LogowanieNawigacjaTrybunał Konstytucyjny
Prezydent RP - aktualnościSejm RP - NewsZ Kancelarii Premiera
Strony partii politycznych obecnych w Sejmie VIII kadencji(w układzie alfabetycznym) Książki w promocjiPO — AktualnościPSL
ZNPBelferBlogBLOGI POLITYCZNE„Skrót myślowy” — blog Janiny ParadowskiejGra w klasy — blog Adama SzostkiewiczaNowe wątki na forum DPNPopularne strony |
AktualnościPrzez ten lek zawiesili Świątek. GIF z inspekcją w firmie farmaceutycznejWyniki kontroli będą znane w przyszłym tygodniu – przekazał rzecznik Głównego Inspektoratu Farmaceutycznego Damian Kuraś. W wydanym w piątek oświadczeniu GIF poinformował, że firma farmaceutyczna wytwarza zarówno produkty lecznicze z melatoniną, jak również z trimetazydyną (lek nasercowy stosowany w chorobie niedokrwiennej serca), której minimalną obecność stwierdzono w próbce pobranej do badania antydopingowego od polskiej tenisistki. Do tej pory do GIF nie wpłynęły zgłoszenia podejrzenia wady jakościowej produktów leczniczych tego podmiotu, zawierających wymienione substancje. „Doniesienia prasowe traktujemy jako zgłoszenie podejrzenia wady jakościowej produktu leczniczego i podejmujemy działania, w tym niezapowiedzianą inspekcję w miejscu wytwarzania produktu, aby potwierdzić lub wykluczyć wadę jakościową” – przekazał GIF w komunikacie. Zaznaczył, że w przypadku potwierdzenia wady zostaną podjęte odpowiednie działania wobec produktu leczniczego i wobec wytwórcy. W czwartek Iga Świątek poinformowała o przeprowadzonym wobec niej postępowaniu Międzynarodowej Agencji Integralności Tenisa (ITIA). W stosowanej przez Polkę melatoninie – leku przyjmowanym, by uporać się z jet legiem i kłopotami ze snem – znajdowała się zakazana trimetazydyna. Decyzją ITIA, niezależnej organizacji dbającej o czystość i uczciwość w tej dyscyplinie, Świątek zawieszono na miesiąc. W toku dochodzenia ustalono, że zakazana substancja w jej organizmie wynikała z zanieczyszczenia leku, a naruszenie przepisów nie było celowe. Stwierdzono to po przeprowadzeniu wywiadów z tenisistką i jej otoczeniem oraz na podstawie licznych ekspertyz i analiz, w tym dwóch laboratoriów akredytowanych przez Światową Agencję Antydopingową (WADA). Według dokumentu udostępnionego przez zespół Świątek w czwartek, lek, który przyjmowała, jest zalecany tenisistom i ogólnie sportowcom, którzy mają kłopot ze snem. Polka miała przyjąć 2-3 tabletki w środku nocy 12 sierpnia, gdyż nie mogła spać, a po kilku godzinach została obudzona, aby poddać się kontroli antydopingowej. Właśnie to badanie dało wynik pozytywny. Czytaj też: „Zrobili wszystko, by mnie zniszczyć”. Echa decyzji w sprawie Świątek Kategorie: Telewizja
Kara dla znanej firmy. Decyzja Brukseli
Francuska marka odzieżowa Pierre Cardin wraz ze swoim największym licencjobiorcą, producentem odzieży męskiej Ahlers, otrzymała w czwartek od Komisji Europejskiej karę w wysokości 5,7 miliona euro. Według Brukseli zawarte pomiędzy nimi porozumienia naruszały unijne zasady konkurencyjności.
Kategorie: Telewizja
Wypłaty ruszą 1 stycznia. Nawet 3918 zł co miesiąc, a potem podwyżkaOd 1 stycznia świadczenie wspierające będzie dostępne dla większej liczby osób. Obecnie o nawet 3918 zł mogą się ubiegać jedynie niepełnosprawni z najwyższym poziomem potrzeby wsparcia. To nie koniec dobrych informacji. Od marca kwota świadczenia zostanie podniesiona.
