LogowanieNawigacjaTrybunał Konstytucyjny
Prezydent RP - aktualnościSejm RP - NewsZ Kancelarii Premiera
Strony partii politycznych obecnych w Sejmie VIII kadencji(w układzie alfabetycznym) Książki w promocjiPO — AktualnościPSLZNPBelferBlogBLOGI POLITYCZNE„Skrót myślowy” — blog Janiny ParadowskiejGra w klasy — blog Adama SzostkiewiczaNowe wątki na forum DPNPopularne stronyDzisiejsze: |
AktualnościQUIZ. Podajemy trzy nazwiska, odgadnij imię. Na pytaniu nr 9 wielu się wykładaW tym quizie podajemy trzy nazwiska, trzeba odgadnąć imię. Pytamy o znane postaci. Dasz radę odpowiedzieć poprawnie na wszystkie pytania?
Marta Kawczyńska
Kategorie: Prasa
Konflikt premiera z prezydentem przybiera na sile. "Trzeba jeszcze umieć rządzić"Znowu poważnie iskrzy na linii premier - prezydent. "Prezydent w Polsce nie jest od tego, żeby wzywać podległych rządowi urzędników państwowych" - powiedział premier Donald Tusk. Chodzi o zarzut prezydenta Karola Nawrockiego o zakaz spotkań szefów służb specjalnych z głową państwa. "Są formaty przewidziane konstytucją i ustawami, jak RBN" dodał.
Beata Zatońska
Kategorie: Prasa
Hitowa polska komedia powraca. "Nie spodziewaliśmy się aż tak wielkiego sukcesu"Zaledwie rok po premierze pierwszej części filmu "Dalej jazda!", twórcy zapraszają do kin na kontynuację komedii obyczajowej o rodzinie, która podbiła serca milionów widzów. Dystrybutor zapowiada jeszcze więcej humoru, wzruszeń i rodzinnego ciepła. W sieci pojawił się właśnie pierwszy zwiastun sequela. A kiedy film wejdzie do kin?
Piotr Kozłowski
Kategorie: Prasa
Rok białoruskiej agentury: Zdrady, prowokacje, raporty po 20 dolarów
Od Kowerdy do Netflixa
Białoruska agentura ma złożoną historię i jej współczesność sięga międzywojnia. Jedną z najbardziej znanych, a zarazem kontrowersyjnych postaci jest tu Borys Kowerda – młody zamachowiec, który w 1927 roku na warszawskim Dworcu Głównym zastrzelił radzieckiego posła Piotra Wojkowa. Moskwa uznała to za „akt wojny”. Kowerda był obywatelem Rzeczpospolitej, pochodził z Kotłów pod Bielskiem Podlaskim, ale utożsamiał się z białoruskością, a swój czyn motywował zemstą za zbrodnie bolszewików. W kieszeni miał nawet zdjęcia dla prasy. „Zabiłem Wojkowa za to wszystko, co bolszewicy zrobili w Rosji” – oświadczył po zatrzymaniu. Jego postać do dziś budzi emocje, a dla części Białorusinów pozostaje symbolem oporu przeciwko sowieckiej dominacji. Ale czy był prawdziwym agentem, a jeśli tak – na czyje zlecenie działał? Do dziś tego nie wiemy. W ślad za indywidualnymi aktami szła systemowa infiltracja. W latach 20. i 30. XX wieku sowieckie służby prowadziły na terenie II RP zakrojoną na szeroką skalę akcję werbunkową i dywersyjną. Jak opisuje w przejmującej relacji „W pazurach GPU” białoruski literat Franciszak Alachnowicz, metody werbunku były proste, ale skuteczne. Np. w Wilnie „do potencjalnej ofiary podchodził nieznajomy, udawał dawnego kolegę z Mińska i tak zmuszał samego zainteresowanego do wyjawienia, gdzie i kiedy mogli się wcześniej spotkać”. Ta sama gra ponoć toczy się i dziś. Współcześni agenci Mińska, działający pod kierownictwem Polaka z pochodzenia, szefa tamtejszego KGB, Jana Cierciela, jeszcze do niedawna byli bardzo skuteczni. O czym możemy się przekonać choćby z kina. Bowiem tam właśnie Białoruś stała się częstym motywem. W amerykańskim filmie o superbohaterach „Fantastyczna 4: Pierwsze kroki” (2025), pojawia się napis „Sunrise in Minsk” (Wschód słońca w Mińsku), w brytyjskim serialu szpiegowskim „Dzień Szakala” (2024) akcja toczy się m.in. w lesie pod białoruskimi Smorgoniami. Zaś w niemieckim thrillerze „Poza jurysdykcją” (2025), do obejrzenia na Netflixie, pojawia się wątek białoruskiej uchodźczyni politycznej. I bez wątpienia to nie przypadek, lecz przejaw głębszego trendu: Białoruś w globalnej wyobraźni zajmuje niszę „szarej strefy”, przestrzeni walk światowej agentury. Czytaj też: A gdzie te grube polskie pany? Syberyjska herstoria Są jednak i tacy agenci Mińska, którzy biorą udział w międzynarodowych operacjach przeciwko przestępczości zorganizowanej. W sierpniu 2025 roku białoruska agentka pod przybraną tożsamością wjechała do Izraela, gdzie pomogła rozbić siatkę handlu kobietami. To jednak wyjątek. Znakomita większość działań służb Łukaszenki ma charakter ofensywny i jest wymierzona w opozycję lub zachodnich sąsiadów. W kwietniu 2025 roku, w dzień swoich 81. urodzin, weteran białoruskiego ruchu niepodległościowego i lider emigracyjnej inicjatywy Wolna Białoruś, Zianon Pazniak, opublikował na Facebooku obszerne omówienie problemu infiltracji białoruskiego i rosyjskiego ruchu oporu przez służby. Jego post natychmiast stał się głównym tematem dyskusji w białoruskiej przestrzeni informacyjnej. Pazniak, archeolog z wykształcenia, jeden z założycieli Białoruskiego Frontu Ludowego „Odrodzenie” i ikona walki o niepodległość w końcówce lat 80., od 1996 roku przebywa na emigracji. Dla jednych wciąż pozostaje moralnym autorytetem i „symbolem odrodzenia narodowej świadomości Białorusinów”, dla innych – postacią kontrowersyjną, której retoryka nie zmieniła się od dziesięcioleci, a oskarżenia pozbawione są często twardych dowodów. Ma jednak wielkie doświadczenie i korzystając