Aktualności

ZSRR jako mem, czyli sowieckie kłamstwa

TVP.Info - śr., 17/09/2025 - 05:30
Mołotow – oto młot


„Otrzymałem wiadomość o wkroczeniu wojsk niemieckich do Warszawy. Proszę przekazać moje gratulacje i pozdrowienia Rządowi niemieckiego imperium”.




9 września 1939 roku. Do niemieckiej ambasady w Moskwie wpływa telefonogram. Jej nadawca, szef radzieckiego MSZ Wiaczesław Mołotow, już świętuje. Jego przekaz jest prosty: gratulacje dla III Rzeszy z powodu zdobycia Warszawy. Problem? Stolica Polski dopiero co odparła dwa, upokarzające dla Niemców ataki i będzie się bronić jeszcze przez osiemnaście dni.


Dziś, z perspektywy czasu, znamy tajny załącznik do paktu Ribbentrop-Mołotow. Wiemy, że to nie była pomyłka, a desperacka, żenująca niecierpliwość. Ten telefonogram to więcej niż dyplomatyczne faux pas. I dlatego to idealny materiał na serię historycznych memów. Jak te popularne w sieci: Jak ja się widzę vs. Jak widzą mnie inni. Oto agresor, Związek Radziecki – jego autoportret i te obrazy, które malowali mu sojusznicy, pokrzywdzeni przez niego oraz świat. I tak jak z memami bywa, kiedy już się wyśmiejemy, przychodzi refleksja. Co zrobić, by znów nie stać się ofiarą groteskowego, a jednocześnie śmiertelnie groźnego predatora? Jak rozpoznać te same stare metody w nowej, cyfrowej odsłonie?


Jak ja się widzę – Sowietów portret własny


„Rząd sowiecki nie może pozostać obojętnym w chwili, gdy bracia tej samej krwi, Ukraińcy i Białorusini, zamieszkujący na terytorium Polski i pozostawieni swemu losowi, znajdują się bez żadnej obrony”.



Ta desperacka chęć znalezienia pretekstu odsłania prawdziwe intencje Kremla. Nie chodziło o „ochronę”, a o agresję, która wymagała legitymizacji. Już 15 września 1939 roku, na dwa dni przed inwazją, Ławrientij Beria przygotował szczegółowe instrukcje dla NKWD. Dokument, zatwierdzony czerwonym ołówkiem Stalina, nakazywał podczas ataku na Rzeczpospolitą:


• Natychmiast zająć wszystkie urządzenia łączności: telegraf, telefon, rozgłośnie radiowe i węzły radiowe, poczty, stawiając na czele organów łączności niezawodnych ludzi.


• Natychmiast zająć pomieszczenia państwowych i prywatnych banków, skarbców oraz wszystkich składowisk wartości państwowych i publicznych oraz wziąć na ewidencję wszystkie wartości, zapewniając ich przechowywanie.


• W celu uniemożliwienia zdradzieckiej pracy konspiracyjnej – aresztować i ogłosić zakładnikami największych przedstawicieli obszarników, książąt, szlachty i kapitalistów.


Czytaj też: Zapomniane ludobójstwo. „Zestrzeliwaliśmy niemowlęta jeszcze w locie”

Dla zmylenia ludności zakazano jedynie dwóch rzeczy: „Aresztowań osób duchownych na razie nie przeprowadzać, szczególnie katolików” oraz „Unikać konfiskaty paszy i żywności od ludności. Niezbędną paszę i żywność kupować od ludności za gotówkę w radzieckich rublach, ogłaszając ludności, że kurs rubla równa się kursowi złotego”. To ostatnie było jednym z wielu kłamstw – rubel był faktycznie wart ok. 30 proc. polskiego złotego.


A zatem Moskwa już na etapie planowania doskonale wiedziała, że jej działania to czysty bandytyzm. Cały ten teatr „wyzwolenia” był misterną konstrukcją, mającą ukryć rabunek i terror pod płaszczykiem szlachetności. Klasyczny autoportret tyrana – malowany złotem skradzionym ofiarom.


Jak widzi mnie mama i tata – czyli agresor trzęsie portkami


„Poprzez huk dział słyszymy wezwanie narodu białoruskiego: – Na pomoc! Na pomoc, towarzysze!”




