Aktualności

Gwiazda dzieli się przed Gwiazdką. Miliony trafiły do dwóch fundacji

TVP.Info - śr., 24/12/2025 - 18:37

Przedświąteczne darowizny trafiły do Feeding America oraz Amerykańskiego Stowarzyszenia Kardiologicznego. Każda z organizacji otrzymała po milionie dolarów.


Amerykańskie Stowarzyszenie Kardiologiczne przekazało, że darowizna została złożona na cześć ojca artystki, Scotta Swifta. Piosenkarka wcześniej publicznie mówiła o jego problemach zdrowotnych, informując, że latem przeszedł poważną operację serca. W oświadczeniu podkreślono, że wsparcie artystki będzie miało długofalowe znaczenie dla realizowanych programów.


To kolejna taka inicjatywa ze strony piosenkarki. W ostatnich latach Swift wielokrotnie przekazywała wysokie darowizny na rzecz ofiar klęsk żywiołowych, programów edukacyjnych oraz organizacji zajmujących się pomocą żywnościową.



Kim jest Taylor Swift?

 

Taylor Swift to amerykańska piosenkarka i autorka tekstów, jedna z najbardziej rozpoznawalnych postaci współczesnej muzyki popularnej. Karierę rozpoczęła w nurcie country, a następnie z powodzeniem przeszła do popu, zdobywając liczne nagrody branżowe, w tym Grammy. Jest także znana z aktywnej działalności filantropijnej i regularnego wspierania inicjatyw społecznych.


Czytaj też: Psychotropy w stylu Gangnam. Słynny muzyk objęty śledztwem

Kategorie: Telewizja

Ćwierć miliarda euro kary dla Ryanaira. Tani przewoźnik się stawia

TVP.Info - śr., 24/12/2025 - 18:15

Zarzuty włoskiego urzędu dotyczą okresu od kwietnia 2023 roku do kwietnia 2025 roku.


Linie Ryanair, które przewożą około 40 proc. wszystkich pasażerów na trasach do i z Włoch, zostały oskarżone o stosowanie strategii, która miała uniemożliwić biurom i agencjom podróży, także działającym w internecie, zakup biletów na stronie internetowej przewoźnika po to, by kupowali je bezpośrednio pasażerowie.


Według Urzędu Antymonopolowego uderzyło to w rynek turystyczny i zmniejszyło konkurencję, prowadząc do pogorszenia poziomu usług oferowanych klientom.


Tanie linie zdziwione


Ryanair ogłosił, że adwokaci firmy złożą natychmiast odwołanie od decyzji, którą nazwały „dziwaczną i bezpodstawną” oraz „niesprawiedliwą”.


Ponadto przewoźnik zarzucił urzędowi lekceważenie wcześniejszego orzeczenia sądu w Mediolanie, który w styczniu 2024 roku stwierdził, że model bezpośredniej dystrybucji biletów jest z korzyścią dla klientów.


Czytaj także: E-mail zamiast papieru. Nowe przepisy dla rynku ubezpieczeń


Kategorie: Telewizja

2025 rok w gospodarce i finansach. Polska kupiła sobie czas, ale nie na długo

wnp.pl Informacje z otoczenia przemysłu - śr., 24/12/2025 - 18:00
2025 rok był dla polskich finansów publicznych testem wytrzymałości. Deficyt i koszty obsługi długu zwiększały się, a Komisja Europejska groziła palcem rządowi za zejście z obranej ścieżki redukcji nadmiernego deficytu. Minister finansów kupił sobie czas, przesuwając realne decyzje fiskalne na kolejne lata. To się udało, ale kosztem narastających ryzyk.
Kategorie: Portale

Boże Narodzenie po papiesku. Msze, jubileusze i polskie tradycje 

TVP.Info - śr., 24/12/2025 - 18:00

W niedawnym spotkaniu z wiernymi papież Leon XIV wezwał do „unikania gorączkowego aktywizmu przed Bożym Narodzeniem”.  

 

Czeka nas święto, które trzeba przygotować: Boże Narodzenie. Jednak dając się porwać gorączce przygotowań, ryzykujemy, że 25 grudnia straci swoje najgłębsze znaczenie, aż do rozczarowania i zaciemnienia przyjęcia Jezusa, „skarbu naszego życia” – przestrzegał papież.  


Patrząc na większość świątecznych przygotowań w polskich domach – nierzadko w napiętej atmosferze – przesłanie wydaje się bardzo aktualne.  Jednak czy do swojej rady stosuje się sam Ojciec Święty? Czy jest bardzo zajęty? Czy znajdzie czas na odpoczynek?


Kalendarz papieża Leona XIV wydaje się bardzo napięty: będzie przecież odprawiał tradycyjne bożonarodzeniowe msze, m.in. Pasterkę, udzieli papieskiego błogosławieństwa „Urbi et Orbi” (miastu i światu). A dojdą do tego jeszcze obowiązki związane z zamknięciem Roku Jubileuszowego zainicjowanego jeszcze przez papieża Franciszka.  

 

Zobacz też: Amerykanin nowym papieżem. Kim jest Robert Prevost?



Inauguracja Roku Świętego  

 

Jedną z ciekawszych tradycji w ramach liturgii Kościoła Katolickiego jest inauguracja Roku Świętego, czy też Roku Jubileuszowego. Uroczystość odbywa się – zwykle – co 25 lat w wigilię Bożego Narodzenia i jest inicjowana przez papieża. Wówczas głowa Kościoła otwiera tzw. drzwi święte do czterech bazylik papieskich w Rzymie. Pierwszą z nich jest zazwyczaj Bazylika św. Piotra. Pozostałe to Bazylika św. Jana na Lateranie, Matki Bożej Większej i św. Pawła za Murami.  


Po otwarciu świątyni i przejściu papieża przez drzwi święte wszystkich czterech bazylik rozpoczyna się Rok Święty. Wydarzenie ma niebagatelne znaczenie dla wiernych i pielgrzymów, ponieważ każdy, kto odwiedzi bazyliki i kościoły jubileuszowe oraz spełni wszystkie wymagania, może uzyskać odpust zupełny z grzechów. To najwyższa forma chrześcijańskiego przebaczenia.  

 

Obecnie mamy jeszcze Rok Święty, który potrwa do 6 stycznia, gdyż został zainaugurowany przez papieża Franciszka w zeszłe święta. Rok Jubileuszowy odbywa się pod hasłem „Pielgrzymi Nadziei”.  


– Rok Święty dobiega końca, lecz nadzieja, którą nam przyniósł, nie przemija. Pozostajemy pielgrzymami nadziei – powiedział papież Leon XIV na placu Świętego Piotra. Łącznie w Roku Świętym Rzym odwiedziło 32,3 mln osób z całego świata.  


Czytaj więcej: Marginalizują go biskupi, ceni papież. Kim jest kardynał Ryś?