z niego, dokonał systematyzacji agentury, dzieląc ją na trzy kategorie: Agentura legalna – osoby działające jawnie, których funkcja jest znana władzom i społeczeństwu danego kraju. Wśród Białorusinów Pazniak wymienił polityków takich jak Anatol Labiedźka, Aleś Michalewicz i Mikołaj Demidenko – ci dwaj ostatni publicznie przyznali, że w przeszłości, będąc w więzieniu, zgodzili się na współpracę, by odzyskać wolność. Z rosyjskiej strony wymienił dziennikarza Jewgienija Kisielowa, ekonomistę Andrieja Ilłarionowa (dodajmy, powołanego przez Macierewicza do tzw. podkomisji smoleńskiej) oraz byłego oficera radzieckiego KGB Jurija Szweca. Agentura hybrydowa – to osoby, które są „białoruskimi patriotami, oficjalnie występują na rzecz wolności i niepodległości Białorusi i jednocześnie są agentami służb specjalnych”. Jak pisze Pazniak, „część z nich regularnie siedzi w więzieniu i tak dalej. To niebezpieczny typ agentury, ponieważ wzbudza zaufanie u Białorusinów (i [wywołuje] zamieszanie w umysłach naiwnych ludzi)”. Ale tu Pazniak nie wymienił nazwisk. Agentura podstawiona albo tajna – określona jako „zwykła, sprzedajna publiczność, kłamliwie podszywająca się pod Białorusinów-opozycjonistów”. Działać mają często według schematu „6 na 4”, gdzie probiałoruskie wystąpienia przeplatają się z opluwaniem białoruskich działaczy. I tutaj Pazniak również nie zaryzykował podania konkretnych przykładów. Reakcje na portalu Nasza Niwa, należącym do najstarszej białoruskiej gazety o tym samym tytule, były natychmiastowe i głęboko podzielone. Część komentatorów poparła Pazniaka. „Wszystko prawidłowo mówi Pazniak”, pisał anonim. „Pazniak ma rację! Zadaniem KGB-FSB jest rozmycie białoruskości, odwrócenie uwagi od białoruskiej sprawy, oczernienie jej lub uczynienie czymś drugorzędnym dla Białorusinów” – dodawał użytkownik o nicku Mx. Jednak wielu komentatorów zwracało uwagę na brak konkretów. „Na nieszczęście, znowu żadnych imion nie ma” – irytował się niejaki „М”. Pojawiały się też oskarżenia pod adresem samego Pazniaka. „Wybierz [sobie] swój typ agentury na dziś!” – pisał „Абу”. Pazniak zrobił robotę – można stawiać kropkę? Zdecydowanie nie, jego propozycja to po pierwsze swego rodzaju ranking agentów, po drugie – dotyczy konkretnego środowiska związanego z białoruską opozycją, a po trzecie – jak głosi dewiza dziennikarzy i szpiegów – „informacja z jednego źródła to dezinformacja”. Przyjrzyjmy się zatem agenturze białoruskiej w oparciu o konkretne przykłady, naświetlone przez „Naszą Niwę” oraz zachodnie media, tym bardziej że trwający jeszcze rok 2025 był pod tym względem szczególnie obfity. Czytaj też: ZSRR jako mem, czyli sowieckie kłamstwa Jedną z najgłośniejszych spraw było więc aresztowanie 8 września 2025 roku przez polski ABW Władysława Nadziejki. Ten 33-letni Białorusin prowadził w Polsce, w rejonie przygranicznym, w okolicach Białegostoku, firmę transportową, był taksówkarzem, a jednocześnie aktywnym członkiem białoruskiej organizacji patriotycznej Pospolite Ruszenie (Пасполітае рушэнне), uznanej przez reżim Łukaszenki za ekstremistyczną. Jak się zdaje, Nadziejko realizował dość popularny schemat: jako agent Mińska już w Polsce zadbał o swój wiarygodny wizerunek opozycjonisty i tak rozpoczął infiltrację środowisk emigracyjnych. Ponadto, jak zauważyli komentatorzy, sam fakt, że białoruskie KGB najpierw wpisało Pospolite Ruszenie na listę organizacji ekstremistycznych, a następnie wysłało do niej swojego agenta, wskazuje na wyrafinowaną grę, której celem jest dezintegracja i zastraszenie białoruskiej diaspory w Polsce. Równolegle do sprawy Nadziejki, w maju 2025 roku „Nasza Niwa” opublikowała dochodzenie w sprawie innego „szpiega z sąsiedztwa” – Iwana Miszczuka. Ten 42-letni fotograf przez lata aktywnie wgryzał się w środowisko białoruskiej diaspory w Warszawie. Uwieczniał na zdjęciach kluczowe wydarzenia, robił darmowe sesje zdjęciowe prominentnym opozycjonistom. Jak twierdzą dziennikarze, informacja o jego podwójnej tożsamości (dysponował paszportem operacyjnym na nazwisko Iwan Maszin) była znana części środowisk opozycyjnych już w 2023 roku, jednak nie upubliczniono jej w szerszym zakresie, co pozwoliło Miszczukowi kontynuować działalność. Dlaczego? To pytanie, na które nie umiemy odpowiedzieć. Historia Jauhena Dudkina stanowi jeden z najbardziej złożonych i wielowarstwowych przypadków ujawnienia współpracy z białoruskimi służbami. Dudkin, z wykształcenia historyk i nauczyciel, wyemigrował do Polski w 2018 roku. Był stypendystą Programu im. Kalinowskiego, doktorantem, a także szefem fundacji Białoruska Chrześcijańska Demokracja. Jego dotychczasowy wizerunek budowany był wokół działalności na rzecz białoruskiej kultury i praw mniejszości. 