Psychologia zbrodniarza często bywa podobna – szuka usprawiedliwienia dla swoich czynów, a równocześnie podświadomie mierzy się z wizją kary i zbiera fałszywe alibi. I tak też robił Stalin i jego komisarze. Gdyby zapytać psychoanalityka, pewnie powiedziałby, że Sowieci podświadomie szukali wsparcia mamy i taty. Od niej chcieli uzyskać emocjonalne usprawiedliwienie, pragnęli też, by wsparła ich wiarę w słuszność sprawy. Zaś tata to zimny, pragmatyczny strach przed konsekwencjami ze strony przełożonych.


Dlatego inny przekaz kierowano do świata, a inny do własnych żołnierzy, których serca i sumienia (ich wewnętrzną mamę) trzeba było ukoić. W odezwie do czerwonoarmistów z Frontu Białoruskiego komandarm Kowalow pisał więc:


„Nadszedł czas wyzwolenia bratnich narodów zachodniej Białorusi i zachodniej Ukrainy od ucisku polskich obszarników i kapitalistów. Już od 20 lat policyjny but piłsudczyków bezkarnie depcze rodzinne ziemie naszych braci Białorusinów i Ukraińców. […] My nie mamy już sił, by znosić ucisk obszarników i generałów”.


Jednak równolegle działał tata – aparat terroru i cynicznej polityki. Instrukcje Berii nie pozostawiały miejsca na sentymenty. Rozkaz był jasny: zabezpieczyć łupy, zneutralizować wrogów, zostawić w spokoju księży, bo z nimi na razie się nie wygra. Strach przed niewykonaniem rozkazu Stalina (owego taty) był silniejszym motywatorem niż głaski mamy.


Jak widzi mnie mój młodszy braciszek – baju, baju zza murów Kremla


„Rzeczywiście, każdego czerwonoarmistę, każdego sowieckiego człowieka białoruska ludność wita entuzjastycznie”.




Jeśli oficjalna nota dyplomatyczna była jak „selfie” Kremla, to reportaż Katajewa to perfekcyjnie dopracowany, filtrowany post na Instagramie sowieckiej agresji. Katajew, utalentowany pisarz i gorliwy propagandysta, został wysłany w ślad za Armią Czerwoną, aby swoim piórem zamienić brutalną inwazję w piękną opowieść o wyzwoleniu. I wywiązał się z tego znakomicie, tworząc klasyk gatunku: mieszankę pozornie szczerych obserwacji z głęboko zakorzenioną ideologiczną narracją. To spojrzenie „starszego braciszka” – tego, który wie lepiej, który upraszcza, ale zwłaszcza cukruje i opowiada młodszym, zachwyconym i bezkrytycznym, piękną, infantylną bajkę.


Przykład: Katajew z jednym z dowódców jedzie w ślad za Czerwoną armią i za Mińskiem, tuż przed granicą z II Rzeczpospolitą, wojskowy jakoby mówi: „Zauważyliście, że żadne jabłko nie zostało zerwane, żadna gałąź niezłamana? A przecież obok tych jabłek maszerują już szósty dzień oddziały Armii Czerwonej”. To miał być dowód „kulturalnej”, ludowej armii. W rzeczywistości grabieże były powszechne, ale Katajew ich nie rejestruje. Jego rzeczywistość to teatr absurdu, gdzie spotyka Polaka staruszka w złotej czapce, który okazuje się strażakiem w paradnym mundurze i przedstawia się „Ja jestem, panie towarzyszu, starszy pożarny...”. Reszta – lokalni włodarze i wojskowi mieli uciec. I w rzeczy samej – wielu niechlubnie opuściło swoje stanowiska.

Czytaj też: Wrzesień 1939 roku oczami podlaskich dzieci. Innego końca świata nie było

Entuzjazm, z jakim polscy obywatele przyjmują czerwonoarmistów, jest dla Katajewa aksjomatem. Zaś opowieść o chłopach, którzy sami, bez niczyjej ingerencji, dzielą ziemię, to esencja tej bajeczki, mającej udowodnić, że „lud” wziął to, co jego. 