Franciszek odwiedził więźniów w święta
  

  

– Kiedy serce jest zamknięte, staje się twarde jak kamień, zapomina o czułości, także w najtrudniejszych sytuacjach; każdy z nas takie przeżywa (...) Nie traćcie nadziei – to przesłanie, które chcę Wam zostawić – mówił rok temu w przesłaniu papież Franciszek, odwiedzając więzienie Rebibbi, największy zakład penitencjarny we Włoszech.  


Papież odwiedził więzienie, inaugurując Rok Święty w drugim dniu świąt Bożego Narodzenia w 2024 roku. Franciszek otworzył drzwi święte zakładu jako drugie, zaraz po tych w Bazylice św. Piotra. Ojciec Święty tłumaczył, że robi to w tym miejscu, aby każdy „miał możliwość otwarcia na oścież drzwi serca i zrozumieć, że nadzieja nie zawodzi”.  


Jest to gest historyczny – Franciszek jako pierwszy papież otworzył drzwi święte w więzieniu. Ojciec Święty odprawił także msze w więziennej kaplicy, w której uczestniczyło około 300 więźniów i strażników.  


Zobacz również: Nietypowa wizyta papieża w więzieniu. „Po raz pierwszy w historii”


Boże Narodzenie w cieniu wojen  


Święta Bożego Narodzenia nie oznaczają jednak końca dramatów w różnych częściach świata. Mimo świątecznej atmosfery w Watykanie papieże nie zapominają o ludziach, którzy cierpią przez wojny i głód. Szczególnym przykładem tej pamięci są słowa papieża Franciszka z 2023 roku o Betlejem – kluczowym miejscem dla obchodów Świąt Bożego Narodzenia, ponieważ to tu urodził się Jezus. Papież odniósł się do cierpienia wywołanego terrorystycznym atakiem Hamasu na Izrael i późniejszym Izraelskim odwetem na Palestyńczykach.  


Nasze serce jest dzisiejszego wieczoru w Betlejem. Książę pokoju jest nadal odrzucany przez logikę wojny, z hukiem broni, która także dziś nie pozwala mu znaleźć miejsca na świecie – mówił papież Franciszek w czasie odprawiania pasterki. 


Mimo, że Betlejem nie leży w Stefie Gazy, gdzie obywały się izraelskie bombardowania, to i tak zdecydowano się odwołać uroczystości bożonarodzeniowe na dwa lata z rzędu.  


Zobacz także: A jak Argentyna, L jak LGBT, czyli alfabet papieża Franciszka


Jan Paweł II: Kolędy, szopki i polskie tradycje  

 

Swój wkład w obchody Święta Bożego Narodzenia ma także Jan Paweł II. To on zapoczątkował stawianie szopek świątecznych w Watykanie. A także wielkiej choinki na środku Placu św. Piotra. Co z resztą miało spotkać z oporem części watykańskich dostojników, którzy twierdzili, że takie dekoracje są „nie na miejscu”, a ich miejsce jest „w Krakowie, albo Wadowicach”.  


– Co znaczy to drzewko? (...). Ja osobiście myślę, że to drzewko jest symbolem drzewa życia, tego, o którym mowa jest w Księdze Rodzaju, i tego, które z Chrystusem razem zostało na nowo zasadzone w glebie ludzkości. Niegdyś człowiek został od tego drzewa życia odcięty przez grzech. Z chwilą, kiedy Chrystus przyszedł na świat, to drzewo życia w Nim, przez Niego zostaje zasadzone na nowo w glebie życia ludzkości i rośnie razem z Nim, i dojrzewa do krzyża (...) – mówił Jan Paweł II, cytowany przez portal Deon.  

 

Według wspomnień jego najbliższych współpracowników Jan Paweł II z zapałem kultywował też zwyczaj kolędowania.  


– Sam śpiewał głośno i widać było, że bardzo go to cieszy. Kolędowanie w wieczór wigilijny nie trwało bardzo długo, ale dla nas to był dopiero początek. Kolędowaliśmy codziennie aż do Trzech Króli – wspomina sekretarz abp Mieczysław Mokrzycki, cytowany przez Vatican News. Jego ulubionymi kolędami miały być „Wśród nocnej ciszy”, „Bóg się rodzi” i „Oj, maluśki, maluśki”.  

 

Zobacz też: Biały dym i... co dalej? Tak wyglądają pierwsze godziny nowego papieża


Kategorie: Telewizja

WaszeR d. Londyński: Patchworkowe święta w oku cyklopa

Studio Opinii - śr., 24/12/2025 - 17:33
24.12.2025 Anty-sacrum? Paranoje i okrucieństwa Święta upadły na głowę. Jeszcze przedświątecznie.  Śniegu ni hu-hu. Na razie jesień, wydaje się, zrezygnowała z pośrednictwa zimy przechodząc z rozpędu w wychłodzoną wiosnę.  Ale w Polsce i na świecie, nawet w aktualnie gorących strefach, same mrożące wieści.  – Bełkot Trumpa w sprawie Ukrainy wyszedł z fazy zawoalowanej i już wiadomo, że chce ją sprzedać na pniu. Pokojowe bajania Putina sięgają granicami nie tylko całej Ukrainy, ale i przyległych terenów dawnych demoludów.  – Ekstremiści wszelkiej maści i przeróżni dewianci polujący jak rok okrągły na okazje, tradycyjnie już z okiem na muszce i palcem na spuście

Sprawa zabójstwa 16-letniej Mai. Bartosz G. w rękach polskich służb

TVP.Info - śr., 24/12/2025 - 17:05

Bartosz G. został przetransportowany do Krakowa we wtorek, 23 grudnia, późnym wieczorem. Wcześniej nastolatek ukrywał się w Grecji. Rzecznik Prokuratury Okręgowej w Płocku Bartosz Maliszewski poinformował, że czynności procesowe z udziałem podejrzanego mają zakończyć się jeszcze w okresie świątecznym. Następnie prokuratura planuje zwołać konferencję prasową w tej sprawie.


Zabójstwo 16-letniej Mai


Bartosz G. jest podejrzany o zabójstwo 16-letniej Mai z Mławy. Według dotychczasowych ustaleń śledztwa podejrzany i jego ofiara spotkali się 23 kwietnia i tego dnia wieczorem doszło do zabójstwa. Oficjalne zgłoszenie o zaginięciu nastolatki wpłynęło 24 kwietnia, przy czym 29 kwietnia jedno z jej rodziców powiadomiło, że prawdopodobnie została ona pozbawiona wolności.


Poszukując zaginionej, policja informowała, że ostatni raz dziewczyna była widziana 23 kwietnia, gdy wyszła z domu do mieszkającego w pobliżu kolegi. Jej zwłoki odnaleziono 1 maja w zaroślach w pobliżu zakładu produkcyjnego należącego do rodziny podejrzanego. Sekcja zwłok wykazała wstępnie, że przyczyną zgonu były rozległe obrażenia głowy ofiary.