14 lutego 2025 roku „Nasza Niwa” opublikowała pierwszy artykuł ujawniający, że Dudkin jest agentem białoruskiego KGB. W odpowiedzi Dudkin stanowczo zaprzeczył, określając doniesienia jako „kampanię oszczerstw” wymierzoną w jego „skuteczną działalność”. Dziś te posty są niedostępne. Jednak już 17 lutego w wywiadzie dla „Euroradia”, Dudkin przyznał się, że od 2012 do 2016 roku współpracował z białoruskim kontrwywiadem jako tajny współpracownik o pseudonimie „Radziwiłł”. Jego zadaniem było dostarczanie informacji o „antypaństwowych” rozmowach i działaniach w środowisku Kościoła Katolickiego, białoruskiej chadecji oraz innych organizacji. Donosił również na studentów podejrzewanych o „radykalizm”. Wśród osób, które wymienił, znalazł się m.in. Paweł Łatuszka, ówczesny minister kultury Białorusi. Dudkin zeznał, że nie chciał przyjmować pieniędzy, lecz funkcjonariusze KGB nalegali, aby pobierał honoraria w wysokości 20 dolarów i kwitował ich odbiór. 21 lutego 2025 roku również na Facebooku Dudkin opublikował listę dziesięciu osób, na które donosił, podkreślając, że jest to tylko fragment, a większość osób, które inwigilował, nadal przebywa na Białorusi. 26 sierpnia 2025 roku Dudkin wystosował natomiast oficjalne pismo do redakcji „Naszej Niwy”, w którym wszystkiemu zaprzeczył. Nazwanie go agentem KGB określił jako „kłamstwo”, a swoją współpracę z białoruskim kontrwywiadem przed 2016 rokiem przedstawił jako działalność „na korzyść Białorusi”, mającą na celu jedynie monitorowanie kontaktów obywateli z obcymi służbami. Jednocześnie we wpisach w mediach społecznościowych nadal komentuje kwestie związane z agenturą i wskazuje – z pozycji osoby wtajemniczonej – którzy agenci są „najniebezpieczniejsi”. Dodajmy, że Jan Malicki, dyrektor Studium Europy Wschodniej Uniwersytetu Warszawskiego oraz Programu im. Kalinowskiego, którego beneficjentem był Dudkin, w oświadczeniu zapewnił, że o ewentualnej współpracy Dudkina z KGB „oczywiście nic nie wiedział”. Historia, która łączy w sobie wątki romansowej prowokacji, niemałych pieniędzy i tajemniczego zniknięcia – najgłośniejsza i wciąż najbardziej zagadkowa sprawa białoruskiej opozycji na emigracji. Jej centralną postacią jest Angelika Mielnikowa, była rzeczniczka opozycyjnej Rady Koordynacyjnej – organu politycznego uznawanego przez część społeczności międzynarodowej za reprezentację Białorusinów, który działa na emigracji z siedzibą w Warszawie i którego przedstawiciele regularnie zabierają głos w instytucjach unijnych, w tym w Parlamencie Europejskim. Czytaj też: Zapomniane ludobójstwo. „Zestrzeliwaliśmy niemowlęta jeszcze w locie” Mielnikowa ostatni raz kontaktowała się ze współpracownikami 21 marca 2025 roku. Jak się później okazało, już 26 lutego opuściła terytorium Polski i Unii Europejskiej i poleciała do Londynu. Stamtąd udała się na Sri Lankę, gdzie od 28 lutego do 7 marca przebywała z dziećmi w pięciogwiazdkowym hotelu. 7 marca poleciała do Dubaju – i tam ślad po Mielnikowej się urywa. Jednocześnie, jak ujawniła później inicjatywa „Kiberpartyzany” – białoruska grupa hakerskich aktywistów specjalizująca się w atakach na reżim Łukaszenki i ujawnianiu danych służb – w marcu z konta funduszu Białoruś Liberty, którym zarządzała, wypłynęła suma 150 tys. dolarów. Fundusz ten, założony przez nią samą, służył pozyskiwaniu grantów na działalność opozycji. Prawdziwa bomba wybuchła jednak w maju, kiedy „The Insider” i polski tygodnik „Polityka” opublikowały wspólne śledztwo, ujawniające romans Mielnikowej z Aleksiejem Łobiejewem. Mężczyzna ten, posługujący się służbowym paszportem na nazwisko Aleksiej Gordiejew, okazał się oficerem służb bezpieczeństwa Białorusi. Według śledztwa para spotykała się od co najmniej 2023 roku, wspólnie wypoczywając na Kubie i Sri Lance. Dla jej otoczenia było oczywiste, że taki człowiek musi być związany z reżimem, jednak sama Mielnikowa zdawała się tego nie dostrzegać lub to ignorować. Czy Mielnikowa była od początku agentką, czy została wmanewrowana we współpracę? To kluczowe pytanie pozostaje bez jednoznacznej odpowiedzi. Naczelny „The Insidera”, Timur Olewski, skłaniał się ku tezie, że była raczej ofiarą. Z kolei była oficer polskiego kontrwywiadu, major Anna Grabowska-Siwiec dla TVP Info stwierdziła, że Mielnikowa „przeszła szkolenia” i „postawiono jej” w Polsce „bardzo konkretne zadania”. Białoruski reżim nie tylko wysyła swoje służby zagranicę, ale z równym zapałem poluje na obcych agentów u siebie. Paradoksalnie, w tym przypadku ofiarą może paść niemal każdy cudzoziemiec. Doskonałą ilustracją tej polityki strachu i prowokacji jest sprawa polskiego zakonnika, Grzegorza Gawła. Został on zatrzymany we wrześniu 2025 roku pod zarzutem szpiegostwa. Białoruska telewizja wyemitowała reportaż z nagraniem jego rzekomego aresztowania, co polski MSZ określił jako „świadomą prowokację”. Na nagraniach widać, jak zatrzymany mówi po polsku o dokumentach dotyczących manewrów Zapad 2025, a funkcjonariusze prezentują rzekome dowody: gotówkę w różnych walutach i karty SIM. Po tym głośnym incydencie i medialnej nagonce, sprawa Grzegorza Gawła zniknęła z pierwszych stron gazet. Na Białorusi cisza. Jednak zanim to nastąpiło, tamtejsze media opublikowały szereg „poradników dla obywateli”. W materiałach na portalach takich jak BiełTA, w formie pytań i odpowiedzi, radzono, jak nie dać się zwerbować polskim służbom: przestrzegano przed nowymi znajomościami w mediach społecznościowych, ofertami lukratywnej pracy za granicą, a nawet przed udzielaniem „drobnych informacji, np. o ruchu wojsk”. Pojawiały się też teksty skierowane do tych, którzy już „dali się wplątać”, zachęcające ich do dobrowolnego