Kategorie: Portale
„Bukiet dla pana z jednym jajem!”, czyli złota era barów mlecznychJedzenie w powojennej Polsce, a zwłaszcza tej czasów PRL kojarzy się z barem mlecznym. Jak cytuje w swojej książce „PRL na widelcu” Błażej Brzostek, pod koniec lat 60. jeden z przybyszy zza granicy napisał o nich tak: „W barze mlecznym dostanie się jajecznicę, zupę mleczną, różnego rodzaju kluseczki (…) Do tego rodzaju instytucyj zazwyczaj wchodzą ludzie rzeczywiście głodni, ogromna część je i zapłaciwszy, zaraz wychodzi. Nie ma celebrowania jedzenia, co, dla mnie przynajmniej, jest tak niemiłe na Zachodzie. (…) En general koncepcja smakoszostwa i wykwintu chyba nie istnieje”. Bary mleczne tak wpisały się w ówczesną polską rzeczywistość, że pojawiały się nawet w powieściach czy filmach. Leopold Tyrmand jedną ze scen swojej powieści pisanej na początku lat 60. – a dokładnie książki „Życie towarzyskie i uczuciowe” – umieścił właśnie w takim lokalu gastronomicznym. „Bar mleczny wonieje nabiałem traktowanym bez miłości, lepiej się nad nim nie zastanawiać, jeśli dysponuje się sumą równowartą najtańszemu z dań…” – pisał Tyrmand. Zobacz także: „Czarna wołga”, polityczna zemsta, okup. Tak porywano dzieci w czasach PRL Znakiem rozpoznawczym barów mlecznych było okienko, które łączyło salę z kuchnią. To w nim widać było krzątające się kucharki, przygotowujące idące w setki, jeśli nie tysiące dania. Ręka jednej z nich porywała, jak pisze Błażej Brzostek, świstek z ręki klienta, który otrzymał po zapłaceniu za potrawy, i zamaszystym ruchem stawiała wybrane przez niego danie – talerz z zupą, naleśniki czy kakao. O ile w każdym barze znajdowało się okienko, o tyle każdy z nich, choć niby taki sam, „szczycił się” inną potrawą. Zobacz także: Skarby PRL. Wyrzucano je na śmietnik, dziś słono kosztują Dziennikarz podkreśla, że choć w czasach PRL pracowników obowiązywał kodeks stworzony przez kucharki i kierowniczki barów, to ograniczenia w zaopatrzeniu czy lokalna specyfika owocowała w menu regionalnymi specjalnościami. W czasach niedoborów i centralnie sterowanej gospodarki kierownicy gastronomii musieli wykazywać się elastycznością i kreatywnością. I to właśnie słupski bar mleczny zasłynął chyba pierwszą pizzą w PRL. – Z którą mi akurat kojarzy się tego rodzaju gastronomia – stwierdza Przylipiak, który goszcząc w barze jako dziecko zawsze chciał jeść właśnie to danie. „Zbiór receptur regionalnych i zasadniczych barów mlecznych w Warszawie” wydany w 1959 roku wyliczał 28 zup, takich jak zarzutka, zupa truskawkowa czy cytrynowa. Potrawy mączne podzielono na słone i słodkie. Wśród pierwszych – kotlety z ryżu czy knedle czeskie z tartej bułki. W słodkiej rozpisce królowały na przykład mądrzyki z twarogu, mąki, jajek i marmolady. Wyliczano dania z warzyw, potrawy z jaj, sosy i desery. Tu „mleko karmelowe, mleko z sokiem, mleko z owocami, mleko z żółtkami i cukrem, laktorol (napój z ukwaszonego mleka sprzedawany w butelce), płynny owoc (rozwodniony sok jabłkowy, czasami sprzedawany z miętą, również w butelce)” – czytamy. Bary mleczne rozwinęły się ze znanych przed wojną tzw. pijalni mleka. Początkowo oferowały dania i napoje „wyłącznie z mleka i przetworów mlecznych, z produktów mlecznych, zbożowych, jak owoców i ziemniaków, oraz niektóre towary handlowe