Zarzut zabójstwa ze szczególnym okrucieństwem


2 maja Prokuratura Okręgowa w Płocku podała, że w śledztwie dotyczącym śmierci nastolatki wydano postanowienie o przedstawieniu zarzutu zabójstwa ze szczególnym okrucieństwem o rok starszemu znajomemu dziewczyny – Bartoszowi G. Za taki czyn 17-latkowi grozi od 15 do 30 lat więzienia (zgodnie z przepisami wobec nieletniego nie może być orzekane dożywocie).


Na początku maja Bartosz G. został zatrzymany w hotelu w miejscowości Katerini w Grecji, gdzie przebywał na szkolnym wyjeździe związanym z wymianą uczniów.


Pod koniec maja grecki sąd zdecydował o wykonaniu europejskiego nakazu aresztowania (ENA) wobec 17-latka.


„Uderzał ofiarę siekierą albo młotkiem”


Bartosz G. odwołał się od decyzji o ekstradycji. Tłumaczył, że w Polsce otrzymuje groźby ze strony otoczenia. Grecki sąd odrzucił odwołanie i wydał decyzję o przekazaniu go polskim służbom.


Powołując się na dokumenty związane z ENA, niektóre greckie media podawały na początku maja, że podejrzany miał zaciągnąć 16-latkę do warsztatu stolarskiego, gdzie wielokrotnie uderzał ofiarę siekierą albo młotkiem, a następnie oblał jej ciało substancją chemiczną, powodując oparzenia. Prokuratura nie komentowała tych doniesień.


Czytaj też: Ukrywał się przez kilkanaście lat. Wpadł przez miłość do rodziny

Kategorie: Telewizja

Święty z Patary, czyli jak ewoluował kult Mikołaja

TVP.Info - śr., 24/12/2025 - 17:00
Zza makii wyłania się…


Plaża na południowo-zachodnim wybrzeżu dzisiejszej Turcji, wciąż zwana Patarą, ciągnie się na kilkanaście kilometrów i otoczona jest krzewami pistacji, mirtu i jaśminu. Roślinność porasta także zabagniony i lekko obniżony teren dawnej laguny portowej.


W starożytności był to ważny ośrodek handlowy, do którego wpływały statki z Egiptu i Cypru ze zbożem, winem i oliwą. Z zarośli wyłaniają się dziś pozostałości miasta: Łuk Modestusa z ok. 100 r. n.e., rozsypane kolumnady, fragmenty podium agory oraz imponujący teatr grecko-rzymski o średnicy ok. 80 metrów, mogący pomieścić niegdyś blisko sześć tysięcy widzów. Ruiny te znajdują się w pobliżu dzisiejszej wioski Gelemiş.

W tej właśnie części Licji, najpewniej w dawnej Patarze lub jej bezpośrednich okolicach, ok. 270 r. n.e. urodził się Mikołaj. Pochodził z zamożnej rodziny chrześcijańskiej o greckich korzeniach. Po śmierci rodziców odziedziczył znaczny majątek, który – według przekazów hagiograficznych – rozdał ubogim, inspirowany naukami Ewangelii o miłosierdziu.


Został wyświęcony na kapłana, a następnie mianowany biskupem pobliskiej Myry (dzisiejsze Demre). Tam sprawował swój urząd aż do śmierci ok. 343 r. Źródła historyczne, w tym kroniki bizantyjskie, nie potwierdzają wszystkich szczegółów jego legendarnej biografii, wskazują jednak m.in. na jego udział w soborze nicejskim w 325 r.


Kult Mikołaja ewoluował przez wieki, rozprzestrzeniając się z Azji Mniejszej do Grecji, a w XI w. marynarze przenieśli relikwie do Bari we Włoszech i tak zaczęła się rozwijać jego popularność w Europie Zachodniej.


W średniowieczu stał się patronem ludzi morza, także dzieci, ubogich i podróżników, a dzień 6 grudnia ustalono na jego cześć świętem. Wśród wschodnich Słowian kult Mikołaja był szczególnie żywy i nieustannie wzbogacany nie tylko o ludowe motywy, ale i wątki związane z kijowską i moskiewską państwowością. 


Przykładem – powstała już na początku XX w. pływająca cerkwiem pod wezwaniem św. Mikołaja. Parowiec-świątynia stacjonował u ujścia Wołgi do Morza Kaspijskiego. Po rewolucji bolszewicy przemianowali go na „Iosifa Stalina”, odpiłowali krzyże, zrzucili cebulaste kopuły i we wnętrzu zorganizowali nawodne kino. Ale jak się zdaje najnowszy głos od Mikołaja z Patary pochodzi z innego kierunku – od naukowców z Oksfordu. W 2017 r. przeprowadzili oni badania kości, uznanej za relikwię św. Mikołaja.


Przez wieki znajdowała się ona w jednym z francuskich kościołów, a później trafiła do duchownego z Illinois. Badacze ustalili teraz, że w rzeczy samej jest to fragment szkieletu człowieka, który żył w IV w.

Czytaj też: Szalony Radziwiłł i… Kukiz. „1670” kręcono w ministerstwie zdrowia


Narodziny coca-colowego Mikołaja


W XIX w. w Stanach Zjednoczonych holenderscy osadnicy rozpowszechnili tradycję Sinterklaasa, a więc św. Mikołaja, który zwyczajowo 5 grudnia przypływał statkiem, najczęściej parowcem, z prezentami. Równocześnie pisarze, tacy jak Washington Irving i Clement Clarke Moore nadali temu Mikołajowi cechy dobrotliwego darczyńcy z workiem prezentów i saniami ciągniętymi przez renifery.


Transformacja ta zbiegła się z rozwojem przemysłu prezentowego. W Ameryce, gdzie w pierwszej połowie XIX w. populacja Nowego Jorku wzrosła dziesięciokrotnie, a to wywołało m.in. problemy społeczne. Zimą brakowało pracy sezonowej, szkoła nie była obowiązkowa i miasto zalewała fala młodzieży, mającej masę wolnego czasu, a przy tym głodnej i pełnej energii. Konserwatywni, zamożniejsi nowojorczycy, czerpiąc z opowieści Irvinga i Moore’a, zaczęli więc organizować dla nich obchody świąt, by choć częściowo uchronić przed losem uliczników.


Elementem świętowania stały się drobne podarki. To uruchomiło przemysł zabawkarski, od lat 20. XIX w. obserwujemy ekspansję domów towarowych, które z mikołajkowych i bożonarodzeniowych prezentów uczyniły kluczowy element konsumpcji. Ta komercjalizacja wzmocniła rolę św. Mikołaja w reklamach, gdzie prezenty stały się narzędziem do budowania lojalności konsumenckiej.


Ewolucja przyspieszyła w latach 30. XX w., gdy Coca-Cola zaangażowała ilustratora Haddona Sundbloma do stworzenia serii reklam, które ujednoliciły obraz świętego. I tak powstał jowialny starzec w czerwonym stroju, inspirowany kolorystyką marki. Sundblom malował go corocznie od 1931 do 1964 r., opierając się na poemacie Moore’a, ale za każdym razem dodawał butelkę Coca-Coli. Ta zmiana oderwała postać od religijnych korzeni, czyniąc ją wehikułem dla sprzedaży. I tak anonimowa hojność stała się publicznym spektaklem promocyjnym.