Pomija milczeniem fakt, że cały proces od razu nadzorowało NKWD. Kwintesencją tej propagandowej naiwności jest scena z radzieckim czołgistą, dziwiącym się istnieniu w Polsce prywatnych sklepów. Jakoby nie znajduje słów i mówi tylko „Aj-aj-aj!”. Miało to pokazać, że sowiecki człowiek jest tak czysty i przyzwyczajony do sprawiedliwości, że kapitalistyczny wyzysk jest dla niego abstrakcją tak dziką, że aż śmieszną.


Reportaż nie służył więc informowaniu, tylko czarowaniu. Miał przekonać czytelnika w ZSRR, że Armia Czerwona niesie ze sobą nie terror i grabież, a porządek, sprawiedliwość i radość. Katajew, jak starszy braciszek, opowiadał młodszym piękną, infantylną bajkę. Był tłumaczem zbrodni na język bohaterstwa, budował emocjonalny pomost między agresją Kremla a sercem i umysłem sowieckiego obywatela. Pisał scenariusz do rodzinnego albumu, choć o żadnej rodzinie nigdy nie mogło być mowy.


Jak widzi mnie moja była dziewczyna – na ten związek nie ma rady


„Ludność witała nas, ogólnie rzecz biorąc, życzliwie. Ale wyczuwało się pewną nieufność. Ludzie żyli dostatnio, schludnie. U wielu chłopów po raz pierwszy zobaczyliśmy siewniki, wialnie, inne skomplikowane maszyny. To był inny świat”.




Na wschodzie trudno znaleźć relacje o „polskim pochodzie” (czyli agresji ZSRR na RP we wrześniu 1939), które będą wolne od propagandy. Mimo to – między wierszami i w mniejszych, lokalnych publikacjach – trafiają się szczere świadectwa. Na portalu „Ja Pomniu” można znaleźć relację żołnierza, którego wyobrażenia, ugruntowane przez politruków, zderzają się z rzeczywistością, a więc zaskakującym, uporządkowanym światem Polski:


„Szliśmy przez miasteczka i wsie. Ludzie wychodzili, aby na nas patrzeć. Ale nie było to tak, jak nam opowiadano. Nikt nie rzucał się nam na szyję. Patrzyli w milczeniu. A ja patrzyłem na nich: czyste, schludne twarze, porządne ubrania. U wielu w domach były maszyny do szycia «Zinger», na ścianach zegary z kukułką. Dla nas to był prawie luksus. Szliśmy ze świata, gdzie wszystko było szare, biedne, wspólne – do świata, gdzie ludzie mieli coś swojego. I to rzucało się w oczy”.


Dodajmy – niczym spojrzenie byłej dziewczyny – pełne nieufności, dystansu i cichego zdziwienia. Bo ona wie, jaki jest naprawdę ten, ktoś, kto przedstawia się jako wybawca i stroi w piórka. To spojrzenie, które widzi prawdę pomiędzy oficjalnymi frazesami. I tak jak była dziewczyna, która jednym spojrzeniem rozpoznaje wszystkie twoje słabości, tak miejscowa ludność w jednym sceptycznym geście potrafiła streścić całą groteskę sowieckiej „misji wyzwoleńczej”.


Również na stronie „Ja Pomniu” 17 września 2006 roku zamieszczono wspomnienia Aleksandra Gutmana, oficera Armii Czerwonej, który uczestniczył w „wyzwalaniu” Zachodniej Ukrainy. Zapamiętał brak „entuzjazmu” ludności, ale też dał wyraz atmosferze, jaka panowała w wojsku:


„Nasze dowództwo głośno mówiło: «…szkoda, że nie ma rozkazu, aby iść dalej, bo dalibyśmy Niemcom «łupnia» i doszlibyśmy do samego Berlina w ciągu dwóch tygodni!»”.