z wyłączeniem wszelkich napojów alkoholowych” – pisano w cytowanej przez Przylipiaka kelnerskiej biblii PRL-u, czyli „Poradniku kelnera” Emila Pawłowskiego i Stanisława Wcisło. Konsumowano je na stojąco. Mleko w czasach niedoborów było szeroko dostępne. Propagowano je jako zdrowe a kuchnię na nim opartą, jako prostą i tanią. „Mleko najzdrowszym produktem” – głosiły hasła na ścianach. – Przysługiwało pracownikom zatrudnionym w szkodliwych dla zdrowia warunkach – przypomina Przylipiak. W 1959 roku wprowadzono bezmięsne poniedziałki, a w 1951 roku mięso można było kupić tylko na kartki. Mimo że po dwóch latach system zniesiono, to sytuacja wcale nie okazała się lepsza, bo ceny poszybowały do góry. Kolejny raz kartki na mięso wprowadzono w 1981 roku. Jakie były ceny w barach mlecznych? Przykładowo w 1951 roku w jednym z takich lokali w Warszawie za talerz ziemniaków i półlitrowy kubek kwaśnego mleka trzeba było zapłacić 1,90 zł. Do 1956 roku bary mleczne nie miały statusu placówki gastronomicznej. Były traktowane jako sklepy, a pracownice zatrudniano na etatach ekspedientek. Dopiero w późniejszych latach pojawiły się stanowiska kucharek i pomocy kuchennych. Zobacz także: Ostatni turnus, czyli mały renesans ośrodków wczasowych epoki PRL W latach 80. oferty barów mlecznych rozszerzano. W jadłospisie pojawił się mielony z kapustą. Menu kształtowała rzeczywistość gospodarki centralnie sterowanej i wytyczne opiekującego się barem WSS „Społem”. A na stoły „mleczaków” trafiało to, co akurat udało się kierownikowi zdobyć na rynku. Klientów nie trzeba było szczególnie zachęcać do korzystania z usług barów mlecznych. Przyciągały klientów głównie cenami i prostotą dań. Przylipiak pisze, że w połowie lat 50. w krakowskim barze nr 4 dziennie sprzedawano 400 naleśników, w „Turystycznym” 200 porcji pierogów, 400 litrów zupy i 800 drugich dań. Skąd brały się numery barów takie jak wspomniana wcześniej „4”? Jak wyjaśnia Błażej Brzostek w książce „PRL na widelcu”, atmosfera anonimowości właściwa barom mlecznym wynikała także z podporządkowania ich zupełnie abstrakcyjnym dla klientów strukturom zarządzania (zwanym ODPiBMlecz.) i z braku nazw własnych. Dlatego też bary, podobnie jak apteki i sklepy, miały swoje numery. „Numeracje nie tworzyły zrozumiałych struktur. W Krakowie istniały bary o numerach 1-4,8,13,39,50, a w Poznaniu, choć barów było tam (w 1953 roku) siedemnaście, nosiły numery np. 27 i 30” – pisze Brzostek. Dopiero w drugiej połowie lat 50. barom zaczęto nadawać nazwy jak „Turystyczny”, „Staromiejski”, „Grodzki”. Coraz rzadziej można było spotkać bar, w którym nie było miejsc siedzących. Często spotkać można było w nich krzesła drewniane, nieraz „cięte” na ludowo. Zobacz także: Zabójstwo byłego premiera. Jest wyrok sądu Ci, którzy pamiętają tamte czasy, z pewnością przed oczami mają panie w białych fartuchach i czepkach, podające w okienku zupę oraz kompot w kubku. Praca nie była łatwa. Zaczynało się ją sporo przed otwarciem baru. Należało przygotować olbrzymie ilości produktów. Obrać warzywa, wylepić pierogi. Jak wspominają bohaterki książki Przylipiaka, wszystko robiło się ręcznie. Nawet warzywa obierało się nożem zamiast obieraczką, a ciasto na pierogi wykrajane było szklanką. „Na śniadania mleczko, kawa, kakao, bułeczki