Z czasem coca-colowy Mikołaj przekształcił się w symbol jeszcze innego modelu gospodarki. Jego fabryki i magazyny na Biegunie Północnym działają niczym huby produkcyjno-logistyczne, elfy to robotnicy, renifery – flota transportowa. Na początku XXI w. Santa Claus uosabiał więc ekonomię opartą na dywersyfikacji produkcji, zaawansowanej analizie danych klientów i optymalizacji kosztów.


Mikołaj zakaził się SARS-CoV-2


System działał efektywnie w warunkach stabilnych, ale pandemia COVID-19 ujawniła jego słabości. Osoby wcielające się w rolę Mikołaja – statyści w centrach handlowych, emeryci dorabiający sezonowo, studenci czy wolontariusze – masowo stracili pracę z powodu obostrzeń sanitarnych: obowiązkowych maseczek, dystansu społecznego i innych ograniczeń.


W krajach takich jak Polska, USA czy Francja, ci sezonowi pracownicy, dla których grudzień stanowił kluczowy okres zarobkowy, zmagali się z brakiem dochodów, co pogłębiło nierówności ekonomiczne. To również symboliczny cios w nową świecką tradycję, gdzie rubaszny dziadek reprezentował radość i jednocześnie dodatkowe dochody.


Pandemia nie zakwestionowała jednak wyłącznie rynku sezonowej pracy, ani samej praktyki świątecznych przedstawień. Uderzyła w fundamenty wyobrażeniowe modelu, w którym cocacolowy Mikołaj funkcjonował jako „operator” mobilności, bliskości i nieograniczonego dostępu. Próby ratowania tego modelu – od „sanitarnej reglamentacji kontaktów”, przez „dystansowanie rytuałów”, po technokratyczne „scenariusze bezdotykowej dystrybucji” – obnażyły jego mankamenty. To system skrajnie zależny od fizycznej obecności, swobodnego przemieszczania się i masowej synchronizacji zachowań.


Gdy te warunki zniknęły, Mikołaj przestał być nośnikiem radości, a stał się problemem epidemiologicznym, logistycznym i etycznym zarazem. W tym sensie pandemia nie tyle zawiesiła działanie świątecznej machiny, ile odsłoniła jej wewnętrzną sprzeczność: model oparty na intensywnej konsumpcji i bliskości okazał się niezdolny do funkcjonowania w świecie ograniczeń, ryzyka i troski o zdrowie publiczne. W wymiarze symbolicznym był to moment graniczny – cocacolowy Mikołaj został zainfekowany SARS-CoV-2.


Ale to tylko czubek góry lodowej. Lockdown uderzył w logistykę i zmniejszył popyt na prezenty i cały model konsumencki, pieczołowicie budowany przez dekady, oparty na globalnych łańcuchach dostaw i masowej produkcji, okazał się też podatny na zakłócenia i absolutnie nieprzewidywalny.


Równocześnie pandemia obnażyła pustkę etyczną samego modelu, z którego wyewoluowała globalizacja. Agresywne kupowanie, które podtrzymywało stabilną – jako tako – kondycję psychiczną człowieka Zachodu, stało się niemożliwe. Wytworzyła się potrzeba nowego modelu wartości.

Czytaj też: Zamienił sanie na helikopter. Mikołaj przyleciał do dzieci w Sulejowie


Święty od transformacji bez strat


I tu pojawia się on – cały na biało, ewentualnie, w wersji Kościołów wschodnich, cały na złoto. Zapomniany przez dekady, jeśli nie wieki, dziś może stać się symbolem nowej ery. Mikołaj z Patary uczy bowiem empatycznej hojności, która buduje odporność. Kiedy jego historie ubierzemy w język ekonomii, dostrzeżemy możliwe odpowiedzi na postpandemiczne wyzwania. Nowe modele inwestycji w ludzi i zdalne wsparcie – czyli strategie, które stabilizują biznes w chaosie.


Ktoś zapyta o twarde dane – proszę bardzo. Badacze z Oklahoma State University pokazują, że firmy angażujące się w korporacyjną odpowiedzialność społeczną (Corporate Social Responsibility, CSR) podczas pandemii zwiększały wartość swoich akcji. Raporty OECD dowodzą, że telepraca – pod warunkiem odpowiedniego wsparcia, takiego jak elastyczne godziny i gwarantowany sprzęt firmowy – podnosi produktywność o 15-20 proc. World Economic Forum szacuje z kolei, że programy typu well-being mogą dodać do globalnej gospodarki od 3,7 do 11,7 biliona dolarów rocznie.

Jedna z najsłynniejszych legend o św. Mikołaju z Patary opowiada o trzech córkach ubogiego człowieka, którym biskup potajemnie zapewnił posag i tak uratował je przed nędzą i wykluczeniem. Wersje tej historii różnią się szczegółami: czasem były to sakiewki z monetami wrzucane przez okno albo przez dach; bywa też, że mówi się o złotych jabłkach lub złotych kulach.


Sens pozostaje ten sam – to kwintesencja dyskretnej inwestycji w personel. CEO, który działałby jak Mikołaj, straciłby w rocznym budżecie konkretne pieniądze, ale zyskałby niepomiernie więcej w perspektywie długoterminowej. W realiach post-COVID firma, która zbuduje stabilny i lojalny zespół, wytworzy wartość, która nie będzie wyrażona prostym równaniem 1+1, bo suma da więcej niż 2.


Inna legenda opowiada o ratowaniu skazanych na śmierć. Mikołaj, który miał fizycznie przebywać w Myrze, ukazał się w wizji urzędnikom w Konstantynopolu i wymusił ułaskawienie trzech niewinnych żołnierzy (w innej wersji – oficerów). To motyw bilokacji – działania na odległość.


Współcześnie można ją czytać jako metaforę zdalnego zarządzania kryzysem: firmy chronią pracowników, także menedżerów, przed „wyrokami” ekonomicznymi, takimi jak masowe zwolnienia, wdrażając wirtualne szkolenia i hybrydowe modele pracy. Badania Harvard Business Review wskazują, że w sektorze IT takie podejście zwiększa retencję, czyli utrzymanie pracowników w organizacji, nawet o 20 proc.


Ale jest i syberyjska legenda o młócce ogniem. Opowiada o Mikołaju-wędrowcu, który podpala snopy zboża: słoma znika, a ziarno pozostaje nienaruszone i pomnożone. Gdy chciwy gospodarz próbuje powtórzyć cud, traci wszystko. To metafora transformacji bez strat. W podobny sposób firmy mogą „spalać” przestarzałe hierarchie, inwestując w narzędzia zdalne i nowe modele pracy. OECD pokazuje, że efekty są zależne od kontekstu kulturowego: w Szwecji telepraca zwiększa satysfakcję, w Japonii rodzi problemy izolacji, a w Chinach przynosi wzrost produktywności w sektorze IT.