Zaś na lokalnym białoruskim portalu „Mozyr News” 17 września 2019 roku zamieszczono wspomnienia mozyrskich weteranów. Ogólnie – są w duchu propagandowym, ale pod koniec przeczytamy:


„Oszczędności rodziców mojej żony, Anny i Iwana Timoszczuków, pochłonął zakup ziemi. Latem 1939 roku zamierzali się na dobre rozwinąć. Ale z nadejściem Sowietów wszystko runęło. […] Osadnik [polscy osadnicy, którym oddawano ziemie dzierżawione państwu na wschodzie RP] w naszej wsi był sumienny, pracowity. Zbudował na rzece młyn wodny z kamienia, z którego wszyscy korzystali. Po wojnie [młyn] wysadzili. Razem z nim zawalił się most. Szczyt głupoty! Był wrażliwy [Polak]. Zawsze odpowiadał na prośbę mieszkańców wsi o pomoc. We wsi był szanowany”.


I tak też spojrzy była dziewczyna, bez złudzeń. Zniszczyć młyn, zburzyć most – wie, że to akurat potrafisz. Wie, kim jesteś, i ty też wiesz, że ona wie.


A po memach – czas na porządek


Faktem jest, że 17 września 1939 roku Armia Czerwona, wkraczająca na wschodnie tereny Rzeczpospolitej, była witana przez część Białorusinów, Ukraińców i Żydów, zmęczonych rzeczywistymi lub wyimaginowanymi, rozdmuchanymi przez Moskwę, krzywdami zadanymi przez II RP. Ale wystarczył miesiąc, aby wielu zmieniło zdanie, a później to już nie była kwestia opinii, ale życia i śmierci. Obywatele polscy wszelkiej narodowości byli zsyłani na Sybir, rozstrzeliwani w Katyniu, grabieni przez Sowietów – poznali na własnej skórze, kim są „oswobodziciele”. Przekonał się o tym również trzynastoletni Igor Zakrzewski, polski Rosjanin, który w miasteczku na Podlasiu obserwował wejście Armii Czerwonej z mieszaniną dumy i lęku w sercu. Minęło niespełna półtora roku i:


„W lutym 1941 roku, podczas kolejnej akcji nocnych aresztowań, NKWD ujęło […] mego ojca. Osadzeni w łomżyńskim więzieniu, siedzieli w jednej celi z byłymi rosyjskimi podoficerami, bielszczaninem Jarosławem Kostycewiczem i jeszcze Michałem Tymoszyckim ze Szczytów-Nowodworów [naszym, tj. autorów tekstu, przodkiem]. Logicznym było, by rodziny wszystkich zaaresztowanych także miały wspólny los. Wraz z Kostycewiczami, Wołosowiczami i Tymoszyckimi wpakowano nas 20 czerwca 1941 roku do 100-wagonowego pociągu, zdążającego, jak się później okazało, na Ałtaj”.

Minęło ponad 85 lat. Tamte doświadczenia to dla wielu sucha podręcznikowa wiedza. Pewnie dlatego nie daje nam emocjonalnego oparcia, jakiego potrzebujemy. Pomocne mogą być więc memy, jak te powyżej. Bo to nie są tylko żarty. To współczesny język w połączeniu z historią pomaga nam dostrzec groteskowość, absurdy i toporność propagandy – zarówno tej sprzed lat, jak i dzisiejszej, putinowskiej.


Pamiętajmy jednak, oni się uczą. W 1939 roku nasz ambasador Grzybowski twardo ripostował, że polska władza trwa; już następnego dnia rząd uciekł, a Sowieci rozgłosili to wszem i wobec. Cóż jeszcze? Międzywojenna Polska nie była idealna. Sowieci to wyolbrzymiali, tworzyli filmy, uwieczniali na fotografiach, pisali reportaże o tym, jak to „ludność ich wita”. Niestety, to działało i działa do dziś.


Jeśli wykpiliśmy sowieckie kłamstwa z 17 września 1939 roku, to dlaczego teraz nie mieliby sięgnąć po te same, sprawdzone metody? Ich Katajew to Miedwiediew i siedzi na Twitterze, a Mołotow to Ławrow i nagrywa TikToki.


A po memach, gdy się już wyśmiejemy, czas na porządek. Zestrzel drona. Zablokuj kanały dezinformacji. Demaskuj kłamstwo.