zgłoszenia się do KGB. Ale sprawa Gawła nie jest odosobniona. To jedynie najgłośniejszy przykład szerszej tendencji, w której obcokrajowcy, a szczególnie obywatele państw UE, stają się celem białoruskich służb. Ich procesy są niemal zawsze tajne, a zarzuty – absurdalne. Jedną z najbardziej wstrząsających historii jest przypadek obywatela Litwy, Sergiusza Botwicza. Został on skazany na 13 lat więzienia za „szpiegostwo” i „działalność agenturalną”. W liście przemyconym z „Wilczych Nor”, czyli kolonii karnej nr 22 na Białorusi, Botwicz opisuje, jak został „porwany przez funkcjonariuszy KGB”, gdy przyjechał odwiedzić siostrę i groby rodziców. Twierdzi, że przez półtora roku przetrzymywano go w izolatce, poddawano wielogodzinnym przesłuchaniom, głodzono, nie leczono jego przewlekłych chorób. Białoruskie służby miały wymuszać na nim zeznania, że jest pracownikiem litewskich służb specjalnych. Ofiarą padają także duchowni. Ksiądz Henryk Okołowicz, 65-letni białoruski duchowny katolicki, został skazany na 11 lat kolonii za rzekomy „szpiegostwo na rzecz Polski i Watykanu”. Jak relacjonuje „Nasza Niwa”, podczas śledztwa doszło do prowokacji: funkcjonariusz KGB wyszedł z pokoju, zostawiając na stole pistolet, prawdopodobnie licząc, że ksiądz popełni samobójstwo. Okołowicz nie przyznał się do niczego. Czytaj też: Demon-kobieta. Więcej niż kryminał z Galicji Wschodniej W ten sposób Mińsk przekształca się we współczesny odpowiednik zimnowojennego Berlina, gdzie atmosfera powszechnej nieufności i strachu podsycana jest przez regularnie organizowane „polowania na szpiegów”. Każdy cudzoziemiec, zwłaszcza z Zachodu, może stać się następnym Grzegorzem Gawłem, kolejnym numerem na coraz dłuższej liście zakładników reżimu. Podczas gdy jedni infiltrują opozycję, a inni znikają, istnieje także trzecia droga – emerytura. Ten model idealnie ilustruje historia byłego polskiego sędziego Tomasza Szmydta, który zbiegł na Białoruś w maju 2024 roku. Desperacki ruch agenta, któremu w Polsce groziła dekonspiracja i więzienie. Jako „spalony” nie mógł już pełnić swojej dawnej, zakonspirowanej funkcji. Zamiast tego reżim zaoferował mu posadę w aparacie propagandowym, przekształcając go z tajnego w jawnego współpracownika. Taka transformacja dokonała się w międzynarodowej redakcji radia „Białoruś”, gdzie obywatele UE, często z kryminalną przeszłością, za białoruskie ruble wykonują zadania. Jednym z projektów jest „Wolne Słowo dla Polski”. W jego ramach przez sześć godzin dziennie opowiada się po polsku, jak dobrze się żyje pod rządami Łukaszenki. I to właśnie tu Szmydt otrzymuje konkretne, udokumentowane wynagrodzenie za pracę. W 2024 roku za napisanie 110 scenariuszy do programu zapłacono mu 22 tys. rubli białoruskich (ok. 23 540 zł). W roku 2025 jego pensja więcej niż się podwoiła – za 273 scenariusze otrzymał 54,6 tys. rubli (ok. 58 400 zł). To nie jest wynagrodzenie za tajną służbę, lecz oficjalna wypłata dla propagandysty. Jest to zatem swoista emerytura – finansowany przez reżim spokojny żywot w zamian za lojalność i dalszą, już jawną, służbę. Oprócz tego były sędzia przestał być anonimowym autorem tekstów, by stać się gwiazdą reżimowej propagandy. Jego główne zadanie polega teraz na publicznej obronie reżimu – podczas siódmego zaprzysiężenia Łukaszenki na prezydenta, BiełTA przedstawiała go jako „międzynarodowego eksperta”, który z powagą komentował „wysokie standardy demokratyczne” białoruskich wyborów. Szmydt regularnie pojawia się też w programach propagandowych, takich jak te prowadzone przez Romana Samula – łotewskiego szpiega oskarżonego o współpracę z rosyjskimi służbami. W tym towarzystwie były sędzia z zapałem atakuje polskie władze, oskarżając je o „totalitaryzm” i „łamanie standardów demokratycznych”. I tu jego działalność jest ściśle zintegrowana z siatką innych „emerytowanych” agentów – tworzy zwartą grupę z Edikasem Jagelavičiusem, ściganym na Litwie za szpiegostwo, oraz białoruskim ideologiem Aleksiejem Dziermantem. Żywa reklama mińskiego azylu dla kryminalistów i zdrajców. Apel: nie otwierajmy granic agentom! Wolność dla Poczobuta! Na tym można by zakończyć – nie ma tu świetlistych postaci. Kontakt z agenturą Łukaszenki zawsze brudzi, a miński rubel, przekazany przez służby Cierciela, przywiera do ręki na długo. Ta świadomość jest kluczowa właśnie teraz, gdy otwierają się kolejne przejścia graniczne z Białorusią. Nie przepuśćmy agentów. A jeśli ich zatrzymamy – a wiemy, że są wśród nas – wykorzystajmy przewagę. Wymuśmy wypuszczenie Andrzeja Poczobuta. Jego trwanie w więzieniu to nie tylko ciężar na naszym sumieniu. To policzek dla Polski – państwa, które aspiruje do roli regionalnego lidera i jest 20. gospodarką świata. Wolność Poczobuta nie może być tematem pobocznym. Czytaj też: Podlasie i psy Sienkiewicza, czyli o miedzę Rzędziana za daleko Kategorie: Telewizja
QUIZ. 20 pytań o życiu codziennym czasów PRL. Na ilu z nich się wyłożysz?Ten quiz to 20 pytań, które wrócą wspomnieniami do dawnych lat, do minionej epoki i czasów PRL. Pytamy o codzienność, zwyczaje i trochę o politykę. Młodzi już na 2. pytaniu będą mieli pod górkę. A jak poradzą sobie ci, którzy wtedy żyli? Na ilu pytaniach się wyłożą?