Mikołaj z Patary to nie tylko sprawny biznesmen, ale i aktywista społeczny, uczy bowiem inkluzji – włączania słabszych i marginalizowanych. Dane Deloitte wskazują, że wszystkie organizacje, nie tylko firmy, ale i szkoły, urzędy, ba, nawet teatry, jeśli postawią na inkluzywność, będą o 22 proc. bardziej innowacyjne. Równocześnie WHO podaje, że pandemia zwiększyła poziom lęku i depresji o 25 proc., a programy wsparcia – wdrażane przez naśladowców Mikołaja z Patary – znacząco te skutki ograniczają.


Mikołaj z Patary rozgania czarne łabędzie


Wojna wywołana przez Rosję na Ukrainie okazała się nie mniej surowym probierzem dotychczasowych modeli ekonomicznych. To kolejny z „czarnych łabędzi”, o których pisał Nassim Nicholas Taleb – zdarzeń nieprzewidywalnych, a zarazem brutalnie obnażających kruchość systemów projektowanych w warunkach stabilności.


Coca-colowy Mikołaj, ucieleśnienie globalnej, bezrefleksyjnej konsumpcji i kruchej logistyki, znów stanął bezradny wobec rzeczywistości frontów, sankcji i kryzysów humanitarnych. Jego przedsiębiorstwo na biegunie, oparte na outsourcingu i nieograniczonej mobilności, pękło w szwach pod naporem geopolitycznych wstrząsów. Można przypuszczać, że elfowy łańcuch produkcyjno-logistyczny był uzależniony od rosyjskich węglowodorów, a po 24 lutego 2022 r. rachunki za surowce od nowych dostawców musiały przyprawiać o zawrót głowy. Nie wspominając o dyskomforcie moralnym – wszak przez lata prowadził interesy z krwawym Dziadkiem Mrozem.


I tu, po raz kolejny, z ruin Patary wyłania się aktualna odpowiedź – etyczna koncepcja działania i filozofia biznesu zakorzeniona w empatii. Św. Mikołaj uczy nie tylko inwestycji w ludzi i zdalnego zarządzania kryzysem, ale także transformacji bez marnotrawstwa: dywersyfikacji zasobów, skracania łańcuchów dostaw oraz odchodzenia od paliw kopalnych na rzecz odporności energetycznej. To model bliższy temu, co Taleb nazwałby antykruchością, a więc zdolnością nie tylko do przetrwania wstrząsów, lecz do wzmacniania się dzięki nim.

Najważniejsza pozostaje jednak kolejna lekcja inkluzji, tym razem w odniesieniu do uchodźców. Wojna obnażyła bezlitośnie, że przyszłość należy do modeli opartych na resilience, odporności budowanej na etycznej odpowiedzialności wszystkich członków wspólnoty oraz na lokalnych sieciach solidarności.

Czytaj też: Tyle zarabia święty Mikołaj. Sprzedawcy choinek mogą pozazdrościć


To właśnie przestrzeń dla pierwszego z Mikołajów. Nie tego w czerwonym kubraczku z reklamy, lecz w biskupich szatach, z Ewangelią w dłoni. Mógłby on być dziś patronem wszystkich, którzy przyjmują ukraińskich uchodźców, organizują zbiórki na wsparcie walczących. Doskonale pasuje też jako patron czujności obywatelskiej, a więc tych, którzy strzegą wspólnego bezpieczeństwa przed sabotażem.


W Rosji od wieków patronuje flocie wojennej – w czasach carskich na każdym większym okręcie przybijano tabliczkę z jego imieniem. Dziś, paradoksalnie, potrzebny jest Rosjanom bardziej niż kiedykolwiek: nie jako opiekun podbojów, lecz jako ten, który skieruje ich okręty do portów – na dobre.


Zatem powtarzać za komercyjnym Mikołajem puste „ho, ho, ho”, składamy Wam, Czytelnicy, życzenia w duchu Mikołaja z Patary, którego przesłanie w języku greki koine streszcza się w słowach:


„Εἰρήνη καὶ ἔλεος καὶ συμφιλίωσις” – Pokój, miłosierdzie i pojednanie.

Kategorie: Telewizja

Świat w 2025 roku: Not great, not terrible

TVP.Info - śr., 24/12/2025 - 16:46

Blanka Dżugaj i Klaudia Kocimska zabierają widzów w podróż po najgłośniejszych, najbardziej zaskakujących, a czasem absurdalnych wydarzeniach na świecie w 2025 roku. 



Sprawdź: Więcej podcastów w portalu TVP.Info

Kategorie: Telewizja

Izrael oskarża Hamas i zapowiada odpowiedź w Strefie Gazy

TVP.Info - śr., 24/12/2025 - 16:25

Kancelaria szefa izraelskiego rządu podkreśliła, że Hamas musi w pełni przestrzegać zasad obowiązującego od 10 października porozumienia o rozejmie w Strefie Gazy. Zaznaczyła, że umowa ta przewiduje odsunięcie palestyńskiego ugrupowania od władzy, a także demilitaryzację i deradykalizację tego terytorium.


Przedstawiciel Hamasu Mahmud Mardawi napisał na platformie X, że do eksplozji w Rafah doszło z powodu ładunków wybuchowych pozostawionych tam przez siły Izraela. Dodał, że poinformował o tym mediatorów.


Wzajemne oskarżenia


Od wejścia w życie porozumienia w sprawie rozejmu w Strefie Gazy nadal dochodzi do aktów przemocy, a obie strony oskarżają się nawzajem o naruszanie zawieszenia broni.


Według kontrolowanego przez Hamas ministerstwa zdrowia Strefy Gazy od wejścia rozejmu w życie siły izraelskie zabiły tam ponad 400 osób.


Przedstawiciele biura politycznego Hamasu spotkali się w Ankarze z szefem MSZ Turcji Hakanem Fidanem i przekazali mu, że spełnili wymagania stawiane im w ramach porozumienia o zawieszeniu broni, ale, ich zdaniem, ciągłe ataki Izraela na Strefę Gazy mają na celu uniemożliwienie przejścia do kolejnej fazy umowy.


Kolejna faza porozumienia?


Fidan wyraził oczekiwanie, że druga faza porozumienia pomiędzy Izraelem i Hamasem rozpocznie się na początku 2026 r., a priorytetem jest przejęcie zarządzania Strefą Gazy przez Palestyńczyków.


Druga faza porozumienia obejmuje wycofanie armii izraelskiej z części terytorium Strefy Gazy i rozmieszczenie tam międzynarodowych sił stabilizacyjnych. Na czele struktur rządzących w Strefie ma stanąć Rada Pokoju pod przewodnictwem prezydenta USA Donalda Trumpa. W skład tego gremium ma wejść około 10 przywódców z krajów arabskich i zachodnich.