Czytaj też: Wrzesień 1939 roku oczami podlaskich dzieci. Innego końca świata nie było

Kategorie: Telewizja

Pogoda dla sportowca. Jak ubrać się w środę, 17 września? [TEMPERATURA, WIATR, SMOG]

Dziennik - śr., 17/09/2025 - 05:30
W środę, 17 września 2025 roku, pogoda w Polsce będzie sprzyjała aktywnościom na świeżym powietrzu, jednak ze względu na jej zmienność, sportowcy powinni przygotować się na zróżnicowane warunki. Oto szczegóły. Anna Kot
Kategorie: Prasa

Poniedziałek, 10 listopada 2025 dniem wolnym od pracy? Jest decyzja władz! Będzie czterodniowy weekend przed Świętem Niepodległości?

Dziennik - śr., 17/09/2025 - 05:22
W 2025 roku 1 listopada, czyli święto Wszystkich Świętych wypada w sobotę. To oznacza, że pracownikom należy się dodatkowy dzień wolny. Czy będzie to poniedziałek 10 listopada? Oznaczałoby to bardzo długi, czterodniowy weekend. Sprawdzamy jak to wygląda w praktyce. Władze podjęły już decyzję. Marzena Sarniewicz
Kategorie: Prasa

Papież Leon XIV podziela niepokój Polaków po ataku dronów. "NATO nie zaczęło żadnej wojny"

Dziennik - śr., 17/09/2025 - 05:13
Papież Leon XIV powiedział we wtorek w Castel Gandolfo, że Polacy są zaniepokojeni, bo ich przestrzeń została naruszona. Tak odniósł się w rozmowie z dziennikarzami do wtargnięcia rosyjskich dronów do Polski. Leon XIV podkreślił, że sytuacja jest bardzo napięta, a sam również jest bardzo zaniepokojony. Piotr Kozłowski
Kategorie: Prasa

Co dałoby 55-proc. obligo, nad którym pracuje rząd? Rynek energii wyraźnie się zmienił

wnp.pl Informacje z otoczenia przemysłu - śr., 17/09/2025 - 05:01
Rząd planuje przywrócenie dla wytwórców energii elektrycznej obowiązku sprzedaży energii na giełdzie. Obligo projektowane jest na poziomie 55 proc. produkcji, z wyłączeniami. Opiniami na temat skutków wprowadzenia tego rozwiązania z WNP podzielili się: Towarowa Giełda Energii, dr hab. Mariusz Swora, były prezes URE, Zbigniew Kinal, prezes spółki Ozeos, pomagającej w zakupach i sprzedaży energii z OZE. Opinię przedstawił także Maciej Górski, wiceprezes PGE.
Kategorie: Portale

Trudny quiz językowy. Sprawdź, czy opanujesz te trudne słowa w języku polskim

Dziennik - śr., 17/09/2025 - 05:00
Myślisz, że znasz język polski na wylot? Ten quiz to prawdziwe wyzwanie, które sprawdzi Twoją znajomość najtrudniejszych słów i pułapek ortograficznych. Sprawdź, czy sprostasz zadaniu. Olga Papiernik
Kategorie: Prasa

Bardzo trudny quiz z ortografii. 17/17 prawie nikt nie trafi

Dziennik - śr., 17/09/2025 - 05:00
Ten quiz ortograficzny jest naprawdę trudny. Zawiera wyłącznie wyrazy i zwroty, z którymi znaczna część Polaków miewa kłopoty. Podejmiesz wyzwanie? Powodzenia! Piotr Kozłowski
Kategorie: Prasa

Polska firma celuje w wielkie kontrakty na Bliskim Wschodzie

wnp.pl Informacje z otoczenia przemysłu - śr., 17/09/2025 - 05:00
Polska firma Hydro-Vacuum, produkująca pompy do wody i ścieków, nie odczuła zawirowań związanych z łańcuchami dostaw. Na tych rynkach, gdzie produkuje, otwiera zakłady produkcyjne. Teraz liczy na wielkie kontrakty w Arabii Saudyjskiej. Rozmawiamy z Jakubem Grabowskim, dyrektorem zarządzającym w Hydro-Vacuum.
Kategorie: Portale

Wojciech Cygan o budowie stadionu Rakowa: Jeżeli jest taka potrzeba, możemy i chcemy pomóc