Marta Kawczyńska
Kategorie: Prasa
Tragiczna śmierć bezdomnej Polki w Niemczech. Policja podejrzewa zabójstwoDo pożaru doszło w poniedziałek 3 listopada późnym wieczorem na zarośniętej posesji w dzielnicy Lerchenau w Monachium. Jak podaje portal „Abendzeitung”, ogień zajął prowizoryczne schronienie zbudowane z drewna, w którym przebywały dwie bezdomne kobiety. Okoliczni mieszkańcy natychmiast zaalarmowali straż pożarną. Podczas akcji gaśniczej strażacy znaleźli zwęglone ciało kobiety. Tożsamość kobiety – podobnie jak przyczyna zgonu – początkowo była nieznana. Sekcja zwłok ujawniła jednak jednoznaczne oznaki przestępstwa z użyciem przemocy. Późniejsza analiza DNA wykazała, że ofiarą była 32-letnia Polka. Monika M., która mieszkała w samodzielnie zbudowanej drewnianej szopie od dłuższego czasu. Śledczy spotkali drugą mieszkankę w pobliżu miejsca pożaru. Kobieta obserwowała akcję gaśniczą i początkowo została uznana przez śledczych jedynie za świadka. Jak się okazało, 28-letnia Szwedka była najprawdopodobniej współlokatorką ofiary. W piątek komenda główna policji w Monachium zatrzymała 28-latkę pod zarzutem podpalenia. Sąd rejonowy w Monachium w czwartek wydał nakaz aresztowania 28-letniej kobiety podejrzanej o zabójstwo. Obywatelka Szwecji została następnie przewieziona do zakładu karnego w Stadelheim, gdzie pozostanie w areszcie tymczasowym do odwołania. Zatrzymana do tej pory nie odniosła się do stawianych jej zarzutów. Policja skontaktowała się już z rodziną ofiary, która mieszka w Polsce. Czytaj także: Aresztowana za próbę zamordowania matki. „Zabiję ją jeszcze raz” Kategorie: Telewizja
Tak zmieniła się wdowa po Andrzeju Łapickim. Trudno ją rozpoznać [FOTO]O tym małżeństwie swego czasu było bardzo głośno. Kamila Łapicka, wdowa po Andrzeju Łapickim, gdy jej mąż zmarł, wycofała się z życia publicznego. Ostatnio znowu zrobiło się o niej głośno. Tym razem powodem są jej sukcesy, które odniosła za granicą. Jak dziś wygląda Kamila Łapicka? Czym się zajmuje?
Marta Kawczyńska
Kategorie: Prasa
Tu większość mieszkańców cieszy się, kiedy spada pierwszy śnieg. Tylko jeden z nich patrzy za okno z niepokojemGdy w listopadzie spada w okolicach Oslo pierwszy śnieg, większość Norwegów wyciąga narty z piwnic i cieszy się, że zima wróciła. Tylko jeden z nich patrzy za okno z niepokojem. To Ole Christian Mork, który kieruje jednym z największych na świecie zadaszonych ośrodków narciarskich.