Sprawdź też: 熊 japońskim słowem roku. Wiąże się z nim seria zgonów

Kategorie: Telewizja

CBA zatrzymało ambasadora. MSZ zmienia kierownictwo placówki

TVP.Info - śr., 24/12/2025 - 16:00
Rzecznik Ministerstwa Spraw Zagranicznych Maciej Wewiór przekazał, że decyzją szefa MSZ Radosława Sikorskiego ambasador Polski we Francji Jan R. został zwolniony z kierowania placówką do czasu wyjaśnienia wątpliwości. Sprawa ma związek z medialnymi doniesieniami o jego zatrzymaniu przez CBA.
Kategorie: Telewizja

Wykolejone dwa pociągi. Dramatyczna sytuacja na linii kolejowej

Portal samorządowy - śr., 24/12/2025 - 15:52
Najpierw doszło do wykolejenia pociągu na stacji w Nowej Rudzie, a potem tuż za stacją wykoleił się inny pociąg podróżujący między Kłodzkiem i Wałbrzychem. Taka fatalna sytuacja panuje na ważnej linii kolejowej.
Kategorie: Portale

Czarne chmury nad niemieckimi firmami. "Nie ma sygnałów optymizmu"

TVN24 Biznes i Świat - śr., 24/12/2025 - 15:42
Ponad jedna czwarta przedsiębiorstw w Niemczech oczekuje, że ich sytuacja pogorszy się w 2026 roku - wynika z badania monachijskiego Instytutu Badań Ekonomicznych (IFO). Prawie trzy piąte firm jest zdania, że ich sytuacja się nie poprawi.
Kategorie: Telewizja

CBA zatrzymało ambasadora. MSZ zmienia kierownictwo placówki

TVP.Info - śr., 24/12/2025 - 15:40

W środę rano portal Goniec.pl poinformował, że obecny ambasador Polski we Francji Jan R., były parlamentarzysta PiS Maks K. oraz bankowiec Paweł P. zostali zatrzymani przez funkcjonariuszy CBA w związku z fałszywymi świadectwami ukończenia studiów.


Działania służb miały według portalu zakończyć się w środę rano po przesłuchaniach i konfrontacjach w Śląskim Wydziale Zamiejscowym Departamentu do Spraw Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Krajowej w Katowicach.


– MSZ nie komentuje działań służb ani wymiaru sprawiedliwości. Ambasador rozpoczął swoją misję wiosną 2022 r. W związku z zaistniałą sytuacją oddał się do dyspozycji ministra. Radosław Sikorski podjął decyzję o zwolnieniu ambasadora z kierowania placówką do czasu wyjaśnienia wszelkich wątpliwości – przekazał Wewiór. 


Jak dodał, kierowanie placówką we Francji przejmie zastępca szefa placówki, ambasador tytularny Wiesław Tarka. – To bardzo doświadczony dyplomata – podkreślił rzecznik resortu dyplomacji.


Fałszywe dyplomy MBA


Jak donosi Goniec.pl, śledztwo dotyczy procederu zdobywania dyplomów MBA w Menedżerskiej Akademii Nauk Stosowanych kierowanej wówczas przez Pawła C., który jest obecnie jednym z podejrzanych w sprawie dot. Collegium Humanum jako były rektor tej uczelni.


Fałszywe świadectwa ukończenia studiów MBA, licencjackich i magisterskich miały być wykorzystywane w celu zdobycia posady w radach nadzorczych spółek Skarbu Państwa.


Według portalu Jan R. miał uzyskać dyplom MBA mimo braku odbycia studiów.


„W jego przypadku prokuratura koncentruje się na wątku posługiwania się dyplomem MBA, który miał zostać wystawiony mimo braku realnych studiów i wykorzystany w procesie obejmowania funkcji w spółkach Skarbu Państwa, w tym w radzie nadzorczej Banku Pocztowego należącego do Poczty Polskiej. Ambasador nie przyznał się do winy i miał usłyszeć kilka zarzutów, w tym dotyczących posługiwania się sfałszowanym dokumentem” – czytamy.

 

Portal podał, że Jan R. został zatrzymany we wtorek na Lotnisku Chopina w Warszawie, a następnie przewieziono go do Katowic w celu złożenia wyjaśnień i wzięcia udziału w konfrontacji. Czynności z udziałem ambasadora zakończyły się w środę około godz. 4 nad ranem.


Z artykułu wynika też, że Maksa K. i Pawła P. zatrzymano kolejno w poniedziałek i wtorek i także przewieziono ich do Katowic.


Czytaj też: Wniosek o aresztowanie Zbigniewa Ziobry. Na decyzję trzeba poczekać

Kategorie: Telewizja

„Śledziki”, trzy rodzaje ryb i królowa sałatek, czyli święta po polsku

TVP.Info - śr., 24/12/2025 - 15:24

Wigilia i Boże Narodzenie w czasach II RP, podobnie jak i dziś, mijały w rodzinnej i bajkowej atmosferze. Na choince nie wieszano bombek, ale ozdoby wykonane z papieru, słodycze i jabłka. Sposób, w jaki ubierano choinki, był wyrazem „świątecznego patriotyzmu”.


Ozdoby z papieru kontra „niemiecki wynalazek”, czyli bombki


„W naszym domu wszelkie bombki jako niemiecki wymysł, były wykluczone. Przywoziła więc mama z Buczacza kolorowe bibułki i lśniące arkusze różnobarwnych papierków, dostawałyśmy jajka na wydmuszki” – czytamy w książce „Wędrówki niezmierzone” Ewy Cieńskiej-Fedorowicz. Na drzewku wisiały więc łańcuchy i ozdoby z kolorowych papierów, jabłka, pierniki, cukierki oraz świeczki.


Zabawki na choinkę, z popularnym wówczas akcentem folklorystycznym, były towarem tak pożądanym, że organizowano nawet kursy robienia zabawek z papieru. W sklepach nie brakowało szablonów do robienia zawieszek w formie koszyczków, aniołów, kwiatów. Można było również kupić włosy anielskie albo srebrny proszek do posypywania gałęzi. Choć świeciły i migotały, nie cieszyły się w II RP zbyt dużą popularnością.

„Robiono też z marszczonej bibułki gwiazdy na usztywniaczu kartonowym, a największej przypinano okazały ogon, wiadomo bowiem, że trzech króli prowadziła do Betlejem gwiazda, a właściwie kometa, która tym razem nie była wróżbą wojen czy innych nieszczęść, ale dobrą nowiną. Orzechy włoskie i kształtne szyszki powlekano pozłotką, a wydmuszki z jaj przekształcano na jakieś „dziwolążne” stwory: ptaszki i zwierzątka czworonożne. Z drucików majstrowano pająki, lepiono domki i inne zabawki” – wspomina Tadeusz Chrzanowski w „Wiadomościach ziemiańskich”.