Gazeta.pl — Częstochowa - śr., 17/09/2025 - 04:57
- Można sobie wyobrazić konstrukcję, w której sektor publiczny z prywatnym sprawnie i zgodnie realizują cel społeczny w postaci rewitalizacji znacznej części miasta i budowy stadionu z odpowiednio skonstruowanymi celami biznesowymi - mówi w rozmowie z "Wyborczą" przewodniczący rady nadzorczej Rakowa Częstochowa Wojciech Cygan.
Kategorie: Prasa

Statek tonie w 20 sekund. USA pochwaliły się nową bronią przeciwko okrętom

TVP.Info - śr., 17/09/2025 - 04:49

Instytut Marynarki Wojennej Stanów Zjednoczonych (USNI) tłumaczy, że Quicksink to zrzucana z samolotu bomba, która nie trafia bezpośrednio w cel, ale tuż obok. Kiedy eksploduje, wywołuje potężną falę, która unosi atakowany okręt ponad powierzchnię wody. Opadający statek rozpada się na dwie części. Tak przynajmniej zachował się ten zaatakowany podczas testu sprzed kilku dni. Zatonął w 20 sekund, potwierdzając prawdziwość nazwy nadanej bombie.


W trakcie próby na Morzu Norweskim ładunek zrzucił amerykański bombowiec stealth B-2 Spirit, eskortowany przez cztery myśliwce F-35 należące do Norwegii, a także norweski morski samolot patrolowy Boeing P-8 Poseidon. Był to pierwszy tego typu test, do którego Amerykanie dopuścili siły państwa sojuszniczego.


Wojsko USA przetestowało Quicksink. To nowa, tania bomba do walki z okrętami


Wcześniej, w 2024 r., maszyny B-2 użyły tych bomb do zatopienia dwóch wycofanych z eksploatacji okrętów desantowych: USS Dubuque i USS Tarawa.




Bomba zrzucona na Dalekiej Północy ma masę 227 kg i nie różni się od tych konwencjonalnych, poza przykręconym do jej korpusu systemem naprowadzania przeciwokrętowego (USAF). Quicksink występuje też w wariancie 900 kg, jednak i tak oba rodzaje są dużo tańsze od ciężkich torped, działających w podobny sposób. Dodatkowo bombowiec B-2, który może przenosić tylko około 16 ciężkich bomb konwencjonalnych, jest w stanie załadować aż 80 małych wersji Quicksink.


Nowa bomba ma być odpowiedzią na zapotrzebowanie na tanią i masową broń, zwalczającą np. równie tanie i masowo produkowane drony, powszechnie stosowane w obecnych konfliktach. 


CZYTAJ TEŻ: Jasna deklaracja premiera. To odpowiedź na manewry Zapad

Kategorie: Telewizja

Śledztwo ws. przekopu Mierzei Wiślanej. "Niezależność prokuratora nie została naruszona"

Gazeta Wyborcza — kraj - śr., 17/09/2025 - 04:42
- Przepisy, które tak krytykowano, okazują się dobre, kiedy służą nam - komentuje prok. Remigiusz Signerski. Krajowa Rada Prokuratorów, podejmując decyzję w jego sprawie, oparła się na regulacjach wprowadzonych przez PiS.
Kategorie: Prasa

Śledztwo ws. przekopu Mierzei Wiślanej. "Niezależność prokuratora nie została naruszona"

Gazeta Wyborcza — kraj - śr., 17/09/2025 - 04:42
- Przepisy, które tak krytykowano, okazują się dobre, kiedy służą nam - komentuje prok. Remigiusz Signerski. Krajowa Rada Prokuratorów, podejmując decyzję w jego sprawie, oparła się na regulacjach wprowadzonych przez PiS.
Kategorie: Prasa

Skoda rozbiła bank w Polsce. Silnik 1.5 TSI zamiast 2.0 TDI robi wielką różnicę

Dziennik - śr., 17/09/2025 - 04:40
Skoda Octavia jako liftback i kombi to najpopularniejszy model czeskiej marki w Polsce. Z silnikiem 1.5 TSI mHEV zaskakuje nie tylko niskim zużyciem paliwa, ale także dynamiką i wysoką kulturą pracy. Ceny? Szkoda pieniędzy na 2.0 TDI… Tomasz Sewastianowicz
Kategorie: Prasa