Michał Ignasiewicz
Kategorie: Prasa
Co dalej ze Zbigniewem Ziobrą? Jest kilka możliwych scenariuszyZarzuty wobec Zbigniewa Ziobry dotyczą m.in. nadużyć przy zarządzaniu Funduszem Sprawiedliwości, przekraczania uprawnień, niedopełniania obowiązków i kierowania zorganizowaną grupą przestępczą. Prokuratura wydała postanowienie o przymusowym doprowadzeniu polityka przez funkcjonariuszy Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego. W standardowych sytuacjach śledczy ustalają z podejrzanym, kiedy stawi się on w prokuraturze. Tutaj jednak wygląda to nieco inaczej. Prokuratorzy uzasadniają wniosek o zatrzymanie polityka obawą, że Ziobro może utrudniać postępowanie lub nie stawić się na wezwanie. Jeśli służby nie zdołają zatrzymać posła, śledczy mogą skierować do sądu wniosek o jego tymczasowe aresztowanie. – Ze wskazaniem, iż wniosek ten dotyczy osoby, która się już ukrywa – podkreślał prok. Piotr Woźniak, szef zespołu śledczego nr 2 Prokuratury Krajowej, który od ponad 1,5 roku prowadzi wielowątkowe śledztwo dotyczące m.in. „ustawiania” konkursów na wielomilionowe dotacje z Funduszu Sprawiedliwości. Jeśli sąd uwzględni taki wniosek, prokurator wydaje list gończy i zleca dalsze poszukiwania na terenie całego kraju. Gdyby jednak służby stwierdziły, że były minister nie przebywa w Polsce, kolejnym etapem są poszukiwania Europejskim Nakazem Aresztowania (ENA), który obowiązuje na terenie obszarze Unii Europejskiej, a także poprzez Interpol. Ten ostatni wariant oznacza możliwość akcji w ponad 190 państwach na całym świecie. Już wiadomo, że poseł PiS jest poza granicami kraju – na Węgrzech. W piątek polityk sam przyznał, że przebywa obecnie w Budapeszcie. Tłumaczył, że jest tam z powodów zdrowotnych, bo kontynuuje leczenie po operacji nowotworu przełyku. Prokuratura stwierdziła jednak, że opinia biegłego onkologa nie wykazała przeciwwskazań do udziału byłego ministra w czynnościach procesowych. Obrońca posła, mecenas Bartosz Lewandowski, przekonywał, że były szef resortu sprawiedliwości nie ukrywa się, a prokuratura zna jego dokładny adres. Sam Zbigniew Ziobro nie zadeklarował jednoznacznie, ani że wystąpi o azyl polityczny na Węgrzech – jak to zrobił Marcin Romanowski – ani że wróci do Polski. Teoretycznie węgierski sąd mógłby nadal zająć się ENA, niezależnie od azylu. Przepisy mówią też jednak, że dany kraj może odmówić wykonania ENA, gdyby wiązało się to z naruszeniem wolności i praw człowieka. Do takiej odmowy nie potrzeba więc nawet przyznanego poszukiwanemu azylu. Były minister zapowiedział na razie jedynie to, że „będzie się bronić”. – Zamierzam się bronić, zamierzam używać słowa, zamierzam używać prawdy – podkreślił polityk w jednym z wywiadów. Dodał też, że przyjdzie czas, aby „każdy z tych zarzutów wyjaśnić, bo ja nie mam nic do ukrycia, tylko zrobimy to w sposób cywilizowany, bo tego też wymaga interes publiczny”. Ziobrze grozi do 25 lat więzienia, jeśli zarzuty dotyczące nadużyć i nielegalnego wydatkowania środków z Funduszu Sprawiedliwości zostaną potwierdzone w sądzie. Czytaj też: Prokuratura stawia zarzuty Ziobrze i zleca ABW jego zatrzymanie Kategorie: Telewizja
Trump nie leci na szczyt G20 z powodu miejsca, gdzie się odbywa. "To absolutna hańba"Na szczycie G20 w RPA nie będzie żadnego przedstawiciela amerykańskiego rządu. Decyzję tę ogłosił Donald Trump. Jak powiedział, chodzi o sytuację Afrykanerów w tym kraju.
Beata Zatońska
Kategorie: Prasa
Błyskawiczny ruch prokuratury w sprawie Ziobry. Prokuratura wydała postanowienieStało się to natychmiast po uchyleniu przez Sejm immunitetu byłem ministrowi sprawiedliwości Zbigniewowi Ziobrze. Prokurator wydał postanowienie o przedstawieniu posłowi PiS zarzutów popełnienia 26 przestępstw oraz postanowienie o jego zatrzymaniu i przymusowym doprowadzeniu do siedziby Prokuratury Krajowej. Wykonanie postanowienia o zatrzymaniu powierzono funkcjonariuszom ABW.
Beata Zatońska
Kategorie: Prasa
Diabelski QUIZ ortograficzno-biologiczny. Potrafisz napisać te nazwy zwierząt? 100 proc. nie dostanie niktW tym quizie trzeba wykazać się zaawansowaną wiedzą z ortografii i biologii. Nie każdy da sobie radę. Ale próbujmy. To jest naprawdę bardzo trudny QUIZ.
Beata Zatońska
Kategorie: Prasa
Nowy serial kryminalny numerem jeden w Polsce. To adaptacja nienapisanej książkiPolacy uwielbiają Harlana Cobena. Do tego stopnia, że choć na Zachodzie nowy serial kryminalny "Lazarus" stworzony przez słynnego pisarza zbiera kiepskie recenzje, to w Polsce nagłówki prasowe grzmią o "arcydziele", a produkcja okazuje się hitem numer jeden platformy streamingowej. Gdzie można ją oglądać?