z masłem, serem żółtym, rogal z masłem i grahamka. W witrynach ustawiałyśmy twarożek, sałatkę jarzynową, dżem, miodzik. Kanapeczki ze smalcem i ogóreczkiem, z jajeczkiem i jajecznica” – wspomina jedna z nich. Dania obiadowe oferowano od południa do zamknięcia. „Pierogi, kotlety ziemniaczane w sosie pomidorowym, kopytka, leniwe z serem i masełkiem, knedle z owocami. Mieliśmy też specjalność zakładu: zaciereczka słupska, na rosole” – wylicza kolejna z rozmówczyń, która w barze „Poranek” w Słupsku pracowała od lat 60. Choć praca była niełatwa i niezbyt dobrze płatna, dawne pracownice barów wspominają ją z sentymentem. Nierzadko wiązały się zawodowo z jednym miejscem na kilka dekad, przyzwyczajając się do współpracowników, miejsca, stałych bywalców. – Nietrudno odnieść wrażenie, że większość pań, które wzięły udział w mojej opowieści, miały na imię Elżbieta, Barbara lub Beata – wspomina, żartując autor. Niemal wszystkie na początku rozmowy skromnie twierdziły, że chyba nic ciekawego nie opowiedzą, po czym rozpoczynały długi wspominki okraszone anegdotami i wieloma ciekawymi szczegółami z tamtych czasów - dodaje Przylipiak. Bywały wśród nich, jak wspomina dziennikarz, i takie panie, które nawet będąc na emeryturze, odwiedzały dawne miejsca pracy i pomagały koleżankom. Lokalami zarządzało Społem, spółdzielnie Samopomoc Chłopska lub Państwowe Przedsiębiorstwo Gastronomiczno-Handlowe. Rozkwit przypadł na lata 60., kiedy było ich 468. Jak pisze Przylipiak w latach 80. najwięcej barów, bo 48, było w województwie katowickim. Ale podejmowano także próby reformy i dostosowania barów do potrzeb różnych klientów. W stolicy w 1984 roku na parterze Domu Towarowego Wars otwarty został nocny bar mleczny. Gośćmi byli milicjanci i miłośnicy nocnego życia. Alkoholu nie podawano. Ciekawostką może być to, że 20 lat po upadku socjalizmy, gdy barów w Warszawie zostało raptem kilkanaście, tylko dwa z nich zachowało sobie WSS „Społem”, które w czasach PRL prowadziło je wszystkie. Reszta została przejęta przez załogi i poprowadzona na własny rachunek. Z kolei protoplastą wszystkich krakowskich barów mlecznych była „Barcelona”. Niegdyś ów bar należał do Celona Lustgartena, ojca słynnego piłkarza Cracovii, stąd potocznie mówiło się „bar Celona”. Wiąże się z tym miejscem pewna anegdota. Jedna z pracownic w dosyć osobliwy sposób postanowiła zawołać znanego aktora po odbiór zamówionego dania. „Bukiet dla pana z jednym jajem!” – krzyknęła. Danie, jak nietrudno się domyślić, składało się z sadzonego jajka z ziemniakami i zestawu gotowanych warzyw. Kategorie: Telewizja
Rewolucja w kształceniu podyplomowym. Co zmieni się dla lekarzy i pielęgniarek?Sejm uchwalił nowelizację ustawy o Centrum Medycznego Kształcenia Podyplomowego, która wprowadza zmiany w systemie kształcenia medycznego w Polsce. Mają one zintegrować szkolenia m.in. lekarzy, pielęgniarek i położnych.
Weronika Papiernik
Kategorie: Prasa
Sieci energetyczne coraz bardziej inteligentne. Krótsze awarie i precyzyjne dostawyPGE Dystrybucja podpisała umowę z firmą Ericsson na dostawę blisko 600 systemów zasilania dla radiowych stacji bazowych i transmisyjnych węzłów agregacyjnych w ramach Programu LTE450. Inwestycja umożliwi lepsze i bezpieczniejsze zarządzanie produkcją i dystrybucją energii.