Skoda rozbiła bank w Polsce. Silnik 1.5 TSI zamiast 2.0 TDI robi wielką różnicę

Dziennik - śr., 17/09/2025 - 04:40
Skoda Octavia jako liftback i kombi to najpopularniejszy model czeskiej marki w Polsce. Z silnikiem 1.5 TSI mHEV zaskakuje nie tylko niskim zużyciem paliwa, ale także dynamiką i wysoką kulturą pracy. Ceny? Szkoda pieniędzy na 2.0 TDI… Tomasz Sewastianowicz
Kategorie: Prasa

Sprawdzają każdą umowę na samochód. Od stycznia 2026 słone kary

Dziennik - śr., 17/09/2025 - 04:35
Płaca minimalna wzrośnie do 4806 zł – zdecydował rząd. W efekcie od stycznia 2026 do rekordowych stawek poszybują kary dla kierowców za brak OC. Jak wysokie opłaty uderzą po kieszeni? Dłużników system wykryje automatycznie, a skarbówka zabierze należność z konta lub emerytury… Tomasz Sewastianowicz
Kategorie: Prasa

Sprawdzają każdą umowę na samochód. Od stycznia 2026 słone kary

Dziennik - śr., 17/09/2025 - 04:35
Płaca minimalna wzrośnie do 4806 zł – zdecydował rząd. W efekcie od stycznia 2026 do rekordowych stawek poszybują kary dla kierowców za brak OC. Jak wysokie opłaty uderzą po kieszeni? Dłużników system wykryje automatycznie, a skarbówka zabierze należność z konta lub emerytury… Tomasz Sewastianowicz
Kategorie: Prasa

Pierwszy poważny test polskich siatkarzy na mistrzostwach świata. Z Holandią gramy o 1. miejsce w grupie

Dziennik - śr., 17/09/2025 - 04:30
Polscy siatkarze na mistrzostwach świata w dwóch pierwszych meczach nie mili większych kłopotów. Gładko pokonali Rumunię i Katar. W ostatnim grupowym pojedynku, którego stawką będzie awans z pierwszego miejsca do 1/8 finału zmierzą się z Holandią. To będzie dla biało-czerwonych pierwszy poważny test na turnieju na Filipinach. Początek spotkania o godz. 12.00. Dziennik.pl zaprasza na relację na żywo. Michał Ignasiewicz
Kategorie: Prasa

Pierwszy poważny test polskich siatkarzy na mistrzostwach świata. Z Holandią gramy o 1. miejsce w grupie

Dziennik - śr., 17/09/2025 - 04:30
Polscy siatkarze na mistrzostwach świata w dwóch pierwszych meczach nie mili większych kłopotów. Gładko pokonali Rumunię i Katar. W ostatnim grupowym pojedynku, którego stawką będzie awans z pierwszego miejsca do 1/8 finału zmierzą się z Holandią. To będzie dla biało-czerwonych pierwszy poważny test na turnieju na Filipinach. Początek spotkania o godz. 12.00. Dziennik.pl zaprasza na relację na żywo. Michał Ignasiewicz
Kategorie: Prasa

Ma silnik 2.5 i spala 3,7 l na 100 km. Toyota trzęsie rynkiem. Cena hitem

Dziennik - śr., 17/09/2025 - 04:30
Toyota RAV4 to 4,6-metrowy rodzinny SUV. W wersji z mocną 2,5-litrową hybrydą nawet z rozładowaną baterią potrafi być oszczędny jak samochód miejski wielkości Yarisa. Ile kosztuje ta japońska rakieta? Producent tnie ceny o 20 000 zł… Tomasz Sewastianowicz
Kategorie: Prasa

Ma silnik 2.5 i spala 3,7 l na 100 km. Toyota trzęsie rynkiem. Cena hitem

Dziennik - śr., 17/09/2025 - 04:30
Toyota RAV4 to 4,6-metrowy rodzinny SUV. W wersji z mocną 2,5-litrową hybrydą nawet z rozładowaną baterią potrafi być oszczędny jak samochód miejski wielkości Yarisa. Ile kosztuje ta japońska rakieta? Producent tnie ceny o 20 000 zł… Tomasz Sewastianowicz
Kategorie: Prasa
Subskrybuj zawartość