Piotr Kozłowski
Kategorie: Prasa
Czynszowa przepaść między Warszawą i Wiedniem? SprawdziliśmyTrudniejsze od budowania mieszkań z preferencyjnym czynszem jest ich późniejsze utrzymywanie oraz zarządzanie wspomnianymi lokalami. Jednocześnie problemy z zarządzaniem (np. ściągalnością czynszów) hamują realizację kolejnych inwestycji. Chodzi nie tylko o konieczność dopłacania do obecnego, deficytowego zasobu lokali, ale też niechęć gmin do realizacji kolejnych inwestycji, które z czasem będą wymagały wydatkowania większych środków (wraz ze zużyciem budynków). Takie wnioski można wyciągnąć po obserwacji „rodzimego podwórka”. Eksperci portalu RynekPierwotny.pl w kontekście utrzymania mieszkań komunalnych prezentują nowe dane o ich zadłużeniu. Te statystyki warto porównać z informacjami dotyczącymi wiedeńskich oraz bardziej ogólnie – austriackich lokali komunalnych. Wiedeń bywał bowiem w przeszłości przedstawiany jako przykład dla Polski. Przed prezentacją zadłużeniowych statystyk z Austrii, warto pochylić się nad najnowszymi danymi, które dotyczą polskiego zasobu mieszkań gminnych. Okazja jest bardzo dobra, ponieważ Główny Urząd Statystyczny niedawno opublikował nowe informacje odnośnie zadłużenia gminnych mieszkań. Mowa o danych, które są publikowane w cyklu dwuletnim. Najnowsze statystyki GUS bazujące na deklaracjach gmin, prezentują sytuację z końca 2024 r. Zadłużeniowy problem dotyczący gminnych mieszkań w Polsce łatwiej ocenić analizując go w szerszej perspektywie. Eksperci portalu RynekPierwotny.pl przypominają zatem, że liczba mieszkań gminnych z zadłużeniem (za czynsz i/lub media) zmieniała się następująco w ciągu kolejnych lat:
Warto dodać, że powyższe statystyki prócz typowych lokali komunalnych i socjalnych obejmują dodatkowo mniej liczne mieszkania, które są zarządzane przez gminne jednostki oświaty i kultury, placówki wykonujące działalność leczniczą i ośrodki pomocy społecznej. Po uwzględnieniu wszystkich badanych mieszkań, kwota zaległości na jeden zadłużony lokal znacząco przekracza 10 tys. zł. Kolejny spadek liczby zadłużonych mieszkań gminnych to nie tylko efekt bardziej zdecydowanej egzekucji zaległości przez niektóre gminy albo umorzeń. Warto również pamiętać, że od lat topnieje zasób lokali zarządzanych przez gminy (z powodu sprzedaży, wyłączania z użytku oraz wyburzeń). GUS podaje, że liczba lokali mieszkalnych z gminnego zasobu (wraz z lokalami zarządzanymi przez gminne jednostki budżetowe), według stanu na koniec 2024 r. wyniosła 755 700. Ten wynik obejmuje liczne pustostany, których ubiegłoroczną liczbę oszacowano na około 80 tys. Dwa lata wcześniej, czyli pod koniec 2022 r. łączna liczba gminnych mieszkań wynosiła jeszcze 778 800. Innymi słowy, liczba „M” zarządzanych przez gminy w ciągu dwóch lat skurczyła się o ponad 23 tys. Tak więc relacja liczby zadłużonych mieszkań do ogółu gminnych lokali (wraz z pustostanami) nie poprawiła się bardzo znacząco od 2022 r. do 2024 r. Mowa o wyniku wyraźnie przekraczającym 40 proc., który po odjęciu gminnych pustostanów byłby zbliżony nawet do 50 proc. W przypadku polskich mieszkań gminnych sytuacja jest ekstremalna, ponieważ mniej więcej co drugi lokator posiada zaległości. Warto mieć jednak świadomość, że większy od przeciętnego problem zaległości z tytułu czynszu i opłat nie jest rzadkością wśród lokatorów mieszkań przeznaczonych do preferencyjnego wynajmu. Taką zależność obserwujemy również w przypadku Austrii, gdzie lokatorzy mieszkań komunalnych częściej niż pozostali najemcy zalegają z czynszem oraz innymi zobowiązaniami. Nie ma jednak mowy o tak problematycznej sytuacji jak w Polsce. Skąd wiemy, jak wygląda spłacalność czynszu w austriackich mieszkaniach komunalnych? Informacji na ten temat dostarcza coroczna publikacja autorstwa Statistik Austria, czyli austriackiego odpowiednika GUS. Najnowszy taki raport pod tytułem „Wohnen 2024” informuje, że ubiegłoroczny udział najemców mieszkań komunalnych posiadających zadłużenie wynosił w całej Austrii około 8 proc. – 13 proc. (zależnie od kwartału). Wynik obliczony dla prywatnego najmu był mniej więcej dwa razy mniejszy, ale pamiętajmy, że chodzi o osoby, które stać na droższy wynajem rynkowy. Nie tylko z polskiego punktu widzenia sytuację, w której ok. 10 proc. lokatorów mieszkań komunalnych zalega z czynszem, można uznać za dobrą. Zbliżenie się do takiego wyniku w naszych warunkach będzie trudne – nawet przy ewentualnej zmianie zasad ustalania czynszów i dodatków mieszkaniowych. Pamiętajmy, że polityka wykupów „M” z bonifikatą, która jest nadal prowadzona przez gminy, usunęła z gminnego zasobu wielu najemców o nieco lepszej sytuacji finansowej. Czytaj też: Cenowe ekstrema cen mieszkań. Największe wzrosty i spadki Kategorie: Telewizja
Tragiczne skutki tornada w Brazylii. Zabici i wielu rannychWedług władz stanu Parana tornado, które przeszło przez ten stan w piątek późnym popołudniem, miało poziom F3 w sześciostopniowej skali Fujity (od F0 do F5), co oznacza, że wiatr miał prędkość przekraczającą 250 km/godz. Tornado pojawiło się po kilku dniach trudnych warunków pogodowych w stanie Parana, w tym ulewnych deszczów i gradu. Najmocniej wskutek przejścia tornada ucierpiało 14-tysięczne miasto Rio Bonito do Iguacu, gdzie według szacunków służb ratunkowych zniszczonych lub uszkodzonych zostało 80 proc. budynków. Na zdjęciach i nagraniach wideo zamieszczanych przez mieszkańców na platformach społecznościowych widać zerwane dachy budynków, przewrócone samochody i połamane drzewa. Brazylijski Krajowy Instytut Meteorologii utrzymuje ostrzeżenie przed burzami w całym stanie Parana, a także w południowych stanach Santa Catarina i Rio Grande do Sul, na granicy z Argentyną i Urugwajem. Czytaj też: Niemiecki generał ostrzega NATO. Rosja może przeprowadzić „mały atak” Kategorie: Telewizja
Mięso za mniej niż 10 złotych. Spore limity, okazja przed długim weekendemPrzed nami długi weekend listopadowy, dlatego też warto wybrać się do sklepów i skorzystać z promocji. A tych zwłaszcza w takich sklepach jak Biedronka, Lidl, czy Aldi nie brakuje. Jedna z ofert dotyczy mięsa. To gratka dla fanów schabowych. Limity są naprawdę duże. Jakie są zasady promocji? Do kiedy można skorzystać z oferty?