Ciekawostką może być to, że nawet w Wielkopolsce, która zwyczaje niemieckie przyjmowała, prawie że z „otwartymi ramionami” bombki choinkowe, zwane bańkami, także się nie przyjęły. Uważano je za „pachnące obcą kulturą”. Jeśli ktoś jednak przekonał się do bombek, mógł nabyć komplet „Popularny” za 5,90 zł, „Ludowy” za 7,90 zł, „Wykwintny” 9,85 zł lub „Wykwintny-najwyższy” z „ogromnymi bombami i potrójnymi reflektorami” za 11,95 zł. Za darmo do wysyłki dołączano książkę „Kolędy – pieśni”, całość pakowano w drewnianą skrzynię. W niektórych regionach Polski jak np. w Świętokrzyskiem, zanim popularność zdobyła choinka, do domów wnoszono na święta drzewko zwane podłaźniczką i zawieszano je nad stołem, czubkiem do dołu.

Czytaj też: Cytrusy w PRL. Gomułka ich nienawidził, Polacy kochali


Przedświąteczny obowiązek męski, czyli śledziki


Najczęściej jako choinkę wybierano świerk, rzadko jodłę. Jeśli rodziny nie było stać na zakup drzewka, w domu pojawiał się wieniec z iglastych gałęzi z umieszczoną pośrodku miską z makiem. Jedną ze słodkości świątecznych w czasach II RP sprzedawanych w cukierniach były sztuczne drzewka obwieszone łakociami.

Zanim rodziny zasiadły do wigilijnej wieczerzy, panowie ochoczo i z werwą ruszali na tzw. „śledziki”. Nazwa znajoma, prawda? Spotkania te w czasach II RP, podobnie jak dziś, były spotkaniami towarzyskimi w lokalach gastronomicznych. Zajadano się na nich postnymi potrawami, głównie przygotowanymi z ryb. Jak wiadomo, wedle powiedzenia „rybka lubi pływać”, dlatego też podawano do niej nie jeden, a kilka (nawet kilkanaście) kieliszków zmrożonej wódki.

„Śledziki” od tych organizowanych dziś, różniły się jednym. Potrafiły trwać nie jeden, a nawet kilka dni, bo – jak oficjalnie tłumaczono – chodziło przede wszystkim o to, aby nie przeszkadzać paniom domu w przygotowaniach do świąt.


Trzy rodzaje ryb, niekoniecznie karp. Co królowało na wigilijnym stole w II RP?


Przygotowania do Wigilii i świąt Bożego Narodzenia były naprawdę pracowite i intensywne. Kilka dni przed 24 grudnia, panie prawie w ogóle nie wychodziły z kuchni. Wigilijne i świąteczne stoły były naprawdę suto zastawione. Niczego nie mogło zabraknąć.


Co podawano tego dnia i w kolejne świąteczne? Podstawą były rzecz jasna ryby. Wedle tradycji musiały się one pojawić pod co najmniej trzema albo czterema postaciami. W książkach kucharskich II RP można znaleźć przepisy m.in. na:


  • klasyczną rybę smażoną;
  • faszerowanego szczupaka;
  • sandacza gotowanego z jajkami;
  • karpia na szaro z rodzynkami i migdałami.


Ten ostatni nie był jednak „motywem przewodnim” wigilijnego stołu w II RP. Na stole obowiązkowo musiała znaleźć się także zupa rybna i potrawy z kapustą, makiem i grzybami. Słodka zupa z migdałów była ulubionym daniem płci pięknej, bo wedle przekazywanych wówczas z pokolenia na pokolenie porad dotyczących urody, dobrze wpływała na cerę i młody wygląd.

Czytaj też: Stacz kolejkowy, kartki, towar spod lady. Tak wyglądał handel w czasach PRL


Prezenty dla domowników i służby. Co można było znaleźć pod choinką w II RP?


W przedświątecznych poradnikach radzono, aby ciasta zacząć piec ok. 20 grudnia, a prace takie jak mycie okien i pranie wykonywać na dwa tygodnie przed świętami. Dzień Wigilii miał być już czasem spokoju i zadumy, a nie nerwowych przygotowań. Pilnowano symbolicznej liczby, czyli 12 potraw, ale i tu nie brakowało praktycznych porad.


„W dzisiejszych ścieśnionych jadłospisach, nie pomieścimy wszystkiego, jeżeli jednak mak podamy w leguminie, a kapustę w zupie, czy w paszteciku, nie będzie to złamanie tradycji” – pisano w jednym z poradników wydanych w międzywojniu. Tłumaczono to nie tylko względami ekonomicznymi, ale też zdrowotnymi.


Na wigilijnym stole nie mogło zabraknąć tradycyjnego opłatka i siana pod obrusem. Stół zdobiły nie lampy a świece w srebrnych dwu lub trójramiennych lichtarzach. Po północy domownicy raczyli swoje podniebienia mięsem i barszczem z kołdunami.

W kolejnych dniach serwowano rosół, flaki. Te drugie wzbogacone były często o pulpeciki. Podawano również wersję zapiekaną pod parmezanem.


Święta Bożego Narodzenia były czasem spędzanym w domach, w gronie najbliższych i przyjaciół. W wielu domach ustawiano dwa stoły – jeden dla domowników, drugi dla służby. Ona również otrzymywała prezenty. „Cała służba domowa i stajenna dostawała po worku z bakaliami, a ponadto prezent indywidualny, zawsze coś z ubrania, dla kobiet materiał na suknię lub bluzkę, szalik albo pończochy, dla mężczyzn: koszula, rękawiczki, skarpetki” – pisze w swoich wspomnieniach Maria Czapska.


Wigilijne przesądy. Czy mężczyzna w kożuchu przynosił pecha?


W Wigilię po kolacji, która trwała dosyć długo, wyruszano na pasterkę. Jeśli – a i tak bywało – wieczerza kończyła się zbyt późno, wspólnie kolędowano pod choinką. Boże Narodzenie było świętem, które obfitowało we wszelakiego rodzaju przesądy.


W niektórych rejonach Polski pojawienie się mężczyzny rankiem w wigilię, ubranego w kożuch, przynosiło pecha. Gdy w drzwiach stawała kobieta, był to znak, że w gospodarstwie rodzić się będą cieliczki i kokoszki. Przewrócona choinka była złą wróżbą, podobnie jak upuszczenie łyżki. Oznaczało to, że osoba, która ją upuściła, może nie doczekać kolejnej Wigilii.


W Boże Narodzenie nie było wolno gotować, nosić wody, a nawet kroić chleba. Chodziło o to, aby nie zakłócać ciszy, jaka w te dni miała panować. Drugi dzień świąt w II RP był już nieco inny. Na pamiątkę ukamienowania św. Szczepana obrzucano się w kościele święconym owsem, bobem lub grochem. Miało to zapewnić urodzaj w nadchodzącym roku. Tego dnia oczekiwano również kolędników, którzy także mieli zapewnić pomyślność. Drugiego dnia odwiedzano się nawzajem, wróżono i bawiono. Ten dzień był preludium do zbliżającej się sylwestrowej i karnawałowej zabawy.

