningi zaczynają się 18 sierpnia. Czy to oznacza, że Karolak łamie zasady show, by zyskać przewagę?
Kategorie: Prasa

Arcytrudny QUIZ kulturalny. Na podstawie której książki powstał ten film? Będzie 9/9?

Dziennik - wt., 05/08/2025 - 07:18
Ten quiz nie należy do najłatwiejszych. Komplet punktów zdobędą w nim tylko ci, którzy naprawdę dobrze znają literaturę i kino. Czy wiecie na podstawie, jakiej książki został nakręcony ten film? Spróbujcie zdobyć komplet punktów. Marta Kawczyńska
Kategorie: Prasa

„Na różne rzeczy będzie namawiany”. Mastalerek o przyszłości Dudy

300polityka - wt., 05/08/2025 - 07:13
– To zależy tylko i wyłącznie od prezydenta Dudy. Na różne rzeczy będzie namawiany, ja też pewnie będę go na coś namawiał, ale żeby było to skuteczne, nie będę się dzielił z panem, jeszcze pan komuś powie – stwierdził Marcin Mastalerek w „Graffiti” Polsat News.
Kategorie: Portale

Mastalerek: Nie można osiągnąć więcej w polskiej polityce niż osiągnął prezydent Duda

300polityka - wt., 05/08/2025 - 07:12
– 
To też prezydentura spełniona, dlatego że prezydent Duda wygrał wszystkie wybory, I turę w 2015, II turę, I turę w 2020 i II turę w 2020 i mało tego, człowiek wywodzący się z tego samego obozu wygrał kolejne wybory. Nie można osiągnąć więcej w polskiej polityce niż osiągnął prezydent Duda – stwierdził Marcin Mastalerek […]
Kategorie: Portale

Mastalerek: To prezydentura, która zmieniła polską politykę

300polityka - wt., 05/08/2025 - 07:11
– Przede wszystkim to prezydentura, która zmieniła polską politykę. Dlatego że do 2015 roku nikt w Polsce żaden z wyborców, Polacy nie wierzyli, że politycy mogą spełniać swoje obietnice. To prezydentura Andrzeja Dudy te obietnice z 2015 roku i to, że Andrzej Duda dotrzymał razem z obozem ZP słowa, zmieniły tę […]
Kategorie: Portale

Joanna Kurowska wyjawiła prawdę o swojej emeryturze. Wcale tego nie ukrywa

Dziennik - wt., 05/08/2025 - 07:11
Joanna Kurowska opowiedziała o tym, jak wygląda sprawa z jej emeryturą. Gwiazda odniosła się też do narzekań kolegów i koleżanek z branży na bardzo niskie świadczenia. Co aktorka robi, by móc godnie żyć w przyszłości? Beata Zatońska
Kategorie: Prasa
Subskrybuj zawartość