Kategorie: Portale
Były wiceminister sprawiedliwości z zarzutami. Grozi mu pozbawienie wolności„Bartłomiej C. podejrzany jest o to, że w okresie od 2 czerwca 2024 roku do 28 lipca 2024 roku, będąc funkcjonariuszem państwowym (...) w celu osiągnięcia korzyści majątkowej, przekroczył swoje uprawnienia wynikające z umowy o zarządzanie zawartej z Instytutem i doprowadził Sieć Badawczą Łukasiewicz PORT do niekorzystnego rozporządzenia mieniem w łącznej kwocie 4619,82 złotych, poprzez wprowadzenie w błąd co do faktu wykorzystywania samochodu służbowego oraz przypisanej do tego pojazdu karty flotowej do celów służbowych, podczas gdy w rzeczywistości wykorzystywał je do celów prywatnych” – informuje prok. Karolina Stocka-Mycek, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej we Wrocławiu. Były wiceminister miał ośmiokrotnie zapłacić służbową kartą za paliwo, a nadto kupić nią płyn do spryskiwaczy. Tak tłumaczy się z zarzutów Bartłomiej C. Jak poinformowała prokuratura, Bartłomiej C. nie przyznał się do popełnienia zarzucanego mu czynu „wskazując, że mimo złożonego podpisu na stosownym dokumencie faktycznie nie zapoznał się z zasadami korzystania z pojazdu służbowego i był przekonany, że może z niego korzystać w celach prywatnych”. „Zaprzeczył, jakoby miał zamiar doprowadzenia pracodawcy do niekorzystnego rozporządzenia mieniem. Jednocześnie nie zaprzeczył faktowi korzystania z pojazdu i karty flotowej w celach prywatnych” – przekazała prokuratura.
W maju 2024 roku Bartłomiej C. został zatrudniony w Polskim Ośrodku Rozwoju Technologii (PORT) wchodzącym w skład ogólnopolskiej Sieci Badawczej Łukasiewicz. Dwa miesiące później – 5 lipca został wiceministrem sprawiedliwości, a 13 lipca pojechał na urlop. W tym czasie nie pełnił już żadnej funkcji w PORT, a mimo to – jak ustaliła Wirtualna Polska – wykorzystał do wyjazdu służbowy samochód i kartę płatniczą, płacąc za paliwo do auta.
21 sierpnia br. wiceminister podał się do dymisji, którą premier Donald Tusk natychmiast przyjął. Na konferencji prasowej w Sejmie polityk Lewicy przyznał, że popełnił błąd. – Nie miałem świadomości, nie wiedziałem, że nie mogę tak uczynić. Pozostaje to cały czas błędem, za który muszę ponieść odpowiedzialność. Chcę też zaznaczyć, że środki, które spożytkowałem, tankując, zwróciłem na konto – mówił polityk podczas konferencji prasowej w Sejmie, gdy przepraszał za swoje zachowanie. Kategorie: Telewizja
Wielki producent składa wniosek o upadłość
Austriacki producent motocykli KTM złożył w piątek wniosek o ogłoszenie upadłości. Firma i jej spółki zależne są winne wierzycielom blisko trzy miliardy euro.
Kategorie: Telewizja
Program "Czyste Powietrze" zawieszony. "Decyzja kuriozalna i skandaliczna"Program "Czyste Powietrze" został zawieszony. Według Polskiego Alarmu Smogowego ta decyzja jest skandaliczna. Jestem przerażony stopniem niekompetencji zarządu NFOŚiGW, który z dnia na dzień bez żadnej zapowiedzi wyłączył możliwość składania wniosków - powiedział prezes Polskiego Alarmu Smogowego Andrzej Guła.
Agnieszka Maj
Kategorie: Prasa
Pobili znajomego na śmierć, bo nie rozliczył się z pieniędzy za zebrany złom. W częstochowskim sądzie zapadł wyrok66-letni Ireneusz G. mieszkał w piwnicy bloku przy ulicy Gwiezdnej. Z dwoma młodszymi znajomymi zarabiał, zbierając złom. Rozliczenia na tym tle sprawiły, że mężczyzna stracił życie.
Kategorie: Prasa
Ważna deklaracja dla produkcji koksuGłówny Instytut Górnictwa-Państwowy Instytut Badawczy oraz firma JSW Nowe Projekty podpisały dwustronną deklarację współpracy, w której obie strony wyrażają wolę współpracy przy opracowaniu rozwiązań, zmierzających do znaczącej redukcji lub eliminacji emisji CO2 podczas produkcji koksu.