Czytaj też: Karnawał w PRL. Bale przodowników pracy, striptiz i ginące sztućce


Grudzień miesiącem rodzinnych polowań w czasach PRL


Choć komuniści zaciekle zmieniali kalendarze świąt i starali się wyeliminować te kojarzące się z religią, na Boże Narodzenie nie odważyli się podnieść ręki. Starano się tych świąt nie nagłaśniać. Nazywano je nie Bożym Narodzeniem a Świętami albo Gwiazdką. Na kartkach pocztowych czy w przestrzeni publicznej pojawiały się napisy „Wesołych Świąt”.

Grudzień w czasach PRL był miesiącem rodzinnych polowań na różne, uchodzące wówczas za luksusowe produkty jak kubańskie pomarańcze, czekolada czy szynka. Centrala handlu oraz sklepy przygotowywały się do niego z dużym wyprzedzeniem i z różnym skutkiem.


Kierownicy sklepów zapełniali magazyny, by móc wystawić towar tuż przed wybuchem zakupowej gorączki. Mimo to często zdarzały się wpadki i np. szampan czy cytrusy – symbol świąt w PRL – docierały do Polaków po Nowym Roku, ale i wtedy cieszyły się ogromnym powodzeniem. Polacy na zakupy przedświąteczne wybierali się do hal targowych i na bazary. Tam „mieszczuchy” mogły zdobyć wiejską kurę, kurczaka czy kawałek schabu.

Pani Ela, niegdyś kierowniczka sklepu spożywczego w Konstancinie pod Warszawą opowiada, że popyt był bardzo duży. – Żeby dla każdego starczyło, musiałam wydzielać klientom np. po kilogramie pomarańczy lub tylko dwie kostki masła do jednej ręki – wspomina. Przyznaje, że dumą jej sklepu były cukierki i bombonierki czekoladopodobne, których nigdy nie brakowało.

Czytaj też: „Ten kierowca fajny chłop, co popiera autostop”. Kultowe zjawisko PRL


Jak karp stał się wigilijną rybą czasów PRL?


Co w czasach PRL królowało na stołach? Ryby, która do dziś jest symbolem tych świąt, czyli karpia. Miał być „na każdym polskim wigilijnym stole”. Pomysłodawcą tego hasła miał być minister przemysłu Hilary Minc. To z jego inicjatywy powstały Państwowe Gospodarstwa Rybackie, które co roku dostarczały karpia i tylko karpia na polskie stoły. Na dodatek w zbyt małych ilościach.


Minc był Żydem z pochodzenia, więc z rodzinnego domu wyniósł smak tej ryby. Na PRL-owskich stołach karp zagościł, bo szanse na to, że po wojnie zagoszczą na stołach Polaków inne ryby słodkowodne, był znikomy. Poza karpiem na stołach można było znaleźć to, co przetrwało do dziś, czyli barszcz z uszkami lub pierogami a w niektórych regionach czy domach zupa grzybowa. Podawano także kapustę z grochem, śledzie, kompot z suszu, makowce i serniki.


W Wigilię i święta Bożego Narodzenia nie mogło też zabraknąć królowej wszystkich przyjęć, czyli sałatki jarzynowej. Dla wielu pań domu to był czas, kiedy mogły popisać się swoimi przetworami jak marynowane grzybki, buraczki czy papryka marynowana w occie oraz ogórki kiszone i konserwowe. W święta najczęściej serwowano rosół albo flaki oraz kotlety schabowe. Zarówno w II RP, jak i w PRL, przyświecała niezłomna zasada „czym chata bogata, tym rada”.

Kategorie: Telewizja

"Wyszłam za mąż, zaraz wracam" - Ewa Bem i Maria Czubaszek radośnie o rozwodzie

Dziennik - śr., 24/12/2025 - 15:17
"Wyszłam za mąż, zaraz wracam. Może nawet jeszcze prędzej. Bo w małżeństwie ja się raczej nie zagnieżdżę" - śpiewała Ewa Bem. Piosenka stała się wielkim przebojem, a autorka jej słów - wielką przyjaciółką piosenkarki. Co ciekawe, Ewa Bem przez długie lata podkochiwała się w autorze muzyki do tego hitu, Wojciechu Karolaku, który był mężem autorki tekstu, Marii Czubaszek. Beata Zatońska
Kategorie: Prasa

Pozywają polskie państwo na 1,5 miliarda. Chodzi o decyzję Morawieckiego

TVN24 Biznes i Świat - śr., 24/12/2025 - 15:10
PKP Cargo domaga się odszkodowania za wykonanie tak zwanej "decyzji węglowej" premiera Mateusza Morawieckiego z lipca 2022 roku, na mocy której transportowano węgiel kupiony za granicą. Spółka pozwała Skarb Państwa na ponad 1,5 miliarda złotych.
Kategorie: Telewizja

Ostatnia wola Jana Nowickiego. Jacek Cygan o niezwykłym prezencie dla Andrzeja Grabowskiego

Dziennik - śr., 24/12/2025 - 15:05
Jacek Cygan opublikował na Instagramie fotografię z Andrzejem Grabowskim, do której dołączył niezwykły wpis. To piękna historia o przyjaźni, życzliwości i pamięci. Jan Nowicki przed śmiercią wyraził życzenie, by rzecz, której używał na co dzień, trafiła do gwiazdora "Świata według Kiepskich".
Kategorie: Prasa

Ambasador Polski zatrzymany. MSZ wydało oświadczenie, w tle afera z Collegium Humanum

Dziennik - śr., 24/12/2025 - 14:34
Media poinformowały, że obecny ambasador Polski we Francji Jan R. jest wśród zatrzymanych przez funkcjonariuszy CBA w związku z aferę Collegium Humanum. Rzecznik MSZ Maciej Wewiór przekazał, że decyzją szefa MSZ Radosława Sikorskiego ambasador Polski we Francji Jan R. został zwolniony z kierowania placówką do czasu wyjaśnienia wątpliwości.
Kategorie: Prasa

Afera Collegium Humanum. Zatrzymany ambasador Polski we Francji

Gazeta Wyborcza — kraj - śr., 24/12/2025 - 14:16
Ambasadora Polski we Francji Jana R. zatrzymali we wtorek na lotnisku Chopina funkcjonariusze CBA. W poniedziałek i wtorek CBA zatrzymało też byłego wiceprezesa PKO Maksa K. oraz bankowca i członka zarządu VeloBanku Pawła P. Są zamieszani w aferę z fałszywymi dyplomami MBA.
Kategorie: Prasa

Potężna kara za "strategię nadużyć". Jest reakcja największej linii Europy

TVN24 Biznes i Świat - śr., 24/12/2025 - 14:15
Włoski urząd ochrony konkurencji nałożył na linię lotniczą Ryanair grzywnę w wysokości 256 milionów euro (ponad miliard złotych). To kara za stosowanie technicznych barier, które miały ograniczać sprzedaż biletów przez internetowe biura podróży i kierować klientów na stronę przewoźnika - poinformował "Guardian".
Kategorie: Telewizja
Subskrybuj zawartość