Marta Kawczyńska
Kategorie: Prasa
Pogrzeb Jerzego Derfla został odwołany. Przyjaciel kompozytora zabrał głosWiadomość o śmierci Jerzego Derfla obiegła media kilka dni temu. Pogrzeb uznanego kompozytora miał odbyć się 7 listopada. Ceremonia została jednak odwołana. Przyjaciel rodziny mówi o "wysłanych pismach". Co dokładnie miał na myśli?
Marta Kawczyńska
Kategorie: Prasa
Tak taniego masła w Biedronce jeszcze nie było. Promocja trwa tylko jeden dzieńTuż przed długim weekendem Biedronka mocno obniża cenę produkty nazywanego "królem drożyzny". Masło, bo o nim mowa, jeszcze nigdy nie było tak tanie. Promocja trwa tylko jeden dzień. Jakie są zasady promocji? Jakie limity obowiązują?
Marta Kawczyńska
Kategorie: Prasa
Szefostwo PKP PLK ugięło się pod kolejarskimi protestami - m.in. w CzęstochowieJak chcecie przyłączać, to nie Częstochowę do Sosnowca, lecz odwrotnie - denerwowała się załoga Zakładu Linii Kolejowych na wiecu dwa tygodnie temu.
Kategorie: Prasa
Akcja „Polska na TAK!”. Kamery TVP w 11 miejscach wybranych przez widzówWidzowie TVP Info od pierwszych dni po inauguracji akcji „Polska na TAK!” zgłaszali miejsca, z których są dumni. 8 i 9 listopada, w weekend poprzedzający finał akcji, kamery Telewizji Polskiej i mikrofony Polskiego Radia będą obecne w 11 miastach, które widzowie zgłaszali do plebiscytu. Zwycięzcami są: Siemczyno, woj. pomorskie Bytom Odrzański, woj. lubuskie Głogów, woj. dolnośląskie Konin, woj. wielkopolskie Niwki, woj. opolskie Brachlewo, woj. pomorskie Maków Mazowiecki, woj. mazowieckie Gorlice, woj. małopolskie Sokółka, woj. podlaskie Wiązownica Kolonia, woj. świętokrzyskie Jasło, woj. podkarpackie W sobotę reporterzy odwiedzają Jasło, Sokółkę oraz Wiązownicę Kolonię. Do pozostałych miejscowości zawitają w niedzielę i poniedziałek. Czytaj też: „Polska na TAK!”. Wielki koncert niepodległościowy w Lublinie Akcja „Polska na TAK!” to nowy projekt Telewizji Polskiej i Polskiego Radia, który łączy pokolenia, regiony i środowiska w duchu dumy, pozytywnej energii oraz nowoczesnego patriotyzmu. Została zainaugurowana 11 października, na miesiąc przed Narodowym Dniem Niepodległości, w Muzeum Józefa Piłsudskiego w Sulejówku. Osią projektu jest symboliczna „jedenastka”. W ramach akcji powołano 11 ambasadorów „Polski na TAK!”, którzy reprezentują różne dziedziny życia publicznego – od sportu i muzyki, przez sztukę i literaturę, po media i działalność społeczną. Każdy z ambasadorów wybrał jedno miasto i inicjatywę, które stały się częścią ogólnopolskiej mapy „Polska na TAK!”. 11 listopada, w dniu Narodowego Dnia Niepodległości, odbędzie się zwieńczenie akcji i wielki koncert w Lublinie z udziałem największych polskich gwiazd. Koncert na Placu Zamkowym ma połączyć pokolenia i przedstawić historię wolnej Polski w nowoczesnej oprawie muzycznej. Na scenie wystąpią m.in. Kayah, Igor Herbut, Natalia Kukulska, O.S.T.R., Grubson, Alicja Szemplińska, Kacperczyk, WaluśKraksaKryzys, Natalia Nykiel, Reni Jusis, Piotr Kupicha, Eldo, Maciej Musiałowski, Wiktor Dyduła i Mery Spolsky. Transmisja 11 listopada o godz. 17:35 w TVP1 i TVP VOD. Tego samego dnia o godz. 11:11 odsłonięty zostanie mural autorstwa Mateusza Bąka przy ul. Zamojskiej 21 w Lublinie. Transmisja wydarzenia w TVP Info i TVP2. Mural będzie pierwszym z serii dzieł, które powstaną w polskich miastach w ramach akcji promującej nowoczesny patriotyzm, dumę z lokalności i wspólnotę. Akcja nie kończy się 11 listopada. Od grudnia ekipa TVP będzie odwiedzać różne miejsca w Polsce, i zostawiać w nich mural „Polski na TAK!”. Do uczestnictwa w akcji będą również zachęcani uczniowie w szkołach. Zapraszamy do udziału! Czytaj też: Duma z miejsc, które kochamy. „Polska na TAK!” oczami widzów Kategorie: Telewizja
|
Sondaże polityczneAnkietaStudio Opinii
TVN24 - wiadomości, KrajGazeta Wyborcza — kraj
wnp.pl Informacje z otoczenia przemysłu
TOK.fm - Najważniejsze informacje z Polski
TVN24 Biznes i ŚwiatPortaleTVP.Info300polityka
Dziennik
Wirtualnemedia.pl
CzęstochowaZ serwisów lokalnych Urząd Miasta CzęstochowyPowiat CzęstochowskiDziennik Zachodni - Częstochowa
Gazeta.pl — Częstochowa
wCzestochowie.pl
Częstochowa - samorząd
|
Ostatnie odpowiedzi
15 lat 13 tygodni temu
17 lat 48 tygodni temu