Kategorie: Portale
Banan za 6 mln dolarów zjedzony. „Smakuje lepiej niż inne”– Smakuje znacznie lepiej niż inne banany. Jedzenie na konferencji prasowej może się także stać częścią historii sztuki – stwierdził Justin Sun, który pozyskał banana na aukcji Sotheby’s w Nowy Jorku. Owoc przyklejony taśmą montażową do ściany był instalacją artystyczną o nazwie „Komediant”, którą w 2019 r. stworzył Maurizio Cattelan. Dzieło sztuki wywołało wówczas kontrowersje i pytania na całym świecie o to, co jest sztuką nowoczesną, a co nie. Temat powrócił po pięciu latach, gdy instalację za 6,2 mln dol. sprzedał słynny dom aukcyjny. Czytaj także: Hotel w kształcie... koguta wpisany do księgi rekordów Guinnessa Działający w branży kryptowalut Sun uprzedził sześciu innych uczestników aukcji. Podczas konferencji prasowej w Hong Kongu, mówiąc o kryptowalutach, stosował wiele porównań do sztuki. Banan jest regularnie wymieniany podczas wystaw. Sun pozyskał prawa do prezentowania instalacji razem z instrukcją przytwierdzania owocu do ściany. Wcześniej banana z tej instalacji zjedzono dwukrotnie. Najpierw uczynił to sam autor, a drugą osobą był południowokoreański student w 2023 r. Żaden z nich jednak nie zapłacił za tę przyjemność ponad 6 mln dol. 34-latek przyznał, że otrzymywał „głupie pytania” o to, czy banan zgnił. Instalację kupił – tłumaczył – bo był nią zaintrygowany. „New York Times” poinformował, że samego banana kupiono w dniu ubiegłotygodniowej aukcji za 35 centów. Czytaj także: Kompulsywnie jadł, żeby nie iść do wojska. Tę wojnę przegrał Każdy z uczestników piątkowej aukcji otrzymał banana i rolkę taśmy montażowej na pamiątkę. Sun przekonuje, że tak jak w przypadku tokenów NFT, banan ma taką wartość, jaką ludzie są mu w stanie przypisać. Tokenami NFT można operować m.in. na jednej z platform, której przedsiębiorca jest właścicielem. Co ciekawe, w ubiegłym roku Justin Sun został oskarżony przez amerykańską Komisję Papierów Wartościowych i Giełd o oferowanie i sprzedaż niezarejestrowanych tokenów zabezpieczających. Sam zainteresowany zaprzecza tym oskarżeniom. W tym tygodniu Sun ujawnił, że zainwestował 30 mln dol. w projekt kryptograficzny wspierany przez prezydenta elekta USA Donalda Trumpa. Czytaj także: Ile zarobi Święty Mikołaj? Stawki poszły w górę Cattalan powiedział w rozmowie z „Art Newspaper”, że jego instalacja „nie była żartem”. – To szczery komentarz i refleksja nad tym, co cenimy. Na targach sztuki króluje prędkość i biznes, więc widziałem to tak: gdybym musiał być na targach, mógłbym sprzedać banana tak, jak inni sprzedają swoje obrazy. Mogłem grać w ramach systemu, ale według moich zasad – tłumaczył. Kategorie: Telewizja
Ważny komunikat ws. popularnego programu dopłat. Nagle zawieszono przyjmowanie wniosków
Weronika Papiernik
Kategorie: Prasa
Mężczyzna groził śmiercią ministrowi BodnarowiAkt oskarżenia przeciwko 55-letniemu rolnikowi (aktualnie na zasiłku dla bezrobotnych) trafił do Sądu Rejonowego Warszawa-Śródmieście w Warszawie w ostatnich dniach. Wiesław W. jest oskarżony o atak werbalny na ministra sprawiedliwości i Prokuratora Generalnego Adama Bodnara 6 czerwca 2024 r. – Oskarżony w sposób wulgarny groził pokrzywdzonemu pozbawieniem życia za pośrednictwem komunikatora Messenger. Nie znane są motywy działania mężczyzny – powiedział portalowi TVP.Info prok. Piotr Skiba, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie, która oskarżyła Wiesława W.
Jak poinformowali śledczy, minister Bodnar potraktował pogróżkę bardzo poważnie. 55-letni rolnik nie miał dotąd problemów z prawem. Za groźby karalne grozi mu do 3 lat więzienia.
Czytaj także: „Śledzę cię, dopadnę i rozszarpię”. Kontrolerzy NIK otrzymywali groźby Kategorie: Telewizja
Ostatnie Zgromadzenie Sędziów TK z udziałem Przyłębskiej. Wśród gości KaczyńskiOstatnie uroczyste Zgromadzenie Sędziów TK pod przewodnictwem Julii Przyłębskiej zignorowali przedstawiciele rządu i parlamentu. Prezydent ograniczył się do wysłania listu. Przy al. Szucha stawiła się za to grupa polityków PiS.
Kategorie: Prasa
Drogeria Burdy z nowym członkiem zarząduOd listopada 2024 roku Jakub Jóźwiak objął nowo utworzone stanowisko dyrektora operacyjnego oraz członka zarządu w drogerii internetowej Cocolita.pl, której większościowym udziałowcem jest Burda Media Polska.
Kategorie: Portale
Polska spółka czeka z ważną inwestycją na to, co zrobi Donald TrumpStrata netto grupy ML System po trzech kwartałach 2024 r. wyniosła 24,6 mln zł, wobec straty netto 10,8 mln zł w porównywalnym okresie poprzedniego roku. Spółka analizuje budowę swojej fabryki w USA, ostatecznych decyzji w tej sprawie można spodziewać się w 2025 r.
Kategorie: Portale
QUIZ dla prawdziwych ekspertów. Zdobędziesz tytuł mistrza wiedzy? Sprawdź! [WIEDZA OGÓLNA]Uważasz się za prawdziwego eksperta w wielu dziedzinach? Ten quiz to prawdziwe wyzwanie dla twojej wiedzy. Przygotuj się na pytania, które sprawdzą nie tylko to, co pamiętasz ze szkoły, ale także zdolność do logicznego myślenia. Czy jesteś gotowy podjąć rękawice? Powodzenia!
Anna Kot
Kategorie: Prasa
Nowy serial twórców "1670" zmiażdżony na starcie. "Humor do niedzielnego rosołu"Do streamingu trafił pierwszy polski serial fabularny Prime Video - "Gąska" z Tomaszem Kotem i plejadą gwiazd w obsadzie. Serial opowiada o grupie pracowników tytułowego supermarketu, którzy zmagają się z codziennymi i niecodziennymi wyzwaniami. Jednak nowy serial twórców megahitu "1670" nie podoba się krytykom.
Piotr Kozłowski
Kategorie: Prasa
Łódzkie metro na półmetku. Tarcza Faustyna skończyła pracę, Katarzyna nadal stoiTarcza Faustyna, która wierciła tunele między stacją Koziny a dworcami Łódź Kaliska i Łódź Żabieniec skończyła pracę dwa miesiące przed planowanym terminem. W ten sposób zakończono pracę nad przekopem czterech tunelów pod Łodzią. Nadal jednak nie pracuje tarcza Katarzyna - miasto czeka na wyniki badań geologicznych.
Kategorie: Portale
|
Sondaże polityczneAnkietaStudio OpiniiTVN24 - wiadomości, KrajGazeta Wyborcza — kraj
wnp.pl Informacje z otoczenia przemysłu
TOK.fm - Najważniejsze informacje z Polski
TVN24 Biznes i Świat
PortaleTVP.Info
300polityka
Dziennik
Wirtualnemedia.pl
CzęstochowaZ serwisów lokalnych Urząd Miasta CzęstochowyPowiat CzęstochowskiDziennik Zachodni - Częstochowa
Gazeta.pl — Częstochowa
wCzestochowie.plCzęstochowa - samorząd
|
Ostatnie odpowiedzi
14 lat 16 tygodni temu
16 lat 51 tygodni temu